Logo Przewdonik Katolicki

Brdów 1863

Krzysztof Dorcz
Fot.

W czasie powstania styczniowego niewielki Brdów, ze słynnym sanktuarium Matki Bożej Zwycięskiej, był świadkiem jednej z ważniejszych bitew na pograniczu Kujaw i Wielkopolski. Pięćsetosobową partią powstańczą dowodził Francuz, płk Leon Young de Blankenheim. Tu dobiegła kresu jego bohaterska epopeja, trwająca zaledwie dziesięć dni. Young odniósł świetne zwycięstwo pod Nową Wsią...

W czasie powstania styczniowego niewielki Brdów, ze słynnym sanktuarium Matki Bożej Zwycięskiej, był świadkiem jednej z ważniejszych bitew na pograniczu Kujaw i Wielkopolski. Pięćsetosobową partią powstańczą dowodził Francuz, płk Leon Young de Blankenheim. Tu dobiegła kresu jego bohaterska epopeja, trwająca zaledwie dziesięć dni.

Young odniósł świetne zwycięstwo pod Nową Wsią (gmina Piotrków Kujawski) 26 kwietnia 1863 r. Życie uratował mu wtedy słownik francusko-polski, w którym utkwił nieprzyjacielski pocisk. W bitwie brały również udział inne oddziały polskie, ale współdziałanie poszczególnych dowódców pozostawiało wiele do życzenia. Spod Nowej Wsi około dwóch tysięcy powstańców przeszło w lasy niedaleko Brdowa. Zmęczeni, głodni i przemoknięci rozbili trzy obozy, ustalając plan działania na wypadek niebezpieczeństwa.

Rankiem 29 kwietnia Rosjanie nieoczekiwanie zaatakowali obóz Younga. Jak później opisał Franciszek Łuczyński, uczestnik bitwy: „Struchleliśmy na to, bo nasza broń zamokła tak, że tylko co trzeci lub czwarty mógł strzelać. Naturalnie przez to stał się popłoch wielki, co widząc Moskwa, tym więcej zaczęła na nas następować, a mając czas, dobrze nas wzięli na cel, tak że już nie mogliśmy oprzeć się na żaden sposób i każdy szukał jakiejś broni, z którą by mógł się bronić. I jeden drugiemu wyrywał z rąk, ale to wszystko nic nie pomogło... Rozpacz Younga, jego komenda, jego własny przykład – nic już nie pomogło”. W boju, trwającym aż do południa, wraz z dowódcą i wieloma oficerami, zginęło ponad siedemdziesięciu powstańców, stu odniosło rany, osiemdziesięciu dostało się do niewoli, w tym dwóch kapelanów – jednym z nich był ks. Ildefons Dębicki z Łasku. Rosjanie zdobyli trzy sztandary, czterdzieści koni, około siedmiuset kos, trzysta par butów i znaczne zapasy prowiantu. Zabitemu wierzchowcowi Younga, chyba na pamiątkę, oderwali podkowy.

Sytuację mógł uratować tylko atak pozostałych oddziałów, jednak walczący oczekiwali go daremnie. Najprawdopodobniej zawiódł ustalony wcześniej plan, ponadto Rosjanie mieli miażdżącą przewagę, znali rozlokowanie sił powstańczych i wykorzystali efekt zaskoczenia. Odpowiedzialnością za brak pomocy i klęskę współcześni obarczyli płk. Józefa Seyfrieda, zwierzchnika wszystkich oddziałów. Według jednej z relacji, zatrzymał się on u dzierżawcy pobliskiego majątku Korzecznik, zaś noc poprzedzającą bitwę spędził w Zgłowiączce (ok. 15 km na północ). Wrócił nad ranem i położył się spać, a na odgłos bitwy oddalił się w niewiadomym kierunku (później działał w organizacji narodowej na terenie Galicji).

Poległych powstańców pochowano w zbiorowej mogile na cmentarzu brdowskim. Zwłoki Younga spoczęły w oddzielnym grobowcu, skąd niebawem rodzina zabrała je do Francji. Pamięć o tym wydarzeniu mogła odżyć dopiero po półwieczu, po ustąpieniu prześladowców.

Groby wyposażono w tablice okolicznościowe i głaz polny z żelaznym krzyżem; w miejscu bitwy wzniesiono pomnik. W okresie okupacji hitlerowskiej zostały one zniszczone, po wojnie odbudowane i w 1958 r. uroczyście odsłonięte. Nie upamiętniają klęski, ale gloryfikują bohaterów.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki