Logo Przewdonik Katolicki

Idź za swym Pasterzem!

Adam Suwart
Fot.

Z księdzem Wiesławem Meringiem, biskupem włocławskim, rozmawia Adam Suwart Z czytania mszalnego na IV Niedzielę Wielkanocną (J 10, 27-30) dowiadujemy się, że Jezus nazywa siebie Dobrym Pasterzem, my zaś jesteśmy Jego owcami. Stajemy się w pełni owcami Jezusa, gdy słuchamy Jego głosu i idziemy za Nim. Na tej drodze czeka nas wiele wyrzeczeń i nie jest ona prosta. Jak...

Z księdzem Wiesławem Meringiem, biskupem włocławskim, rozmawia Adam Suwart


Z czytania mszalnego na IV Niedzielę Wielkanocną (J 10, 27-30) dowiadujemy się, że Jezus nazywa siebie „Dobrym Pasterzem”, my zaś jesteśmy Jego owcami. Stajemy się w pełni owcami Jezusa, gdy słuchamy Jego głosu i idziemy za Nim. Na tej drodze czeka nas wiele wyrzeczeń i nie jest ona prosta. Jak katolik może stawać się na co dzień owcą swego Dobrego Pasterza?
– W Ziemi Świętej widziałem kiedyś dosłowną ilustrację tej przypowieści Jezusa: oto kilka stad przyprowadzonych przez swoich pasterzy do wodopoju; zwierzęta wymieszały się zupełnie, wydawało się, że nikt nie zdoła opanować chaosu. A po jakimś czasie, pokrzykujący pasterze, bez problemu „pociągnęli” za sobą owce. My patrzeliśmy zdumieni, jak bardzo namacalnie życie ilustruje Ewangelię. Inna rzecz, że w Niemczech spotkałem świeckich, którzy nie chcą być nazywani „owcami”, to ich upokarzało, poniżało. Ta reakcja pokazuje rzeczywistość z zupełnie innej strony.

Dzisiaj staję się (to bardzo dobre określenie: nie – jestem, ale staję się) owcą Dobrego Pasterza najpierw przez to, że świadomie wybieram Go – jako Przewodnika stada. Ufam, że zna drogę; więcej – że jest Drogą, którą bezpiecznie poprowadzi mnie do Domu! Jezus, jak w piosence, bierze mnie za rękę, dodając otuchy, pewności siebie, siły! Nie idę tą drogą sam; idę z całym stadem (Kościołem), dzięki czemu nie czuję się osamotniony, zagubiony, niepewny! Potrzeba poczucia bezpieczeństwa i świadomości, że sam mogę pomóc innym – bo przecież skoro otrzymuję – powinienem dawać! Dawać świadectwo przynależności do Dobrego Pasterza; takim świadectwem jest świętość! Nie oznacza ona wolności od grzechu, zła i skazy – ale podejmowanie drogi do Jezusa, z Jezusem – pomimo grzechu, zła i skaz, jakie są we mnie!

Jestem pewien, że takiego świadectwa potrzebują dziś ludzie! Hrabina Karolina Lanckorońska po pobycie ks. Aleksandra Fedorowicza w swoim domu napisała: „Gdy zamknęłam za nim drzwi, miałam wrażenie, że została po nim smuga światła”. I to, jak sądzę, stanowi jakąś odpowiedź na podstawowe pytanie: jestem w każdej chwili owcą Dobrego Pasterza, stając się dla innych smugą światła i ciepła...

Dobry Pasterz potrzebuje dzisiaj wielu współpracowników, którzy odpowiadając na zaproszenie Pana, idą za nim szczególną drogą kapłaństwa czy życia konsekrowanego. Dlaczego w dzisiejszym Kościele tak ważna jest modlitwa świeckich o powołania kapłańskie i zakonne?
– Dobry Pasterz zdał się na dobrą wolę i zapał ludzi. Nigdy pewnie się nie dowiemy, dlaczego akurat tego konkretnego człowieka wybrał na swoje narzędzie: wszystkich Jonaszów, Piotrów, Tomaszów, Mateuszów itd. Wiemy na pewno, że nie dlatego, że są lepsi, pozbawieni grzechu i zła – ale raczej pomimo tego wszystkiego w nas.

Troska i modlitwa o dobre powołania jest ściśle związana z troską o święte rodziny: one przecież są pierwszą glebą, na której powołania się pojawiają, rosną. Kard. Stefan Wyszyński wiernym, którzy prosili o dobrych księży do parafii odpowiedział: „Dajcie mi święte rodziny – a dam Wam świętych kapłanów!”. W tej odpowiedzi zawarta jest wskazówka, iż niekoniecznie trzeba modlić się wyłącznie, czy przede wszystkim o świętych prezbiterów: oni wyrastają ze świętych rodzin; a kryzys powołań czy powołanych jest ściśle związany z kryzysem dotykającym rodziny! Tak więc „szturmując” nieustająco niebo w sprawie rodzin – tym samym zabiegamy o świętych, pełnych zapału, gotowych iść na krańce świata, przenikniętych apostolskim zapałem – Robotników Pana! Nie brak ich było w całej historii chrześcijaństwa; nie brak ich i dziś! Zwykle skupiamy się na tym, co nieudane i byle jakie; ale przecież tak wiele dobra dzieje się w Kościele dzięki solidnej i uczciwej pracy prezbiterów!

W tej pracy ogromnie pomaga świadomość modlitwy zanoszonej za nas przez naszych wiernych, przyjaciół, rodziców! Wiele można by opowiadać o tym, ile jej zawdzięczamy! O wiele więcej byłoby zdrad, niewierności, odejść, gdyby zabrakło cichej, bezinteresownej i wielkodusznej tarczy modlitwy zanoszonej za nas do Pana!

Dzisiaj dziękuję za ten przepiękny dar naszym Wiernym, zapewniając jednocześnie, że ich także polecamy łaskawości Bożego Serca! Trwajmy w tej wspólnocie: to jej boją się nawet moce piekielne!

Biskup Wiesław Mering, urodził się w 1945 r. w Żukowie k. Gdańska. Po dwuletnim pobycie w seminarium duchownym w Pelplinie rozpoczął studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, gdzie był uczniem prof. Stefana Świeżawskiego. Po powrocie z Lublina wstąpił ponownie do pelplińskiego seminarium. Święcenia kapłańskie przyjął w 1972 r. w Gdyni. Po dwóch latach udał się na dalsze studia w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, gdzie w 1976 r. obronił doktorat nauk humanistycznych. Następnie studiował teologię na Uniwersytecie Nauk Humanistycznych w Strasburgu jako stypendysta rządu Francji. Po powrocie do Polski pracował jako duszpasterz, a od 1992 roku był rektorem Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie. Ceniony wykładowca i intelektualista; w 2003 roku został mianowany przez Papieża Jana Pawła II biskupem włocławskim.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki