Nastolatki są trochę podobne do dwulatków. Chcą, by zawsze wszystko szło po ich myśli i potrafią wymyślić kreatywne sposoby pokonania rodzica. Od dwulatków różnią się tym, że już doskonale znają słabe punkty mami i taty i doskonale wiedzą, gdzie przycisnąć, by zabolało.
Dlaczego manipulują? Czasem próbując udowodnić sobie, że są już dorośli i mają prawo do podejmowania suwerennych decyzji. Czasem dla przetestowania granic – na ile dana sprawa jest ważna dla rodziców. Czasem, no cóż, dla uniknięcia konsekwencji złych decyzji i przerzucenia odpowiedzialności na rodziców. Niestety, jeśli jakaś technika manipulacji zadziałała, zaczyna być wykorzystywana częściej, ze szkodą dla całej rodziny i samego zainteresowanego.
Najczęstsze przejawy manipulacji
Wzbudzanie poczucia winy. Typowym przykładem są zdania typu: „Bardziej kochasz moją siostrę, dlatego mi nie pozwalasz, a jej tak”. „Dla ciebie nigdy nie jest wystarczająco dobrze”.
Wygrywanie rodziców przeciw sobie. Typowe teksty to: „Mama mi na to zawsze pozwala, tylko ty masz obsesję na punkcie kontroli”. „No tak, tata też mówi, że histeryzujesz”.
Granie ofiary. Nastolatek odwraca kota ogonem, by sprawić wrażenie, że jest tylko biedną ofiarą rodzicielskiej dyktatury. Przykłady: „I co, lepiej ci, jak już się nade mną poznęcałaś?”. „Wszyscy ze mnie szydzą, że nie mam jeszcze smartfona, ale tobie jest łatwo to ignorować, bo wolisz udawać, że nie ma problemu”.
Strategiczne kłamstwo. Najczęściej polega na obiecywaniu czegoś w zamian za coś innego. Na przykład obiecuje przez cały tydzień zmywać naczynia, o ile pozwolisz mu pójść na imprezę, a potem „zapomina” o obietnicy. Może dodać demonstracyjne umycie raz naczyń połączone z głośnym narzekaniem, jak brakuje mu czasu na wykonanie naprawdę ważnych obowiązków domowych przez mamę, która upiera się przy zemście.
Demonstracyjne cierpienie. Nastolatek zachowuje kamienne milczenie i dąsa się, odmawiając rozmowy.
Odwet. W odpowiedzi na zdecydowany zakaz lub nakaz nastolatek mówi rzeczy, które wie, że cię zranią, odmawia wykonania obowiązków domowych lub czyni z premedytacją szkody.
Strategiczny napad złości. Zbliżony do napadów złości dwulatka wybuch, nie tyle wynikający z autentycznych negatywnych emocji, ile demonstracyjnie podgrzewający emocje rodzica.
Wsadzanie noża w ranę. Bywa, że dziecko jako argument wykorzystuje błąd rzeczywiście przez ciebie popełniony. Próbuje zaszantażować, domagając się ulgowego traktowania na zasadzie precedensu. Np. „A jak Julka kiedyś wróciła o godzinę później, to nie miała żadnej kary, a teraz nagle chcecie mnie ukarać za spóźnienie, jesteście beznadziejnymi rodzicami”.
Manipulację najlepiej zdusić w zarodku. Jak to zrobić? Oto kilka wskazówek.
Czy jesteś słabszym ogniwem? Przestań nim być
Już małe dzieci szybko się uczą, kim łatwiej manipulować. Dlatego będą starać się przyprzeć słabszego rodzica do muru. Oczywiście jedynym sposobem na to jest ustalenie wspólnego zdania we wszystkich kluczowych sprawach, a i tak możecie spodziewać się zagrywek typu: „Tata powiedział, że OK, pod warunkiem że ty też wyrazisz zgodę”. Ha. Na pewno. Komunikatem, który powinno usłyszeć każde dziecko, jest: „Tata i ja podejmujemy decyzje wspólnie, więc nie przychodź do nas z osobna z prośbą wymagającą szybkiej decyzji, bo póki tego nie przedyskutujemy razem, odpowiedź będzie brzmiała: nie”. W ten sposób jako rodzice jesteście silniejszym zespołem, eliminując problem „słabszego ogniwa”.
Pozbaw nastolatka publiczności
Dotyczy to dwóch spraw. Jeżeli rozmowa, w której dziecko próbuje tobą manipulować, odbywa się w miejscu, gdzie są osoby postronne, do samego problemu manipulacji dołącza się problem publicznej dezaprobaty. Jesteśmy skłonni do wysnuwania uogólnionych wniosków na temat innych ludzi, obserwując ich pojedyncze zachowania. A zatem ktoś obserwując twoją dyskusję z dzieckiem, może przypiąć ci etykietkę kiepskiego rodzica. To jest oczywiście dodatkowo stresujące i zaciemniające zdolność racjonalnego zachowania. Dlatego szybko i zdecydowanie zabierz nastolatka w odosobnione miejsce.
Jednak pozbawienie publiczności to coś więcej. Jeżeli nawet rozmawiacie w cztery oczy i widzisz, że dziecko odgrywa dramę, poinformuj np. „Nie będę rozmawiać z tobą w ten sposób, przyjdź, gdy będziesz zdecydowany rozmawiać na spokojnie”. I odejdź. Do rozmowy wróć na spokojnie.
Nie negocjuj rzeczy już ustalonych
Choć dobrą zasadą jest, by ustalając ważne zasady rodzinne, brać pod uwagę przemyślenia dzieci (zwłaszcza nastolatków, które lubią czuć się częścią zespołu decyzyjnego), gdy już zostaną ustalone, nie podlegają ciągłym negocjacjom. „Nie” znaczy „nie”. Powiedzmy ustaliliśmy, że limit tygodniowy gry komputerowej to dwie godziny. Mimo to dziecko kilka razy dziennie przychodzi z prośbą, by „tylko pół godziny” pograć, z nadzieją, że w końcu mama się podda. Argumenty obejmują bądź próby przekupstwa („posprzątam twój pokój, jak się zgodzisz”), bądź grę na poczuciu winy („a siostrze to pozwoliłaś na godzinę dłużej, to niesprawiedliwe”). Bazują na założeniu, że jak wystarczająco często będzie się rodzica nagabywać, to w końcu się ugnie. Odpowiedź za każdym razem powinna odwoływać się do zasad, np. „Masz dwie godziny w tygodniu na grę, to nienegocjowalne”. Jeśli jakaś próba nagięcia zasad pojawia się często, możesz nawet przygotować komunikat w formie kartki z odpowiedzią, którą pokazujesz nastolatkowi.
Oczywiście wiele zasad domowych będzie zmieniało się, jednak zmiany mają następować wskutek uzgodnienia sprawy między obojgiem rodziców a dzieckiem, a nie wskutek wymuszenia nieustannym nagabywaniem.
Bądź konsekwentny
Dzieci nie próbują manipulować dorosłymi, bo są wcieleniem Machiavellego. Manipulują, bo to działa. Właśnie dlatego kluczowa jest konsekwencja. Gdy rozpoznajesz chwyt zastosowany przez dziecko zamiast poddawać się emocjom, wpadać w złość czy poczucie winy „co za porażka wychowawcza”, pogratuluj sobie w duchu, że masz inteligentne dziecko. Ze spokojem wynikającym z rozpoznanej taktyki powiedz „nie znaczy nie”. Naucz się nie odpowiadać na zaczepki i krzywdzące uwagi typu „nienawidzę cię”, czy „nigdy nie próbujesz zrozumieć moich potrzeb”, czy nawet „jesteś głupią krową”. Jesteś dorosły i jako dorosły masz obowiązek kontrolować swe emocje w kontakcie z dzieckiem. Jeśli czujesz, że tracisz spokój, spokojnie odejdź. Bez trzaskania drzwiami czy kąśliwych uwag. Do rozmowy powróć, gdy oboje będziecie spokojni. Bo z drugiej strony nie może być w domu pozwolenia na wyzywanie rodziców. Na spokojnie wytłumacz (najlepiej w obecności drugiego rodzica), że nie wyrażasz zgody na takie określenia, i wyjaśnij, jakie będą konsekwencje złamania tej zasady.
Wracając do sytuacji, gdy kiedyś popełniliśmy błąd i byliśmy niekonsekwentni. Czyli np. syn po złamaniu zasady powrotu do domu o określonej godzinie oskarża: „A jak Julka kiedyś wróciła o godzinę później, to nie miała żadnej kary, a teraz nagle chcecie mnie ukarać za spóźnienie, jesteście beznadziejnymi rodzicami”. W takim wypadku warto spokojnie przyznać mu trochę racji, wracając jednak do istoty problemu. Na przykład: „Rzeczywiście, popełniliśmy wtedy błąd, nie jest to jednak podstawą, by pozwolić na kolejne łamanie zasad”.
Wyciągaj konsekwencje
Złe decyzje nastolatka muszą mieć swoje konsekwencje. Powinny one dotyczyć rzeczy dla niego istotnych. Przekroczenie zasad, szczególnie połączone z próbą manipulacji w celu uniknięcia konsekwencji, nie może przejść bez echa. Co oznaczają „rzeczy istotne”? Powiedzmy, że macie zasadę, iż nastolatek nie kupuje nic w grach smartfonowych bez przedyskutowania tego z wami, a nagle z podłączonej karty znika 49.90 zł. Nastolatek upiera się, że „przypadkiem kliknął”, mimo iż mikrotransakcje wymagają potwierdzenia decyzji. Konsekwencją może być odciągnięcie tej kwoty z jego kieszonkowego czy wykonanie dodatkowej (uciążliwej) pracy domowej spoza zakresu stałych obowiązków. Dodatkowo odebranie dostępu do gry na przykład na tydzień. Oczywiście konsekwencja powinna być realistyczna i możliwa do wyciągnięcia i odpowiedniej proporcji.
Precyzuj zasady, jeśli są notorycznie łamane
Przykład z życia wzięty. Rodzice wprowadzili zasadę, że o godz. 22.00 nastolatka ma być w domu. Kolejne wymówki przy łamaniu tej zasady brzmiały: „Ale przecież za pięć dziesiąta zadzwoniłam, że już jadę i się spóźnię tylko o 20 minut!”; „Ale ja już byłam w domu, tylko jeszcze rozmawiałam na klatce schodowej przez telefon do wpół do jedenastej, żeby nie obudzić siostry” i „Ale na moim zegarku było jeszcze dziesięć minut do dziesiątej!”. W tym wypadku rodzice zdecydowali się na wypisanie zasady: „O godzinie 22.00 – mierzonej zegarem w komórce, zsynchronizowanym automatycznie z naszą sferą czasową, całe twoje ciało ma znajdować się w mieszkaniu (klatka schodowa nie jest mieszkaniem)”. Kartkę z zasadą wywieście w widocznym miejscu, np. na lodówce. Z reguły jedna akcja graniczącego z absurdem sprecyzowania obowiązującej zasady wystarcza, by dziecko nie próbowało w podobny sposób naginać kolejnych.
Co dalej?
Każdy nastolatek od czasu do czasu będzie próbował czy to uzyskać coś więcej, niż się należy, nagiąć zasady, czy uniknąć konsekwencji złych decyzji i zrzucić odpowiedzialność na rodziców. Takie jest życie. Problem pojawia się, jeśli dziecko czyni to non stop. W tym wypadku warto uważniej przyjrzeć się jego życiu. Dlaczego to robi? Może nie radzi sobie z jakimiś wyzwaniami? Może próbuje przyciągnąć waszą uwagę jako rodziców, bo czuje się zaniedbane czy lekceważone? Może przeżywa jakiś przerastający je stres i to tylko jeden z objawów? A może (szczególnie oszukiwanie i notoryczne łamanie zakazów związanych z używkami) jest to przejaw głębszego problemu wymagającego wsparcia ze strony specjalisty zdrowia psychicznego?
W konfrontacji z manipulacyjnymi zachowaniami kluczem jest, by nie pozwolić dziecku zajść ci za skórę. To ty jesteś dorosły, a twoim zadaniem jest wychować swoje dziecko na osobę dojrzałą, która będzie potrafiła wchodzić w szczere, głębokie relacje z ludźmi. Teraz jest najlepszy czas, by nauczyć je komunikować swoje potrzeby w otwarty, a zarazem zdrowy sposób, zamiast uciekania się do prób wymuszenia zaspokojenia swoich potrzeb i zachcianek na innych ludziach za pomocą manipulacji.