Logo Przewdonik Katolicki

Jak odmówić swojemu nastolatkowi

Bogna Białecka
Fot.

Gdy widzimy, że nasze dziecko chce zrobić coś szkodliwego, jest oczywiste, że mu tego zakazujemy. Młodsze dzieci, choć z oporami, zakazy z reguły przyjmują. Problem przychodzi z czasem, bo zupełnie inaczej ma się sprawa z nastolatkami.

Rozmawiałeś z dzieckiem. Swój zakaz uargumentowałeś w wyczerpujący i zdawałoby się przekonujący sposób. A syn zwyczajnie to ignoruje i robi, co chce. Dostaje karę, którą kwituje: „i tak było warto”. Tak wygląda życie wielu rodziców nastolatków. Co w tej sytuacji można zrobić?

 

Jasne zasady

Absolutną podstawą do jakichkolwiek rozmów są jasne zasady obowiązujące w domu. Innymi słowy – dziecko musi wiedzieć, co mu wolno, a czego nie. Nie oznacza to, że będzie się do tych zasad zawsze posłusznie stosować. Naturalne jest, że nastolatek będzie badał, jakie są granice kontroli (i miłości) rodziców. Oznacza to, że jakiekolwiek zakazy ustalisz, i tak będzie próbował je przekroczyć lub przynajmniej nagiąć. Jeżeli ustalisz bardzo liberalne reguły, np. powrót do domu z imprezy o północy i brak pytań o to, do kogo idzie, twoje dziecko i tak spróbuje je przekroczyć, np. wcale nie wracając do domu na noc. Jeśli wtedy spróbujesz ograniczyć przywileje dziecka – będziesz „nie w porządku”. Dlatego warto na początku ustalać bardziej rygorystyczne zasady, aby później – gdy dziecko udowodni, że można mu zaufać – poszerzać jego obszar wolności. Może być to np. wymaganie informacji, do kogo idzie, zobowiązanie do trzymania przy sobie włączonego i naładowanego telefonu komórkowego (na wypadek jakichkolwiek niespodziewanych trudności) oraz powrót z imprezy o godz. 21.00. Rozpocznij zatem od dużych ograniczeń, żebyś później mógł udzielać więcej przywilejów. Będziesz wtedy postrzegany jako rodzic „w porządku”.

 

Chroń przed zbyt silnymi pokusami

Piętnastoletnia córka znajomego została zaproszona na prywatkę, o której nic nie było wiadomo. Jej ojciec zadzwonił więc do mamy osoby, u której impreza była organizowana, z pytaniem o szczegóły zabawy. Okazało się, że w planie jest poczęstunek winem. Znajomy ocenił, że w sytuacji, gdy wszystkie koleżanki jego córki będą piły wino, nie będzie chciała stracić ich sympatii, odmawiając picia alkoholu. Dlatego nie pozwolił córce pójść na prywatkę. Zrekompensował to obietnicą, że będzie mogła zaprosić dziewczyny do siebie na imprezę bez wina. To przykład chronienia dziecka przed pokusami, które mogą być dla niego zbyt silne.

Pamiętaj, że nastolatki bronią się przed tym, co spostrzegają jako nadmierną ingerencję w swoje życie. Musimy zatem znaleźć złoty środek między sprawdzaniem na każdym kroku, co dziecko robi, a niezwracaniem na niego w ogóle uwagi. Dlatego warto postawić pewne priorytety: sprawdzam, z kim i na jakich zasadach moje nastoletnie dziecko planuje wyjazd połączony z noclegiem. Kontroluję kwestię dostępności alkoholu czy używek na imprezie, na którą wybiera się moje dziecko. Jednak zbyt nachalnie staram się nie wtrącać w towarzystwo młodych i ich konwersację, gdy na przykład córka zaprosiła do domu koleżanki.

 

Uświadom konsekwencje

Tu nie chodzi o karę. Często jest tak, że dziecko liczy „koszty i zyski” złamania reguł i dochodzi do wniosku, że warto to zrobić. A przecież odmawiając uszanowania prośby czy zakazu rodzica, dziecko ściąga na siebie wiele naturalnych następstw. Uświadomienie ich sobie pełni rolę edukacyjną.

Pamiętajmy, że zawsze lepiej jest pytać, niż wyjaśniać. Ludzie zwykle mają mniejszy opór przed pytaniami niż moralizowaniem. Dlatego zamiast tłumaczyć dziecku, jakie nieprzyjemne konsekwencje je spotkają, osiągniemy lepszy skutek, zadając pytania „testujące rzeczywistość” (określenie autorstwa specjalisty od negocjacji Williama Ury’ego). Są to pytania skłaniające rozmówcę do zastanowienia się nad sytuacją i następstwami nieuszanowania naszego zakazu czy prośby. Przykładowo: „Powiedz mi, co się stanie, jeśli nie dojdziemy do porozumienia w sprawie twojego wyjazdu z kolegami na motory? Jaką cenę będziesz musiał zapłacić ty i my, jeśli będziemy zmuszeni włączyć w to rodziców Twoich kolegów?”; „Wiem, że jesteś w stanie teraz po prostu wyjść i trzasnąć drzwiami. Jak myślisz, jak to wpłynie na relacje w rodzinie? Jak to wpłynie na twojego młodszego brata, który jest w ciebie zapatrzony jak w obrazek?”; „Chcę mieć pewność, że cię dobrze rozumiem. Koniecznie chcesz iść na imprezę, na której twoi koledzy będą pić alkohol i z pewnością dojdzie do bójki. Ja wiem i ty wiesz, że na ostatniej imprezie się pobili. Jesteś gotowy wziąć na siebie odpowiedzialność za Twoich kolegów, że nie wciągną cię w bójkę. Czy tak jest?”.

Takie pytania skłaniają do zastanowienia, mogą pomóc dziecku spojrzeć na problem z innej perspektywy, wyjść poza „chciejstwo”, a popatrzeć przez chwilę bardziej rozsądnie.

Oczywiście odpowiedź może brzmieć: „Nie wiem”.

Na co riposta brzmi: „Ty nie wiesz. Jak zatem możesz ocenić, że moja decyzja jest zła?”.

Istotą tej metody jest zadawanie pytań o konsekwencje złamania zasad, zamiast wygłaszania kazań na ten sam temat. Zmuszamy nastolatka, by zrobił to, czego jeszcze zbyt dobrze nie potrafi sam z siebie: by pomyślał perspektywicznie o konsekwencjach swoich impulsywnych decyzji.

 

Konsekwencje

Gdy dziecko mimo wszystko łamie zasady, warto mieć w zapasie coś więcej niż tylko szlaban na internet, telefon komórkowy, telewizje czy wyjścia z domu. Nastolatkowi można wymierzyć karę pisemną. To znaczy – wyznaczyć napisanie wypracowania składającego się z pięciuset słów dotyczącego tematu związanego z wykroczeniem. Ciekawy przykład takiej kary opisał dr Guarendi w książce Dyscyplina na całe życie. Pewna mama, zmęczona pyskowaniem syna (zwracaniem się do niej obraźliwymi słowami, np. „głupia jesteś”), postanowiła, że karą za pyskowanie będzie napisanie krótkiego wypracowania dotyczącego szacunku dla innych, w którym zawartych byłoby dziesięć słów ze słownika wyrazów obcych (wraz z definicją pod wypracowaniem). Jej argumentacja brzmiała: „Jeśli już chcesz mówić w ten sposób, musisz mieć lepszy zasób słownictwa”. Podobno zanim jej syn skończył 14 lat, wygrywał konkursy krasomówcze.

Innym z dobrych sposobów na nieposłuszeństwo dzieci jest stworzenie „Słoika prac dodatkowych”. Zapisujemy na karteczkach różne prace do wykonania w domu, z którymi się nie spieszy, wrzucamy je do słoika, a dziecko za każdym razem, gdy złamie obowiązujące zasady, losuje jedno z nich. Przykład: „Uporządkowanie pięciu kartonów z puzzlami, sprawdzenie, czy jest komplet, odstawienie kompletnych zestawów na półkę i zapisanie, ilu kawałków brakuje w niekompletnych, odstawienie ich do szafki”.

 

Pamiętaj o emocjach

Nastolatki bywają doskonałymi manipulantami. Być może twoje dziecko stosuje szantaż emocjonalny: „Skoro mi nie pozwalasz być z przyjaciółmi, to znaczy, że mnie nie kochasz”, lub w sposób celowy uderza w twoją autentyczną słabość, by wzbudzić w tobie poczucie winy: „Zakazujesz mi tego, bo nie miałaś w moim wieku przyjaciółek, wszyscy cię nienawidzili, a teraz się mścisz za to na mnie”. Zanim wpadniesz w emocje, proponuję powtórzyć sobie: „W tej rozmowie to ja jestem osobą dorosłą, to ja jestem odpowiedzialny, to ja mam postępować racjonalnie”. Potem warto wprost nazwać to, co dziecko właśnie powiedziało: „Kochanie, to nazywa się szantażem emocjonalnym i nie zmieni mojej decyzji”.

 

Z drugiej strony, za każdym razem, gdy mimo trudności dziecku uda się wyjść zwycięsko z próby i uszanować zasady panujące w domu, zauważ to i pochwal. To ważne, żeby nasz nastolatek miał też pozytywne informacje zwrotne o swoim zachowaniu.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki