Komuś nieprzygotowanemu na taki widok sytuacja może się wydawać dziwna, a nawet niepokojąca. Oto ludzie podchodzą do stopni ołtarza, a ksiądz zbliża do ich szyi dwie związane na krzyż świece, coś mówi i wykonuje gest błogosławieństwa. W wydanej w latach 80. ubiegłego wieku Agendzie liturgicznej diecezji opolskiej jest wyraźnie napisane, że dwie skrzyżowane świece, którymi posługuje się kapłan przy tym błogosławieństwie, powinny być zapalone. Wtedy wrażenie niezwykłości sytuacji jest jeszcze większe.
Zestaw bez gaśnicy
Jednak w wielu parafiach księża wolą nie ryzykować i używają świec bez płomienia. Pewnie dlatego w opublikowanych w roku 1994 Obrzędach błogosławieństw dostosowanych do zwyczajów diecezji polskich można przeczytać, że celebrans błogosławi, „posługując się świecami zgodnie z miejscowym zwyczajem”. Zdarza się też, że ksiądz trzyma w dłoni nie skrzyżowane i związane świece, lecz specjalnie na tę okazję przygotowaną świecę do błogosławienia gardła. Przypomina ona literę „u” z uchwytem. „Wysokość świecy ok. 43 cm, szerokość świecy ok. 27 cm” – opisuje jedna z hurtowni dewocjonaliów. Inna, proponując taką świecę na swej stronie w mediach społecznościowych, unika opowiedzenia się po którejś ze stron dyskusji, czy świece mają być zapalone, czy nie. „Ale gaśnicy jak na razie do zestawu nie dołączamy…” – zaznacza.
Takie nietypowe błogosławieństwo z użyciem świec jest udzielane w Kościele katolickim raz w roku – 3 lutego, we wspomnienie św. Błażeja. Niewiele o nim wiadomo, a przekazy na jego temat mają głównie charakter legendarny. Był prawdopodobnie biskupem Sebasty w Armenii (dzisiejsze tureckie Sivas). Zginął śmiercią męczeńską około roku 316, za rządów cesarza Licyniusza. Według legendy, gdy przebywał w więzieniu, w cudowny sposób uzdrowił chłopca, który dławił się ością i groziło mu uduszenie. I właśnie w nawiązaniu do tego wydarzenia uznawany jest za orędownika w chorobach gardła i udzielane jest specjalne błogosławieństwo z użyciem świec.
Rok po śmierci
Błogosławieństwo to niejedyny zwyczaj związany z postacią św. Błażeja. Jak można przeczytać na stronach Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu, w tradycji ludowej w dniu wspomnienia tego świętego podczas Mszy „święciło się jabłka, które używano jako lekarstwo na ból gardła”. Ewa D. Rutkowska, autorka notatki, dodała, że czasami takie święcone jabłka roznosili organiści, którzy otrzymywali za nie datek. Wspomniała też oczywiście o świecach, wskazując, że były nazywane błażejkami, i wymieniła jeszcze jeden zwyczaj związany ze wspomnieniem przypadającym w kalendarzu liturgicznym 3 lutego. „Dawniej na Mszę w dniu św. Błażeja przynoszono garść różnych zbóż. Te pobłogosławione ziarna mieszano z ziarnem do siewu, miało to zapewnić dobry wzrost i obfite zbiory” – informuje Muzeum Wsi Mazowieckiej.
Ta sama notatka zamieszczona na stronach Muzeum w Sierpcu zwraca uwagę, że dwa dni po wspomnieniu św. Błażeja, 5 lutego, przypada w kalendarzu wspomnienie kolejnej świętej, z którą wiąże się błogosławienie przedmiotów. To św. Agata. Ta, urodzona w Katanii na Sycylii ok. 235 r., kobieta uważana jest za jedną z najbardziej czczonych w chrześcijaństwie świętych. Pochodziła ze znamienitego rzymskiego rodu, a jej wyjątkowa uroda przykuwała uwagę. Po przyjęciu chrztu postanowiła żyć w dziewictwie. Gdy więc ówczesny namiestnik Sycylii, Kwincjan, zaproponował jej małżeństwo, odmówiła. Niedoszły mąż poczuł się odrzucony i znienawidził Agatę. Wykorzystując zainicjowane przez cesarza Decjusza prześladowania chrześcijan, szukał zemsty na dziewczynie. Usiłował ją zniesławić, a kiedy to nie przyniosło efektu, skazał Agatę na tortury i oszpecenie. Jak podaje pochodzący z V stulecia opis jej męczeństwa, poniosła śmierć rzucona na rozżarzone węgle 5 lutego 251 r.
Kultywowane do dzisiaj zwyczaje związane są przede wszystkim z tym, co wydarzyło się rok po śmierci Agaty. Doszło do wielkiego wybuchu wulkanu Etna. Mieszkańcy Katanii zwrócili się do swej uważanej za świętą rodaczki o pomoc i zostali ocaleni. Spływająca lawa nie zniszczyła miasta, lecz zatrzymała się przed nim. Właśnie na pamiątkę tego wydarzenia powstał zwyczaj błogosławienia konkretnych przedmiotów, a wierni zaczęli szukać jej wstawiennictwa w czasie klęsk pożarów.
Znikająca sól
Jak podaje wydane w roku 1987 opracowanie Nabożeństwa diecezji katowickiej. Agenda liturgiczna, we wspomnienie św. Agaty zaczęto błogosławić wodę, sól i chleb. „Wodę, która jest przeciwieństwem niszczącego ognia, a zarazem czynnikiem podtrzymującym życie i gaszącym pragnienie” – uzasadnia wspomniana pomoc duszpasterska. Dodaje, że sól nadaje smak potrawom i je konserwuje, a chleb, bez którego nie można się obejść, jest symbolem dobroci. W tym kontekście przypomina, że imię Agata po grecku znaczy „dobra”.
Okazuje się, że tzw. Agenda katowicka zawiera związane ze wspomnieniem św. Agaty jedynie błogosławieństwo chleba i wody. Nie ma błogosławieństwa soli. Podobnie jest we wspomnianych już Obrzędach błogosławieństw. Tymczasem na stronach Muzeum Wsi Mazowieckiej Ewa D. Rutkowska zwraca uwagę, że „w ludowych interpretacjach święta Agata przedstawiana jest, jak trzyma na miseczce sól”. Autorka wspomina wyłącznie o błogosławieniu soli, przytaczając za Oskarem Kolbergiem przysłowie: „Sól świętej Agaty broni z ognia chaty”. Wskazuje na przekonanie, że ta pobłogosławiona (czy jak mówiono dawniej, poświęcona) sól wrzucona do ognia stłumi go. „Sól tę wrzucano również do dołu przy kopaniu studni lub przy jej oczyszczaniu, miało to zapewnić czystość wody”.
Nie tylko Błażej i Agata
Specyficzne błogosławieństwo ku czci św. Błażeja z użyciem świec, błogosławienie chleba i wody św. Agaty mogą wywoływać skojarzenia z magią. Wrażenie „magicznego” podejścia może spotęgować uświadomienie sobie, że tego rodzaju błogosławieństw przedmiotów kojarzonych z konkretnymi świętymi jest w praktyce Kościoła katolickiego znacznie więcej. Jest błogosławieństwo owsa w święto św. Szczepana (26 grudnia), błogosławieństwo wina w święto św. Jana Ewangelisty (27 grudnia), błogosławieństwo świec ku czci świętych Jana i Pawła (wspominanych 26 czerwca dwóch braci żyjących w IV w.), błogosławieństwo kierowców i ich pojazdów ku czci św. Krzysztofa (25 lipca), błogosławieństwo ziół i kwiatów w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (15 sierpnia), błogosławieństwo ziarna siewnego i nasion w święto Narodzenia NMP (8 września).
Niektóre z tych błogosławieństw powoli odchodzą w zapomnienie (np. błogosławienie świec 26 czerwca), inne pielęgnowane są z dużą konsekwencją (np. błogosławieństwo ku czci św. Błażeja lub ziół i kwiatów w połowie sierpnia), a popularność niektórych utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie, a może nawet rośnie (np. błogosławienie pojazdów związane ze wspomnieniem św. Krzysztofa).
To nie amulety
Wbrew pozorom, te pobłogosławione (dawniej mówiło się poświęcone) przedmioty nie są przejawem myślenia magicznego. To nie są amulety, chroniące w niewytłumaczalny sposób przed niebezpieczeństwem, ani talizmany przynoszące szczęście. Te przedmioty są wyrazem głęboko zakorzenionej w człowieku potrzeby. Potrzeby poczucia, że w konkretnych, zwłaszcza w jakiś sposób związanych z niebezpieczeństwem, sytuacjach człowiek nie pozostaje sam, lecz ktoś się nim opiekuje.
Dla chrześcijanina jest oczywistym pragnienie Bożej opieki, jednak od wieków zwracamy się do Boga, nie tylko sami kierując modlitwy do Niego, ale także prosząc o wstawiennictwo świętych, z Maryją, Matką Jezusa Chrystusa, na czele. I właśnie do tego sposobu myślenia i zwracania się do Boga nawiązują błogosławione przedmioty kojarzone z konkretnymi świętymi. Logikę tej praktyki pobożnej prosto wyjaśniła wspominana już Ewa D. Rutkowska, pisząc, że te pobłogosławione przedmioty „dawały namacalny dowód opieki świętych”. Dokładnie o to chodzi. Nie tylko dawały, ale wciąż dają. Wystarczy zajrzeć do samochodów i zobaczyć, w ilu znajduje się jakiś przedmiot nawiązujący do postaci św. Krzysztofa i przypominający, że nie tylko kierowca, ale także pojazd został pobłogosławiony.