Logo Przewdonik Katolicki

Pobożny, skromny i niezłomny

Adam Suwart
Fot.

Zarzucano mu zbytnią uległość wobec Berlina, jednak wiele miesięcy spędził w twierdzy jako pruski więzień. Utyskiwano, że potępił powstanie listopadowe, jednak to on był jednym z najgorliwszych obrońców polszczyzny w tym czasie. Jaki więc był naprawdę następca prymasów Polski, abp Marcin Dunin?

 

  
„Urodzony i wychowany w wierze świętej katolickiej i niegodny biskup tej świętej religii, oddaje nasamprzód grzeszną duszę moją w ręce Boga Stwórcy mojego, i ufam nieskończonemu Jego miłosierdziu, że mię pomieści między zbawionymi, nie dla jakowych mych zasług, bo do tych się nieznam, owszem z upokorzeniem wyznaję, żem nie zawsze życiem mojem odpowiadał, i świętości wiary, którą wyznaję, i dostojności kapłańskiego mego powołania, ale jedynie dla zasług niewinnej męki Zbawiciela mego” – tak zapisał w swym testamencie, opublikowanym w wydawanej w Poznaniu przez Walentego Stefańskiego „Gazecie Kościelnej” z 29 stycznia 1844 r. arcybiskup gnieźnieński i poznański Marcin Dunin.
 
Trudne decyzje
Co miał na myśli ten, który jako następca prymasów Polski sprawował w latach 1831–1842 pasterską pieczę nad znaczną częścią polskich katolików żyjących pod zaborem pruskim, gdy pisał o swym życiu jako „nie zawsze odpowiadającym wyznawanej wierze i dostojności kapłańskiego powołania”? Marcin Dunin objął rządy w połączonych unią personalną najstarszych polskich diecezjach – archidiecezji gnieźnieńskiej i poznańskiej – w bardzo trudnym dla Polaków okresie. Zrazu, w końcu 1829 r., po śmierci zasłużonego abp. Teofila Wolickiego, Dunin został administratorem archidiecezji poznańskiej, by 15 marca następnego roku doczekać się wyboru na nowego arcybiskupa obu diecezji ze strony kapituł katedralnych w Gnieźnie i Poznaniu. Oficjalnie rządy pasterskie w archidiecezjach mógł nowy arcybiskup rozpocząć dopiero niespełna rok później, po oficjalnym zatwierdzeniu wyboru przez nowo wybranego papieża Grzegorza XVI. Miał wtedy 57 lat.

Już jednak w tym przejściowym okresie Marcin Dunin znalazł się w nader trudnej, wręcz hamletowskiej sytuacji. Ten Polak z krwi i kości, urodzony w szlacheckiej rodzinie, wywodzącej się z okolic Rawy Mazowieckiej, był też jednak w owym czasie poddanym pruskiego króla. Pod naciskiem jego administracji zmuszony był jako tymczasowy rządca obu archidiecezji wydać odezwę do wiernych, w której potępił powstanie listopadowe. Ten trudny i dla dzisiejszej mentalności często niezrozumiały czyn XIX-wiecznego arcybiskupa, podjęty na progu jego pontyfikatu, odbijał się przykrym echem przez niemal całe jego dalsze życie. Błędem byłoby jednak ocenianie go w kategoriach zerojedynkowych. Należy tu przypomnieć, że obowiązującą postawą duchowieństwa katolickiego w XIX w. była zasada legalizmu. Zarówno kolejni papieże, jak i pozostający w więzi ze Stolicą Apostolską biskupi w poszczególnych krajach wypowiadali się przeciwko powstaniom, widząc w nich nie wybuch narodowościowych aspiracji ujarzmionych narodów, na przykład Polaków pod zaborem rosyjskim, ale przejawy nowinkarstwa, liberalizmu, prądów wolnomyślnych, zmierzających do obalenia zastanego porządku na świecie. Marcin Dunin, wypełniający swe powinności w Poznaniu, nie miał więc z tego punktu widzenia raczej wyjścia, skoro w tym samym czasie papież Grzegorz XVI w imię obrony legalistycznego, rojalistycznego porządku w Europie, potępiał powstańców listopadowych.

 

Pasterz sprzeciwu 

Dla tych, którzy na podstawie odezwy Dunina posądzaliby go o brak patriotyzmu, czy – co gorsza – politykę antypolską, zapewne hamujący okaże się fakt, że w okresie swoich rządów arcybiskupich Marcin Dunin bardzo mocno zaangażował się w obronę języka polskiego. Najpierw był to głos sprzeciwu arcybiskupa wobec praktyk naczelnego prezesa Wielkiego Księstwa Poznańskiego Edwarda Flottwella, który starał się zmusić arcybiskupa i duchowieństwo katolickie na terenach dawnej Rzeczypospolitej wcielonych do Prus w wyniku rozbiorów, do prowadzenia korespondencji urzędowej wyłącznie w języku niemieckim. Abp Marcin Dunin energicznie sprzeciwiał się temu zarządzeniu, opóźniając w ten sposób, a w niektórych przypadkach uniemożliwiając akcję germanizacyjną. Podobny sukces, choć na jeszcze większą skalę, osiągnął abp Dunin w 1836 r., kiedy to zaprotestował stanowczo przeciwko zarządzeniu administracji pruskiej, w myśl którego katechizacja w gimnazjach miała zostać zniemczona, a w języku polskim odbywałaby się tylko w dwóch pierwszych klasach tego typu szkół. Zarządzenie zostało już nawet wdrożone, ale pod wpływem upartych i metodycznych interwencji arcybiskupa gnieźnieńskiego i poznańskiego cofnięto je, umożliwiając naukę religii dla polskich uczniów we wszystkich klasach gimnazjum.

To jednak nie koniec uporczywej walki abp. Marcina Dunina o prawa polskich katolików pod zaborem pruskim. W 1825 r. państwo pruskie, dążąc do wyznaniowej unifikacji na swoim terytorium, rozpoczęło wdrażanie reskryptu królewskiego o wychowaniu dzieci z małżeństw mieszanych. Stanowił on, że synowie wychowywani będą w religii ojca, a córki – według wyznania matki. Ostatecznie przepisy te łamały swobodę wyznaniową rodziców w zakresie wychowania dziecka w dowolnej wierze oraz ograniczały prawa katolików. Były też niezgodne z wcześniejszym breve papieża Piusa VIII, które głosiło, że zawierając małżeństwo mieszane (katolicko-protestanckie), każda para musi złożyć deklarację, że dzieci bez względu na ich płeć zostaną wychowane w wierze katolickiej. W 1837 r. abp Marcin Dunin podjął starania, by w jego archidiecezjach stosowane było breve papieskie, a nie królewski reskrypt. Wnioski Dunina natrafiały na sprzeciw najpierw pruskich ministrów, a po rocznej korespondencji – 30 grudnia 1837 r. sprzeciwił się prośbom Dunina sam król Fryderyk Wilhelm III.

 

Więzień polityczny

W odpowiedzi na to, w styczniu 1838 r. abp Dunin wydał w swych archidiecezjach zarządzenie, przesłane wszystkim księżom, w którym nakazał stosowanie papieskiego breve, pod karą suspensy. W tym czasie w Berlinie trwały już tajne narady, na których zastanawiano się, co uczynić z „niesubordynowanym” arcybiskupem z Gniezna i Poznania. 12 kwietnia 1838 r. król pruski w specjalnym manifeście zakazał stosowania papieskiego breve pod sankcją poważnych kar. Po upływie kilku dni naczelny prezes Flottwell zażądał od arcybiskupa odwołania jego zarządzeń w ciągu 24 godzin, strasząc pasterza procesem karno-politycznym. Gdy arcybiskup nie zastosował się do tych oczekiwań, po kilku tygodniach, w lipcu tego samego roku doręczono mu wyrok, usuwający Marcina Dunina z urzędów kościelnych i skazujący go na półroczne więzienie. Król pruski grał jednak na zwłokę i nie zatwierdzał wyroku, by ostatecznie wezwać arcybiskupa do Berlina. Gdy pasterz przybył tam, otrzymał zakaz powrotu do Gniezna i Poznania. Arcybiskup zmylił jednak strażników, których mu przydzielono, i wyjechał potajemnie z zamiarem powrotu do swych archidiecezji. 6 października 1839 r. został aresztowany i przewieziony do twierdzy kołobrzeskiej, gdzie więziono go przez następne miesiące. Dopiero pod koniec lipca 1840 r. specjalnej amnestii udzielił arcybiskupowi nowy król pruski Fryderyk Wilhelm IV.

Abp Marcin Dunin powrócił do Poznania 5 sierpnia 1840 r. witany owacyjnie przez dziesiątki tysięcy wiernych z obu starych, piastowskich archidiecezji; wiernych, którzy w oswobodzonym pasterzu widzieli już tylko męczennika, stojącego nieugięcie na straży praw Kościoła i narodu polskiego. Zapomniano mu nawet odezwę w sprawie powstania listopadowego sprzed 10 lat. Niedługo już porządził w swych archidiecezjach, gdyż nadszarpnięty więzieniem i represjami organizm odmówił posłuszeństwa i arcybiskup zmarł w Poznaniu 26 grudnia 1842 r. w uroczystość św. Szczepana męczennika.

Ks. prałat Stanisław Gejerowicz, po śmierci abp. Dunina administrator generalny archidiecezji poznańskiej, zapisał o zmarłym pasterzu słowa będące odpowiedzią na pytanie, jaki był Marcin Dunin:  „Pobożny i skromny, wyrozumiały i łagodny, do obowiązków swoich szczerze przywiązany, od pychy i przesądów daleki, w każdym człowieku widział swego brata. Przystępny dla niższych, dla przyjaciół uprzejmy, w obcowaniu zawsze miły i interessujący, w wydatkach chojny, na nędzę bliźnich czuły i aż do podziwienia szczodrobliwy”.

 

W cytatach zachowano oryginalną pisownię.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki