„Kiedy zapytano mnie, jakie imię chcę przyjąć, nieco nad tym się zastanawiałem. Tak rozumowałem: papież Jan raczył mi osobiście udzielić sakry tu, w bazylice św. Piotra. Potem, choć niegodny, zastąpiłem go na katedrze św. Marka. (...) papież Paweł uczynił mnie kardynałem. A parę miesięcy wcześniej na placu św. Marka sprawił, że stałem cały czerwony wobec dwudziestu tysięcy ludzi, bo zdjął swoją stułę i włożył mi ją na ramiona. Dlatego postanowiłem, że nazwę się Jan Paweł. Zrozumcie – ja nie mam ani mądrości serca Jana, ani przygotowania i kultury papieża Pawła. Ale jestem na ich miejscu. Postaram się służyć Kościołowi. Ufam, że wspomożecie mnie swoimi modlitwami” – tymi słowami zwrócił się do wiernych w swoim pierwszym przemówieniu podczas modlitwy Anioł Pański 27 sierpnia 1978 r. nowy papież Jan Paweł I.
Konklawe po śmierci kierującego Kościołem przez poprzednie 15 lat papieża Pawła VI trwało tym razem bardzo krótko. 111 spośród 114 kardynałów Świętego Kościoła Rzymskiego, mających prawo wybierać nowego biskupa Rzymu, obradowało niespełna dwa dni. Już 26 sierpnia, w drugim dniu konklawe, w trzeciej turze głosowania na nowego papieża wybrano patriarchę Wenecji kard. Albino Lucianiego. Wkrótce po ukazaniu się ludowi Rzymu nowy papież zaskoczył wszystkich swą decyzją. Jako pierwszy w dziejach biskup Rzymu postanowił przyjąć podwójne imię – Jan Paweł.
Pokora Jana Pawła I, która ujawniła się choćby wtedy, gdy uzasadniał powody przyjęcia swych papieskich imion, z pewnością nie była udawana. Dla wielu świadków jego heroicznego życia była ona jedną z podstawowych cech jego przejrzystej, chrześcijańskiej osobowości. Innym, równie wyraźnym rysem charakteru Jana Pawła I była życzliwość wobec każdego człowieka. Jej zewnętrznym przejawem miał być uśmiech, który na tyle często gościł na jego obliczu, że wtedy – trochę na wzór Jana XXIII, nazywanego „dobrym papieżem” – okrzyknięto nowego Ojca Świętego „papieżem uśmiechu”. Z natury był człowiekiem skromnym, wręcz nieśmiałym. Sekretarz Jana XXIII abp Loris Capovilla wspominał, że Jan Paweł I „miał w swym sklepie więcej, niż pokazywał w witrynie”.
Udane kapłaństwo
Skromność i bezpretensjonalność towarzyszyły przyszłemu papieżowi od najmłodszych lat. Urodził się niemal dokładnie przed wiekiem, 17 października 1912 r. w małej wiosce Forno di Canale, zwanej dziś Canale d'Agordo, koło Belluno, w ubogiej rodzinie robotniczej. Jako chłopiec pasał bydło, by pomóc rodzicom i dorobić do zakupu żywności. Jak zapisał jeden z jego biografów, watykanista Josef Gelmi, „często doświadczał głodu na własnej skórze”. Już w wieku 11 lat młody Albino Luciani poczuł powołanie do stanu kapłańskiego i mimo że miał ojca, Giovanniego Lucianiego, hołdującego przekonaniom socjalistycznym o zabarwieniu antyklerykalnym, uzyskał od niego zgodę na wstąpienie do seminarium duchownego. Zapewne udało się to dzięki modlitwom i perswazji matki przyszłego papieża, Bernoli Luciani, żarliwej katoliczki. Najpierw była więc nauka i formacja w Niższym Seminarium Duchownym w Feltre, a później w wyższym – w Belluno.
Studia seminaryjne w Belluno ukończył ze znakomitymi wynikami i świetną opinią. Po święceniach kapłańskich otrzymanych w 1935 r. w kościele pw. św. Piotra w Belluno, przez lata pracował w różnym charakterze – był wikarym w rodzinnym Forno di Canale, wicerektorem i wykładowcą swego macierzystego seminarium w Belluno.
Odbył też we Włoszech służbę wojskową i doktoryzował się na rzymskim Gregorianum. Co ciekawe, podczas studiów na Uniwersytecie Gregoriańskim zajmował się m.in. włoskim filozofem Antonim Rosminim, którego książka Pięć ran Kościoła trafiła w poł. XIX w. do Indeksu Ksiąg Zakazanych. Jakaż musiała być jednak intuicja kościelna Lucianiego, skoro ten sam Rosmini od 2007 r. czczony jest jako błogosławiony i uznaje się go za XIX-wiecznego prekursora myśli soborowej.
Sam ks. Luciani powiadał też, że gdyby nie został księdzem, z pewnością oddałby się dziennikarstwu. Zresztą zdolności komunikacyjnych i pisarskich przyszłemu papieżowi nie brakowało. Dowodem na to jest m.in. ciekawa książka Katecheza w okruchach chleba, wydana w 1949 r., kiedy to współorganizował też w diecezji Belluno Kongres Eucharystyczny.
Droga do tiary
W 1958 r. ks. Albino Luciani z woli Jana XXIII został mianowany biskupem włoskiej diecezji Vittorio Veneto. Papież Jan sam udzielił sakry biskupowi nominatowi. Jedenaście lat później bp Albino Luciani objął patriarchat Wenecji jako arcybiskup metropolita tej kluczowej prowincji kościelnej. Najstarsi mieszkańcy cudownego miasta na lagunach do dziś wspominają jego niezwykły, nawet jak na współczesne czasy, sposób bycia: często jeździł na rowerze, spacerował po swym mieście, bezpośrednio i pogodnie witał się z wiernymi, ubierał się i żył skromnie, bez zapowiedzi odwiedzał ludzi chorych i ubogich. Zarazem nie negował przebogatej weneckiej tradycji kościelnej i historycznej, szanując majestat diecezji z bazyliką św. Marka. Miał też wyraźne uzdolnienia językowe i zachwycał swoją erudycją. Zasłynął z licznych opowiadań epistolarnych, tworzonych na przestrzeni kilku lat, w których o ważnych sprawach pisał do znanych postaci historycznych i literackich. W 1973 r. został kreowany kardynałem, a rok wcześniej przebywający w Wenecji papież Paweł VI w obliczu tłumów wiernych nałożył kard. Lucianiemu swą szeroką papieską stułę. Czy był to znak – jak spekulowano – że w patriarsze Wenecji widział swojego następcę?
Krótki pontyfikat
Kard. Albino Luciani wybrany został na papieża 26 sierpnia 1978 r. Uroczysta inauguracja rządów nowego następcy św. Piotra nastąpiła 3 września 1978 r. Datę tę Jan Paweł I wybrał nieprzypadkowo: tego dnia, tyle że w odległym 590 r. po Chrystusie dokonano wyboru na papieża Grzegorza Wielkiego, który był wielkim wzorem dla posługi w Kościele Jana Pawła I. Od dnia inauguracji swego pontyfikatu Jan Paweł I zdążył odbyć zaledwie kilkanaście spotkań i napisać kilka tekstów, zanim 29 września o godz. 7.42 Radio Watykańskie podało wstrząsający dla wielu komunikat: „Dziś rano o godz. 5.30 prywatny sekretarz papieża, kiedy Jan Paweł nie zjawił się w kaplicy prywatnej o oznaczonej porze, wszedł do pokoju papieża i zastał go martwego w łóżku. Obok paliła się lampa, jak przy kimś, kto właśnie czytał. Wezwany natychmiast lekarz – dr Renato Buzzonetti – stwierdził zgon, który nastąpił prawdopodobnie o godz. 23.00 dnia poprzedniego z powodu silnego zawału serca”. Nagła śmierć papieża, który przeżył niespełna 33 dni swego pontyfikatu, posłużyła wielu do snucia niekiedy bardzo sensacyjnych hipotez na temat okoliczności zgonu. Biograf papieży Rudolf Fischer-Wollpert skwitował owe supozycje zdaniem: „Kolportowane wersje, że papież stał się ofiarą zamachu, są zbyt absurdalne, żeby się nimi poważnie zajmować”.
Dokładnie w stulecie narodzin Jana Pawła I, 17 października 2012 r. do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych zostało przekazane tzw. positio, czyli zbiór dokumentów mających na celu wykazanie heroiczności cnót kandydata na ołtarze – sługi Bożego Jana Pawła I. Do beatyfikacji wymagany jest jeden cud, mający odbyć się za wstawiennictwem zmarłego papieża. Rzymska agencja „Zenit” donosi, że cud jest już znany i badany. Proces beatyfikacyjny toczy się od 2003 r., kiedy to został rozpoczęty z woli bł. Jana Pawła II.