Pierwszy obraz Dobrego Pasterza pochodzi od samego Jezusa. To On go namalował słowem w przypowieści, jaką Ewangelista Jan zawarł w swojej Dobrej Nowinie. Obraz ten był tak ujmujący, iż wczesnochrześcijańska sztuka katakumbowa uczyniła go swoim znakiem rozpoznawczym. Duchowość zrębów pierwotnego Kościoła stawiała bowiem w centrum właśnie Chrystusa jako Dobrego Pasterza. Jezus był przedstawiany w postaci młodzieńca - pasterza z owieczką na ramionach lub pośród trzody.
I my dziś widzimy oczami wiary Dobrego Pasterza. Tego, który idzie na czele i wyznacza bezpieczny szlak, któremu można zaufać i czuć się pewnym podjętej drogi. Tego, który nie gubi stada, ale chce dać wszystkim życie wieczne. Tego, który czyni Kościół, pozwalając wiernym owcom słuchać swoich słów i pomagając im je wypełniać. Tego, który czyni ludzi Kościołem i dba, aby nikt nie wyrwał żadnej owcy ze wspólnoty. To wreszcie Ten, który gromadzi zagubionych w jedno stado i wytycza pewny horyzont, za którym jawi się pełnia Miłości.
Dobry Pasterz wskazuje na swojego Ojca, z którym tworzą jedność. W tej jedności Kościół zamyka tajemnicę przez wieki nieodgadnioną, przed którą człowiek klęka: tajemnicę jedności Ojca i Syna. W tej bowiem misteryjnej jedności Kościół odnajduje swoje credo i swoją misję do bycia „unam sanctam Ecclesiam”, - jednym świętym Kościołem - na kształt tego odwiecznego zjednoczenia.
Wędrówka Kościoła trwa. Wszyscy jesteśmy w drodze za Jezusem. A On, Dobry Pasterz, wciąż zapewnia: „Nie zginą moje owce na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki”. Tym słowom nie można nie wierzyć.
Barbara Buk