Powołani do służby
Łukasz Drywa
Są kościelnymi, zakrystianami, katechetami, nauczycielami, pielęgniarzami. Pracują również w kuchni, ogrodnictwie czy gospodarstwie. Zazwyczaj niewidoczni, o ich istnieniu często się nie pamięta. Sami o sobie mówią, że swoją posługę pełnią jakby w ukryciu, na wzór św. Józefa.
Bracia zakonni zakonnicy, którzy nie przyjmują święceń kapłańskich. Składają śluby podstawowe...
Są kościelnymi, zakrystianami, katechetami, nauczycielami, pielęgniarzami. Pracują również w kuchni, ogrodnictwie czy gospodarstwie. Zazwyczaj niewidoczni, o ich istnieniu często się nie pamięta. Sami o sobie mówią, że swoją posługę pełnią jakby w ukryciu, na wzór św. Józefa.
Bracia zakonni – zakonnicy, którzy nie przyjmują święceń kapłańskich. Składają śluby podstawowe dla wszystkich zgromadzeń: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, a czasami również charakterystyczne dla danego zgromadzenia. W całej Polsce jest ich około 1,5 tys.
– Bracia pełnią w Kościele różne funkcje, ale naszym głównym zadaniem, celem, jest dawanie świadectwa człowiekowi o Bogu – podkreśla br. Wojciech Golonka ze Zgromadzenia Braci Szkolnych, przewodniczący Komisji Braci Zakonnych i Zakonów Niekleryckich przy Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce. Bp Jan Wątroba z Częstochowy, członek Rady Episkopatu Polski ds. Duchowieństwa, uważa, że powołanie na brata zakonnego wpisuje się doskonale w całą gamę powołań w Kościele.
– Jestem przekonany, że jest ono niewątpliwie trudne i wydawać się może mało atrakcyjne, ale to bardzo ewangeliczne i jest na nie duże zapotrzebowanie. Według biskupa, świat potrzebuje braterstwa, a więc ludzi, którzy poprzez obecność potrafią być dla innych jak rodzina. – To powołanie powinno być otoczone wielką troską i należy jak najwięcej modlić się o nowe powołania braterskie.
Nieść braterstwo
Na co dzień bracia zakonni pracują m.in. jako nauczyciele, posługują w zakrystiach, w domach zakonnych, opiekują się chorymi i niepełnosprawnymi. Jedno jest pewne: bez nich funkcjonowanie wielu wspólnot byłoby niemożliwe. Poprzez swoje życie chcą nieść braterstwo współczesnemu człowiekowi, do czego przynagla ich miłość Chrystusa. – Nieść braterstwo to znaczy przedstawić swoje życie, życie człowieka powołanego przez Boga, który swoją pracą, cichą obecnością, chce przybliżać ludziom Boga – mówi br. Wojciech.
Brat w zakonie jest często i matką, i ojcem – zauważa br. Andrzej Wróblewski. – Na placówkach troszczy się o cały dom, gotuje, sprząta, dba o kościół, tak aby ojcowie spokojnie mogli zajmować się sprawami duszpasterskimi – dodaje zakonnik. Br. Andrzej, 14 lat w zakonie, obecnie pracuje w Radiu Jasna Góra jako realizator dźwięku, i jak sam mówi „czuje się w tym co robi spełniony”. I choć do zakonu wstępował z myślą o byciu kapłanem, to jednak w czasie formacji zrozumiał, że Bóg powołuje go do posługi brata. – To powołanie jest czasami trudne i wymagające, ale jednocześnie bardzo piękne – podkreśla.
Podobnie było z br. Hieronimem Majką ze Zgromadzenia Ducha Świętego. On też miał być kapłanem, nawet studiował filozofię i teologię w seminarium, jednak przed samym przyjęciem święceń diakonatu odkrył, że Bóg chce, aby był bratem. – Tak naprawdę liczy się tylko miłość, dawanie świadectwa i służba Bogu i bliźniemu. Nieważne, czy realizuje się tę misję będąc kapłanem, czy bratem. Niektórych Bóg powołuje do kapłaństwa, mnie wezwał do takiego życia. Bycie bratem to fantastyczne powołanie – mówi zakonnik. Podczas ponad 20 lat życia zakonnego br. Hieronim pracował jako kościelny, zakrystian, katecheta. Był też pomocnikiem mistrza postulatu dla braci, a także współwychowawcą w seminarium. Od pewnego czasu jest fotoreporterem i kolporterem w dwumiesięczniku „Posłaniec Ducha Świętego”, wydawanym przez zgromadzenie. Odwiedza również chorych w szpitalach, w wielu miastach Polski. – Większość czasu spędzam poza domem zakonnym. Ogromną satysfakcję daje mi pomaganie ludziom cierpiącym, wspieranie ich dobrym słowem, mówienie o Bogu. W każdej posłudze, którą do tej pory pełniłem, czułem się szczęśliwy i zrealizowany – mówi br. Hieronim.
Posługa w cieniu
Istnieją dwa rodzaje zakonów i zgromadzeń, w których są bracia: kleryckie, gdzie oprócz braci są również kapłani, i niekleryckie, a więc ich członkowie nie przyjmują święceń kapłańskich. Do tych ostatnich należą m.in. bracia szkolni, do których należy właśnie br. Golonka. – Powołanie ludzkie jest tajemnicą, tu mnie Bóg powołał, tu mnie chce mieć i dlatego jestem bratem zakonnym. Zawsze też chciałem pracować z dziećmi, młodzieżą, pragnąłem być nauczycielem. Teraz mogę realizować te pragnienia.
W Kościele o braciach mówi się niewiele albo wcale. Kapłani – wiadomo, ich istnienia nie da się nie zauważyć, podobnie jest z siostrami zakonnymi. – Często nawet podczas uroczystości kościelnych celebrans zwraca się do „czcigodnych księży”, „drogich sióstr zakonnych”. O braciach nie mówi się ani słowa. Myślę jednak, że jedną z cech tego powołania jest bycie w cieniu, na wzór św. Józefa. O nim też często się zapomina – stwierdza br. Wojciech Golonka.
Z kolei br. Andrzej Wróblewski zauważa, że w samych zakonach sposób myślenia o braciach zmienia się z biegiem lat na lepsze. – Kiedyś o braciach mówiono, że są braćmi, bo coś im w życiu nie wyszło, czy nie mogą dać sobie rady w świecie. Teraz bracia są bardzo często wykształceni, są też inaczej odbierani w zakonie, traktuje się ich tak samo jak ojców, bo tak jak oni są zakonnikami.
– Najważniejsze, że to, co robimy, widzi Pan Bóg, bo to jak On nas postrzega, liczy się najbardziej. Nie musimy być na eksponowanym miejscu. Ważne, że Bóg nas kocha – mówi br. Hieronim Majka.
Potrzeba nowych
Powołań na braci do życia zakonnego jest niewiele. Obecnie w nowicjatach przebywa jedynie ok. 40 kandydatów. Ta liczba utrzymuje się na stałym poziomie od kilku lat. Dzieje się tak, jak mówi brat Golonka, ponieważ w dzisiejszym świecie słowo „służyć” jest niepopularne, tak samo jak służba, a na tym przede wszystkim polega praca braci.
Jednak zarówno br. Wojciech, jak i bracia Andrzej i Hieronim zgodnie podkreślają, że nie żałują swojego wyboru, a bycie bratem to wspaniały sposób na życie. – Czuję się szczęśliwy jako brat zakonny. Jeżeli ktoś czuje takie powołanie, to powinien pójść za głosem serca, bo bracia są bardzo potrzebni w Kościele – zachęca br. Wróblewski.
– Drugi człowiek ciągle na nas czeka, w zakonie można zrealizować przykazanie miłości Boga i bliźniego – podkreśla br. Majka.