Logo Przewdonik Katolicki

Książka „Milczący kaznodzieja. Brat Gwala Torbiński OP (1908–1999)”

Książka „Milczący kaznodzieja. Brat Gwala Torbiński OP (1908–1999)”

Elżbieta Wiater, zafascynowana tą postacią, zebrała świadectwa dominikańskich współbraci oraz rodziny, które przybliżają nam sylwetkę bohatera i jego duchowość.

Brat Gwala: dominikanin, zakrystian, robotnik rolny, zecer, organista, bibliotekarz… Teraz rozpoczyna drogę na ołtarze.
 
W lutym 2018 roku kapituła Polskiej Prowincji Dominikanów rozpoczęła przygotowania do procesów beatyfikacyjnych dwóch polskich dominikanów: Joachima Badeniego OP oraz br. Gwali Torbińskiego OP. W ramach wspomnianych przygotowań powstała biografia brata zatytułowana Milczący kaznodzieja. Brat Gwala Torbiński OP (1908–1999).
 
Elżbieta Wiater, zafascynowana tą postacią, zebrała świadectwa dominikańskich współbraci oraz rodziny, które przybliżają nam sylwetkę bohatera i jego duchowość.
 
Oprócz biografii tego wspaniałego zakonnika książka zawiera także anegdoty i ciekawostki z życia Braci Kaznodziejów, w tym braci konwersów. Autorka przybliża odradzanie się polskiej prowincji zakonu po kasatach w czasie zaborów, konflikt wokół reformy prowincji w dwudziestoleciu międzywojennym, czasy okupacji, w tym wyrzucenie dominikanów z ówczesnych Kresów Południowo-Wschodnich, i zmian  po II wojnie światowej, a także okres po Soborze Watykańskim II i lata późniejsze.
 
Brat Gwala urodził się 14 lutego 1908 r. w wielodzietnej rodzinie chłopskiej  w Konstantowie k. Janowa Lubelskiego. Wykształcenie zakończył na czwartej klasie szkoły powszechnej. Do zakonu wstąpił we Lwowie, w maju 1933 r., a habit otrzymał w styczniu 1934 r., zostając bratem konwersem (dominikaninem, który nie przyjmuje święceń – obecna nazwa to bracia współpracownicy). Wojnę spędził we Lwowie.
 
W styczniu 1941 r. złożył śluby wieczyste. Był jednym z ostatnich dominikanów, którzy opuszczali lwowski klasztor przed kasatą w 1946 r. Po wojnie pracował w Lublinie, Poznaniu i w obu warszawskich klasztorach – na Służewie był pierwszym zakrystianem nowo utworzonej parafii. W 1960 r. trafił do klasztoru krakowskiego i tu już pozostał do śmierci, pracując jako pomocnik bibliotekarza oraz pomagając w zakrystii.
 
Był genialnym samoukiem (m.in. samodzielnie opanował czynnie co najmniej dwa języki obce). Schorowany, pomimo towarzyszącego mu stale bólu, starał się być stale użyteczny dla wspólnoty. Modlił się prawie nieustannie. Ciepły i dostrzegający każdego brata pozostawił po sobie same dobre wspomnienia. Jego dobroć i duchowa głębia sprawiły, że umarł w opinii świętości, 13 lipca 1999 r. Został pochowany w grobowcu dominikanów na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
 
Jego życie to historia niezwykłego, zwyczajnego człowieka. To świadectwo  codzienności przeżywanej z Bogiem i po Bożemu. To inspiracja do tego, jak służyć braciom i tak odnaleźć swoją pokorną drogę do świętości.
 
„Mimo że pozbawiony forum, kazalnicy i mikrofonu, Gwala był jednak prawdziwym, choć milczącym kaznodzieją. Bo głosić nie oznacza dać się zabić i zjeść przez rozentuzjazmowane tłumy. Ani pozwolić się przypiekać przez ostre pytania kolejnej pary prowadzącej śniadaniówkę, ani być obecnym w sieci i komentować każde jej drgnienie. Biskup Romero i Christian de Chergé mówili, że to także oddanie życia, kropla po kropli, w zwyczajnej codzienności, to uważne i poważne spełnianie narzuconych przez nią ludzkich obowiązków” – napisał w przedmowie Michał Zioło OCSO.
 
I dodał: „Dlaczego Kościół ma wynosić na ołtarze tego milczącego, skromnego dominikańskiego mnicha? Święty jest również po to, żeby przez swoje orędownictwo wyciągać nas z naszych piekieł. Nie z fantazji, ale jako świadek życia br. Gwali dawno temu już przymierzałem mu aureolę. I pytałem: „Czyim ty będziesz patronem, komu ty, bracie, będziesz pomagał, kogo z piekieł wyciągał żarliwą modlitwą?”. Długo medytowałem, aż wreszcie odkryłem, że Gwalę należy mianować patronem strąconych w niebyt celebrytów. Nie będzie ich oczywiście windować z powrotem na utracone wyżyny. Skądże! Jego ani smutna, ani wesoła, ale promieniująca szczęściem twarz będzie świadczyć przeciw nicości życia, które do tej pory prowadzili, i zarazem zapraszać do adoracji niezgłębionego w swoim ubóstwie i pokorze Boga. A wszystko to w prawdziwie skromnym, zwykłym i otulonym codziennością życiu. Bo przecież szkoda czasu na głupstwa”.
 
O autorze:
Elżbieta Wiater (ur. 1976) – doktor teologii, historyk i dziennikarka. Pasjonuje ją postać św. Jacka Odrowąża i historia Braci Kaznodziejów. Nakładem Wydawnictwa W drodze ukazały się książki jej autorstwa: Wypisz wymaluj. Święci dominikańscy, Skarbczyk Matki Boskiej Gidelskiej, Krakowska Królowa Różańca. Mieszka w Krakowie.

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki