Najdotkliwszy w Ameryce jest chyba brak sacrum silencium. Do nietradycyjnego stylu architektury kościelnej można w końcu przywyknąć. Więź z Bogiem i jakość wiary nie zależą od wyglądu i kształtu świątyni. I choć gotyckie budowle sprzyjają wznoszeniu myśli ku Bogu, to w innych też można się skupić na modlitwie. Nawet w brzydkiej i przypominającej pogańskie centrum nowej katedrze w Los Angeles można – po otrząśnięciu się z szoku – pomodlić się. Pod warunkiem że nie ma tam akurat ludzi.
Złe zachowanie wiernych w katolickich świątyniach przeszkadza w skupieniu i świadczy o zaniku poczucia sacrum. Nieustający gwar w ławkach, paplanina wylewająca się z zakrystii, chichoty dochodzące z chóru, poklepywanie po plecach znajomych i głośne rozmowy służby liturgicznej w kościele budzą przykre zdumienie. Zamiast chwili na skupienie przed Mszą św. ludzie spragnieni sacrum silencium doświadczają irytacji i poczucia wyobcowania. Do niedawna pozytywnie wyróżniały się parafie polonijne. Niestety i tam wkradło się ostatnio jarmarczne zachowanie, zmieszane nieraz z zapachem kiełbasy i gołąbków gotowanych w parafialnej kuchni na spotkanie po liturgii. Cisza w typowym kościele amerykańskim zniknęła nawet z samej Mszy św. I to nie za sprawą dzieci, ale ich rodziców i dziadków oraz młodzieży, którym kapłani przestali niestety przypominać o potrzebie sacrum silencium. Ważniejsze od ciszy przed Bogiem wydaje się dobre samopoczucie i bycie miłym. Nawyk opowiadania dowcipów przez wielu księży w Ameryce pogarsza i tak już nieświętą atmosferę świętej liturgii. Plaga gadulstwa idzie w parze z coraz większym zamętem w przekazywaniu sobie znaku pokoju. Pierwotny uścisk dłoni przerodził się stopniowo w rozmowy od ławki do ławki, ściskanie obcych ludzi i jawne całowanie się par. Emocjonalizm wymknąwszy się spod kontroli zastępuje duchowość i spycha Komunię św. do mniej ważnego obrzędu. To, co miało otworzyć ludzi na bliźnich, stało się przeszkodą w spotkaniu z sacrum. Bez ciszy myśli i serca nie można doświadczyć, jak dotyka je Duch Boży i obdarza pokojem. W wigorze źle pojętej odnowy posoborowej zapomniano chyba o słowach Jezusa, że bez Niego nic nie możemy uczynić.
Bolesne, że od paru lat widać w Polsce coraz więcej przykładów kopiowania szkodliwych pomysłów z Ameryki: psychologizująca rozbudowa znaku pokoju, szczególnie na Mszach dla młodzieży, pogawędki w kościele i gorszące stroje.