Logo Przewdonik Katolicki

Nehemiasz cz.I

ks. Tadeusz Hanelt
Fot.

Była ciemna noc. Księżyc ledwo przedzierał się przez chmury. Nehemiasz w otoczeniu kilku osób wyjechał z miasta na mule przez bramę nad Doliną. Właściwie nie była to brama, ale ruiny murów sprzed ponad stu lat, które kiedyś otaczały bramę prowadzącą z Jerozolimy do doliny Tyropeonu. Naprzeciwko wznosiły się strome zbocza Wzgórza Zachodniego. W dół wiodła wąska ścieżka...

Była ciemna noc. Księżyc ledwo przedzierał się przez chmury. Nehemiasz w otoczeniu kilku osób wyjechał z miasta na mule przez bramę nad Doliną.

Właściwie nie była to brama, ale ruiny murów sprzed ponad stu lat, które kiedyś otaczały bramę prowadzącą z Jerozolimy do doliny Tyropeonu. Naprzeciwko wznosiły się strome zbocza Wzgórza Zachodniego. W dół wiodła wąska ścieżka prowadząca do doliny Gehenny. Jeździec skierował muła właśnie w tym kierunku. Jadąc, uważnie oglądał ruiny murów miejskich.

Jeszcze kilka miesięcy temu Nehemiasz był w Suzie wysokim dostojnikiem dworskim perskiego króla Artakserksesa. W czasie uczt usługiwał mu przy stole jako jego podczaszy. Artakserkses miał do niego wielkie zaufanie.

Wieści od Chananiasza
Pewnego dnia przybył z Judy brat Nehemiasza, Chananiasz i opowiedział mu o sytuacji mieszkających tam Żydów. Prawie wiek temu powrócili oni z wygnania babilońskiego do starej ojczyzny dzięki dekretowi wystawionemu przez perskiego króla Cyrusa. Jednak sytuacja ich była zła. Ci pozostali [...] znajdują się w wielkiej biedzie i pohańbieniu – opowiadał Chananiasz – mur Jerozolimy jest zburzony, a bramy jej są ogniem spalone. Mury i bramy zostały zniszczone przez Babilończyków w czasie zdobywania Jerozolimy w 586 r.p. Chr. Jednak po powrocie, dzięki Zorobabelowi, odbudowano świątynię i przymierzano się do odbudowy murów miasta. Intrygi i donosy Samarytan kierowane do Artakserksesa spowodowały, że król perski nie tylko zakazał odbudowy murów miasta, ale nawet odbudowane fragmenty nakazał zburzyć.

Nehemiasz długo zastanawiał się, jak pomóc rodakom w tej trudnej sytuacji. Zdawał sobie sprawę, że król niechętnie odwoła zakaz odbudowy. Utraciłby swą wiarygodność. Postanowił zatem użyć podstępu. Dobrą okazją była uroczystość rocznicy objęcia tronu przez Artakserksesa. Zawsze w taki dzień odbywała się wspaniała uczta, przy której Nehemiasz usługiwał królowi. Było przyjętym zwyczajem, że król przychylnie traktował prośby przedstawiane mu w trakcie takiej uroczystości. Nehemiasz chciał skłonić go do unieważnienia poprzedniego dekretu. Był człowiekiem odważnym i liczył na to, że cieszy się zaufaniem i sympatią zarówno króla, jak i królowej.

Prośba Nehemiasza
Nadszedł dzień uczty. Nehemiasz, obsługując Artakserksesa, okazywał smutną i zbolałą twarz. Tak wspomina ten przełomowy w swym życiu dzień w swych pamiętnikach. Król mi rzekł: „Czemu tak smutno wyglądasz? Przecież nie jesteś chory! Nie, lecz masz jakieś zmartwienie?”. Wtedy Nehemiasz odpowiedział: Niech żyje król na wieki! Jakże nie mam smutno wyglądać, gdy miasto, gdzie są groby moich przodków, jest spustoszone, a bramy jego strawione ogniem. Mimo że Nehemiasz, nie chcąc urazić króla, nie wspomniał nazwy Jerozolimy, Artakserkses od razu zrozumiał jego intencję. Zapytał tylko krótko: O co chciałbyś prosić? Na to odparł Nehemiasz: Jeśli to odpowiada królowi i jeśli sługa twój ma względy u ciebie, to proszę, abyś mnie posłał do Judy, do grodu grobów moich przodków, abym go odbudował. Siedząca obok królowa gorąco poparła prośbę Nehemiasza. Król, mając wyraźną słabość do swego podczaszego i nie mogąc odmówić królowej, z łatwością zaakceptował jego prośbę.

Nehemiasz otrzymał wszelkie pełnomocnictwa, listy uwierzytelniające do satrapy Transeufratei, do której należała Juda, oraz polecenia skierowane do zarządców posiadłości królewskich, aby dostarczyli mu niezbędnych materiałów do odbudowy murów, bram i domu, który zamierzał zbudować dla siebie. Ponadto dekretem królewskim Juda została odłączona od prowincji Samarii, do której należała, i uczyniona niezależną prowincją. Jej namiestnikiem mianowano Nehemiasza. Jako wysokiemu urzędnikowi króla dano mu też eskortę wojskową.

Odbudowa murów
W 445 r. p.Chr. Nehemiasz przybył do Jerozolimy, nie zdradził jednak celu swego pobytu. Wiedział już bowiem, że nie tylko Samarytanie i obrażony namiestnik Samarii Sanballat będą mu przeszkadzać w odbudowie murów. Zorientował się, że istnieją ścisłe więzy, a nawet pokrewieństwo, między częścią wpływowych Żydów mieszkających w Jerozolimie a ludnością otaczającą miasto i lokalnymi władzami perskimi. Do jego wrogów zaliczali się Sanballat, namiestnik Samarii, Tobiasz, namiestnik Ammonu i arabski szejk Geszem, wódz plemienia zamieszkującego tereny na południe od Judy.

Trzeciego dnia pobytu, gdy zaszło słońce, a chmury zasłaniały księżyc, wybrał się z niewielką grupą zaufanych ludzi, by ocenić stan obwarowania miasta. Przemierzając dolinę Tyropeonu, skręcił na zachód i dojechał do Bramy Źródlanej, przez którą wychodziło się z miasta do źródła Rogel. Dalsza droga okazała jednak się niemożliwa. Wokół piętrzyły się zwalone gruzy pozarastane dziką roślinnością, szczególnie krzewami cierniowymi, tworząc przeszkodę nie do pokonania. Nehemiasz kontynuował więc dalszą drogę pieszo. Obszedł miasto z trzech stron – północne mury były już całkowicie zrujnowane.

Następnego dnia zebrał przywódców żydowskiej społeczności i rzekł do nich: Widzicie nędzę, w jakiej się znajdujemy: Jerozolima jest spustoszona, a bramy jej spalone ogniem. Nuże! Odbudujmy mur Jerozolimy, abyśmy nie byli nadal pośmiewiskiem! Zapał i energia Nehemiasza udzieliły się mieszkańcom Jerozolimy. Namiestnik podzielił mury miasta na czterdzieści dwa odcinki. Odbudowywały je równocześnie grupy budowniczych z danego rodu, miejscowości, korporacji lub zawodu. Tak szybkie zakończenie prac było możliwie, także z powodu leżących obok murów głazów, pozostałości po zburzonym na rozkaz Artakserksesa, obwarowania.

Próby zakłócenia odbudowy
Gdyby nie odwaga i determinacja Nehemiasza z pewnością nie udałoby się ukończyć dzieła. Przeciwnicy odbudowy podżegali grupy Arabów, Ammonitów i Filistynów do wypadów na Judeę i Jerozolimę. Wtedy Nehemiasz polecił, by połowa ludzi była zajęta pracą, a druga połowa miała włócznie, tarcze, łuki i pancerze; a wodzowie stali za całym domem judzkim odbudowującym mur. Dźwigający ciężar również byli uzbrojeni: jedną ręką wykonywali pracę, a drugą trzymali oszczep. A co do murarzy, to każdy, mając miecz swój przypasany u boku, budował. Gdy nie udało się w ten sposób wstrzymać budowy, jej przeciwnicy starali się wywabić z miasta Nehemiasza, by podstępnie go zamordować. Gdy i to nie przyniosło oczekiwanych rezultatów, Sanballat przysłał mu list następującej treści: Wśród pogan – jak Geszem donosi – krąży pogłoska: ty i Żydzi zamierzacie zbuntować się; dlatego ty odbudowujesz ten mur; ty miałbyś zostać ich królem; oraz pogłoska, że nawet zamówiłeś proroków, aby ogłosili o tobie w Jerozolimie: Król jest w Judzie. Oczywiście, dowie się o tym król! Groźba donosu do króla perskiego także nie zrobiła wrażenia na Nehemiaszu.

Postanowiono przeprowadzić jeszcze jedną prowokację. Pseudoprorok Szemajasz chciał postraszyć namiestnika, że jego życie jest zagrożone i zasugerował, by ten ukrył się w świątyni przed zamachowcami. Nehemiasz nie był kapłanem i nie miał prawa wchodzić do budynku świątynnego. Będąc wytrawnym politykiem, od razu przejrzał jego cel. Tak wspomina ten incydent w swych pamiętnikach: Nie Bóg go [Szemajasza] posłał, lecz on wypowiedział proroctwo o mnie, ponieważ go przekupili Tobiasz wraz z Sanballatem. Po to został on przekupiony, abym się przeląkł i tak uczynił i zgrzeszył. Miało im to posłużyć do zniesławienia mnie.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki