Logo Przewdonik Katolicki

Zachowanie ciała świętych

Aleksandra Polewska
Fot.

Podczas pobytu w Asyżu odwiedziłam bazylikę św. Klary. Marmurowymi schodami zeszłam do podziemia, by pomodlić się przy grobie wiernej towarzyszki duchowej św. Franciszka. Niebawem ujrzałam szklaną trumnę, w której spoczywała postać zakonnicy w szarym habicie. W pierwszej chwili odniosłam wrażenie, że patrzę na rzeźbę. A jednak było to prawdziwe ciało świętej, która zmarła...

Podczas pobytu w Asyżu odwiedziłam bazylikę św. Klary. Marmurowymi schodami zeszłam do podziemia, by pomodlić się przy grobie wiernej towarzyszki duchowej św. Franciszka. Niebawem ujrzałam szklaną trumnę, w której spoczywała postać zakonnicy w szarym habicie.

W pierwszej chwili odniosłam wrażenie, że patrzę na rzeźbę. A jednak było to prawdziwe ciało świętej, która zmarła w 1253 r. Osobliwe spotkanie ze św. Klarą było poruszające, choć wiedziałam, że ciała niektórych świętych nie ulegają rozkładowi. Jednak czym zupełnie innym jest o tym słyszeć lub czytać, a czym innym zobaczyć na własne oczy. Zabrzmi to pompatycznie, ale stojąc w podziemiach bazyliki Santa Chiara, po raz pierwszy poczułam, że... dotykam zmartwychwstania. Kilka dni później zobaczyłam w Watykanie zachowane ciało świętego papieża Piusa X.

Ponad sto ciał świętych i błogosławionych nie poddaje się procesom rozkładu. Niektóre z nich po latach obficie krwawią, a w dotyku nie różnią się od ciał osób żyjących. Niektóre ekshumowano kilkanaście razy i za każdym razem komisje badaczy wydają opinię: „To sprzeczne z prawami natury”. A jednak to dzieje się naprawdę i dotyczy wyłącznie ciał świętych i błogosławionych; m.in. św. Jana Vianneya, bł. Pauli Frassinetti, bł. Bernadetty z Lourdes.

Nie brak sceptyków, oskarżających Kościół katolicki o fałszerstwo mające ugruntować wiarę. Do tej pory nie ma przekonującego, zadowalającego wyjaśnienia fenomenu samoistnej konserwacji ciał. Rzesze wiernych uważają zjawisko za cudowne. Sanktuaria, w których pochowani są „niezniszczalni” święci, należą do najczęściej odwiedzanych. Jednym z nich jest kościół Ojców Jezuitów w Warszawie, gdzie spoczywają szczątki patrona Polski św. Andrzeja Boboli, który w 1657 r. zginął śmiercią męczeńską w Janowie na Polesiu. 45 lat później, gdy trwała wielka wojna północna (1700-1721), Andrzej Bobola ukazał się we śnie rektorowi kolegium jezuickiego w Pińsku Marcinowi Godebskiemu. Zapowiedział, że otoczy znajdujący się w niebezpieczeństwie klasztor, jednak rektor ma odnaleźć jego ciało pochowane we wspólnej krypcie i umieścić je oddzielnie. Wieść szybko się rozniosła w okolicy. Niebawem znaleziono rozpadającą się trumnę, opatrzoną napisem: „Ojciec Andrzej Bobola od kozaków zabity”. Spoczywało w niej ciało bez oznak rozkładu, ze śladami strasznych tortur i krwi. Wiadomość zelektryzowała wszystkich. Rozpoczął się kult męczennika: kryptę odwiedzali wierni, mnożyły się łaski. Biskup łucki przeprowadził w Pińsku wstępny proces w sprawie nadzwyczajnych wydarzeń, dziejących się za sprawą Andrzeja Boboli.

Historia relikwii świętego jest pasjonująca i skomplikowana, tak jak dzieje Polski. W 1945 r. do zniszczonej Warszawy przybył pewien młodzieniec. Trafił do kościoła Ojców Jezuitów i miał tam możliwość dotknięcia relikwii św. Andrzeja, leżących w zdewastowanej trumnie. Jakiś czas później wstąpił do seminarium duchownego. Od 30 lat jest proboszczem parafii na wschodzie Polski; parafia nosi wezwanie św. Andrzeja Boboli.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki