Logo Przewdonik Katolicki

Jego uśmiech zostanie z nami

Adam Suwart
Fot.

Szczęść Boże, Ekscelencjo! Jak się Ksiądz Biskup czuje? A dziękuję, średnio na jeża! Tak na ogół zaczynały się moje rozmowy ze śp. Księdzem Biskupem Ignacym Jeżem, najstarszym polskim pasterzem. Choć odejście tego sędziwego Kapłana napełniło wielu smutkiem, sam zmarły Biskup zapewne nie chciałby, byśmy ulegali przygnębieniu. Całym swoim życiem dał bowiem...

– Szczęść Boże, Ekscelencjo! Jak się Ksiądz Biskup czuje? – A dziękuję, średnio na jeża! Tak na ogół zaczynały się moje rozmowy ze śp. Księdzem Biskupem Ignacym Jeżem, najstarszym polskim pasterzem.

Choć odejście tego sędziwego Kapłana napełniło wielu smutkiem, sam zmarły Biskup zapewne nie chciałby, byśmy ulegali przygnębieniu. Całym swoim życiem dał bowiem świadectwo „radości w Bogu”, która – jak napisał w depeszy kondolencyjnej kardynał Joachim Meisner – nigdy Go nie opuszczała.

Miałem to szczęście, że na początku swojej pracy dziennikarskiej zostałem wysłany do Biskupa Ignacego Jeża, by z Nim właśnie przeprowadzić swój pierwszy wywiad z prawdziwego zdarzenia. Już w pociągu, gdy po długiej rozmowie wracałem z Koszalina, zdawałem sobie sprawę, jakie wyróżnienie mnie spotkało. Wracałem do Poznania pokrzepiony.

Nie zwątpił w człowieka
Wypełniało mnie świadectwo człowieka, który mimo że spędził wiele lat w okrutnych warunkach obozu koncentracyjnego i później komunistycznego państwa, zachował pogodę ducha, która była nie tylko przejawem temperamentu, ale przede wszystkim wynikała z prawdziwie głębokiej wiary. „Mimo iż Biskup Jeż musiał przejść przez okrutne lata w obozie koncentracyjnym w Dachau, nie stracił wiary w człowieczeństwo” – napisał kard. Meisner. „Całe jego życie cechowała głęboka wiara, że Opatrzność Boża sięgnie również do oddalonego od Boga Dachau” – dodał metropolita Kolonii. Tymi samymi refleksjami Biskup Jeż dzielił się z czytelnikami „Przewodnika Katolickiego”: „Warunki były tam makabryczne, trudne do opisania. Wymowna jest już sama nazwa Vernichtungslager, tzn. obóz zniszczenia; zniszczenia poprzez nieludzką pracę, głód, mordowanie” – mówił Biskup. I dalej wspominał: „Zewnętrznie nie było możliwości modlenia się. Jedynie wieczorami, po nastaniu tzw. ciszy nocnej modliliśmy się, zmęczeni nieludzką pracą, wyczerpani głodem. Pamiętam księdza Szwedę, z którym niekiedy stawałem gdzieś z boku i udawało się nam odmawiać litanie. Takie możliwości wspólnej modlitwy były jednak bardzo rzadkie i zawsze ryzykowne. Nie można było mieć nawet różańca. Była to niedopuszczalna „zewnętrzna oznaka religijności”. Gdy pewnego dnia znaleziono różaniec u jednego z salezjanów, kazano mu go podeptać. Kapłan odmówił, więc zakatowano go na miejscu”.

Zaufał Opatrzności
Ale mimo to, co właśnie było charakterystyczną cechą postawy duchowej Biskupa Jeża, „w poczuciu niewyobrażalnego zagrożenia wszyscy podjęliśmy inicjatywę. Złożyliśmy ślubowanie św. Józefowi, że jeśli wyprowadzi nas z obozu, pozwoli przetrwać najgorsze, to będziemy szerzyli jego cześć, odbędziemy pielgrzymkę do Kalisza i postaramy się o stworzenie jakiegoś dzieła charytatywnego”. Rzeczywiście po wojnie Biskup Jeż wraz z innymi byłymi więźniami Dachau, każdego roku, 29 kwietnia, w rocznicę wyzwolenia obozu, modlił się w bazylice św. Józefa w Kaliszu. 60 lat od wyzwolenia biskup powiedział mi: „Nigdy nie wiadomo, kiedy człowiek lepiej służy Panu Bogu. Czy głosząc kazania, słuchając spowiedzi, odprawiając nabożeństwa, czy wtedy, gdy tego wszystkiego jest pozbawiony i siedząc w więzieniu, albo w obozie, musi potwierdzać swe oddanie i służbę Panu Bogu”.

Biskup Ignacy był do końca swego ziemskiego życia bystrym obserwatorem tego, co dzieje się na świecie i w Kościele – w sierpniu powiedział mi w trakcie wywiadu: „W czasach, kiedy byłem ordynariuszem, zwykłem mówić o zwyczajnym duszpasterstwie w nadzwyczajny sposób realizowanym. Dziś nadal potrzeba takiego sposobu. Współczesny człowiek wychowany na Internecie, telewizji, radiu, komputerach boryka się z wieloma problemami. Trudniej jest dzisiaj dotrzeć do niego niż do człowieka sprzed nawet 30, 40 lat. Trzeba tu prawdziwego wsparcia Ducha Świętego”.

Ci, którzy znali Biskupa Jeża, wspominają Go jako człowieka pogodnego i z ogromnym poczuciem humoru. Ks. Henryk Romanik, bliski współpracownik i sąsiad Biskupa, zastrzega jednocześnie, że Biskup był bardzo poważnym i odpowiedzialnym człowiekiem. „Jego pogoda ducha otwierała na niebo nad krzyżem – powiedział ks. Romanik. – Chcemy go wspominać jako człowieka nadziei. (...) Byłoby pewną nieuczciwością wobec Niego, by zapamiętać Go tylko jako «biskupa wesołka”. Uśmiech Księdza Biskupa, który na zawsze pozostanie w pamięci tych, którzy choć raz się z nim zetknęli, był bowiem radością człowieka, który swe życie zawierzył Opatrzności.

Śp. Ksiądz Biskup Ignacy Jeż ur. 31.7.1914 r., wyświęcony na kapłana 20.6.1937 r., wikariusz w Hajdukach Wielkich; więzień obozu koncentracyjnego w Dachau od 7.10.1942 r. do 29.4.1945 r.; rektor Niższego Seminarium Duchownego im. św. Jacka w Katowicach 1946-1960; w 1960 r. mianowany przez papieża Jana XXIII biskupem pomocniczym archidiecezji gnieźnieńskiej z przeznaczeniem dla Gorzowa Wlkp.; od 1967 r. sufragan gorzowski; w latach 1972-1992 ordynariusz nowo utworzonej diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, organizator jej struktur, od 1991 r. biskup senior tej diecezji. Odznaczony m.in. „Orderem Uśmiechu”, propagator wiedzy o okrucieństwach II wojny światowej, a jednocześnie rzecznik pojednania; przyjaźnił się ze śp. Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Zmarł 16 października 2007 roku, w rocznicę wyboru Polaka na Papieża. Krótko przed śmiercią dowiedział się, że Ojciec Święty Benedykt XVI zamierzał ogłosić Go 17 października kardynałem.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki