Profanacja, znieważenie, obraza uczuć religijnych. Jak zakwalifikować umieszczenie tęczowej flagi na figurze upadającego pod krzyżem Jezusa?
Czym jest profanacja w prawie kościelnym?
Kodeks prawa kanonicznego stwierdza, że „Miejsca święte zostają zbezczeszczone przez dokonanie w nich czynności ciężko niesprawiedliwych, połączonych ze zgorszeniem wiernych, co – zdaniem ordynariusza miejsca – jest tak poważne i przeciwne świętości miejsca, iż nie godzi się w nich sprawować kultu, dopóki zniewaga nie zostanie naprawiona przez obrzęd pokutny, zgodnie z przepisami ksiąg liturgicznych”.
Ważna jest tu ocena miejscowego biskupa, który po stwierdzeniu ciężkiej niesprawiedliwości czynu i zgorszenia wiernych każdorazowo stwierdza, czy dany akt był profanacją, czyli czy w danym miejscu nadal godzi się sprawować kult. Nie ma dziś w prawie kanonicznym zamkniętego katalogu przestępstw, które mogą powodować profanację.
Profanacja rzeczy świętych ruchomych (kielichów, szat, krzyży, relikwii) polega na tym, że przeznacza się je do celów świeckich lub niewłaściwie używa. Żeby jednak profanacja zaistniała, konieczna jest zła intencja, ukierunkowania na dokonanie profanacji.
Profanacja zdefiniowana w prawie kościelnym nie jest wystarczająca do nałożenia kary w prawie państwowym. Karę za profanację może nałożyć biskup i są to kary przewidziane w Kodeksie prawa kanonicznego, po ekskomunikę włącznie. Kara taka nałożona może być wyłącznie na członka Kościoła katolickiego – bo tylko członków Kościoła dotyka jego jurysdykcja.
Aby sprawca profanacji poniósł odpowiedzialność karną i otrzymał karę grzywny, konieczne jest rozpatrzenie sprawy raz jeszcze, przed sądem państwowym.
Co na temat profanacji mówi Katechizm Kościoła katolickiego?
W rozdziale dotyczącym pierwszego przykazania Dekalogu czytamy: „Świętokradztwo polega na profanowaniu lub niegodnym traktowaniu sakramentów i innych czynności liturgicznych, jak również osób, rzeczy i miejsc poświęconych Bogu”. Niegodne potraktowanie rzeczy poświęconej Bogu Katechizm uznaje więc za akt profanacji i nazywa świętokradztwem.
Na czym polega wolność wyznania według prawa państwowego?
Konstytucja RP gwarantuje każdemu obywatelowi wolność sumienia i wyznania. Przestępstwem przeciwko tej wolności jest ograniczanie praw człowieka zarówno ze względu na jego wyznanie, jak i na brak wyznania. Oznacza to, że niezależnie od tego, w co wierzymy, mamy prawo do swojej wiary – mamy również prawo do braku wiary. Mamy również prawo swoją wiarę lub jej brak deklarować.
Ograniczeniem tej wolności jest zawsze wolność drugiego człowieka. Dlatego ten, kto złośliwie przeszkadza w publicznym kulcie, kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając przedmiot czci religijnej albo miejsce kultu, podlega karze, nałożonej przez sąd.
Czy krytykowanie wiary i dogmatów jest przestępstwem?
W państwie prawa, w świetle obowiązujących przepisów, nie jest chroniona prawdziwość dogmatów wiary. Każdy człowiek ma prawo podać je w wątpliwość i przyznać, że je przyjmuje lub w nie nie wierzy, może wyrażać swój osobisty do nich stosunek, może je krytykować albo nawet wykazywać ich nietrafność. Nie jest to znieważeniem i nie można tu mówić o obrazie uczuć religijnych. Jednak kwestionowanie prawd wiary nie może zawierać w sobie elementów pogardliwych, obelżywych czy znieważających.
Na czym polega przestępstwo znieważenia według prawa państwowego?
Znieważeniem może być wypowiedź, gest, wykorzystanie w obraźliwych materiałach, parodia lub inne działania, które w świetle norm obyczajowych i kulturowych są wyrazem pogardy i prowadzą do tego, że inne osoby czują się tym dotknięte. Znieważenie godzi w godność, jest obelżywe lub ośmieszające.
Zniewagę może stanowić jedynie takie zachowanie, które jest powszechnie uznane za obelżywe. Jest działaniem negatywnym i dewastującym, nie da się przypisać jego autorowi innej intencji poza nienawiścią lub pogardą.
Znieważeniem jest również akt, który jest znakiem pogardy i lekceważenia subiektywnym. Nie łamie on norm kulturowych i obyczajowych, ale jako znieważający jest traktowany z przeciętnej wrażliwości osoby religijnej (takim będzie na przykład wyjęcie z tabernakulum i zjedzenie Najświętszego Sakramentu).
Aktem znieważenia nie będzie na przykład złożenie pod krzyżem dziecięcych bucików, bo ani w kulturze, ani w przeciętnej wrażliwości osoby wierzącej gest taki nie jest znakiem pogardy.
Czym się różni znieważenie od obrazy uczuć religijnych?
Prawo państwowe definiuje w Kodeksie karnym, że znieważenie przedmiotu lub miejsca kultu jest aktem, który według obiektywnych i powszechnie przyjętych w kulturze norm jest odbierany jako jednoznacznie poniżający, odbierający godność, pogardliwy. Nie został stworzony zamknięty katalog takich zachowań. Jako przykładowe wymienia się między innymi oblanie farbą, umieszczenie pogardliwych napisów, użycie wulgarnych słów, podeptanie, oplucie itp.
Obraza uczuć religijnych według zapisów Kodeksu karnego jest skutkiem znieważenia. Powstaje u osoby, która wie o publicznym akcie znieważenia. Skoro urażone zostają uczucia osoby, jest to z natury rzeczy poczucie subiektywne. Interpretacje zapisów Kodeksu karnego budzą spory wśród prawników: upraszczając nieco, możemy powiedzieć, że jeśli przynajmniej dwie osoby deklarują, że ich uczucia religijne zostały urażone, przyjmuje się, że rzeczywiście tak się stało. Sądom pozostaje wówczas tylko rozstrzygnięcie, czy obraza tych uczuć nastąpiła na skutek znieważenia. Aby zaistniało przestępstwo i żeby sąd mógł nałożyć karę, wystąpić muszą bowiem oba czynniki, to znaczy obraza uczuć religijnych musi nastąpić na skutek znieważenia.
W praktyce oznacza to, że sądy nie orzekają, czy zostały obrażone uczucia religijne, czy nie: przyjmuje się, że skoro wniesiona została sprawa do sądu, to tak się stało. Nie da się sądownie ustalić słuszności czy niesłuszności ludzkich emocji. Sądy zajmują się częścią obiektywną i definiowalną w prawie, czyli orzekaniem, czy akt, przez który uczucia religijne zostały urażone, był znieważeniem.
Czy osoba znieważająca musi mieć świadomość, że znieważa?
Sprawca musi mieć świadomość, że jego zachowanie w odbiorze społecznym może zostać odebrane jako znieważające. Przestępstwo znieważenia może być popełnione wyłącznie z winy umyślnej, a celem sprawcy musi być znieważenie. To oznacza, że nie można znieważyć „przypadkiem” i „niechcący”, jeśli ktoś nie spodziewa się, że jego zachowanie może być odebrane jako znieważenie.
Przestępstwo znieważenia może jednak nastąpić, jeśli sprawca działa w zamiarze ewentualnym, czyli jego celem jest wprawdzie manifestacja poglądów, ale jednocześnie zgadza się, że w powszechnej opinii jego czyn może być uznany za znieważenie.
Czy można znieważyć pomnik?
Pomnik nie jest jedynie kawałkiem kamienia. Jest znakiem pamięci, wiary lub poczucia wspólnoty pewnej grupy osób. Można go znieważyć, jeśli upamiętnia zdarzenia historyczne lub jeśli powstał w celu uczczenia osoby. Znieważenie dotyczy więc idei i przesłania niesionego przez pomnik, a nie samego materialnego przedmiotu.
Nie można znieważyć pomnika, który tych warunków nie spełnia: czyli na przykład warszawskiej Syrenki czy Smoka Wawelskiego.
Ochroną przedmiotów czci religijnej zajmuje się inny przepis Kodeksu karnego – dlatego w odniesieniu do krzyży czy figur Jezusa stosuje się przepis mówiący o obrazie uczuć religijnych.
Jakie znaki nie zostały przez sądy uznane za znieważające?
Sądy nie uznały, że nie są znieważające zakładane na pomniki koszulki z napisem „Konstytucja”.
Znieważeniem nie było umieszczenie na symbolu Polski Walczącej symboli płci (na transparencie w trakcie manifestacji). Sąd uznał, że wykorzystanie znaku Polski Walczącej nie miało na celu jego znieważenia, a podkreślenie wagi działań manifestantów.
Umorzone zostało śledztwo w sprawie transparentu z godłem Polski w kolorach tęczy: sąd uznał, że tęcza nie znieważyła godła.
Znieważeniem nie było umieszczenie tęczy w aureoli Matki Bożej Częstochowskiej – prokuratura umorzyła śledztwo, a sąd przyznał zatrzymanej w tej sprawie kobiecie odszkodowanie.
Sąd uniewinnił artystę, który na swoim plakacie umieścił motyw orła białego z diabelskimi rogami. W uzasadnieniu napisano, że nie każde nieakceptowalne wykorzystanie symboli jest przestępstwem znieważenia: takim jest oblanie, oplucie, podeptanie, podpalenie itp.
Ten sam artysta ma właśnie postawiony kolejny zarzut znieważenia: tym razem za fotografię, na której depcze obraz Matki Bożej Miłosierdzia. Tu wyrok jeszcze nie zapadł, ale wydaje się, że gestu podeptania nie da się w naszej kulturze interpretować inaczej niż jako znaku poniżenia czy upokorzenia.
Jakie znaki lub zachowania zostały uznane za znieważające i obrażające uczucia religijne?
Liczba spraw, których przedmiotem jest obraza uczuć religijnych, jest niewielka. Większość z nich kończy się na etapie postępowania przygotowawczego.
Sąd uznał winę piosenkarki, która w wywiadzie na pytanie, czy wierzy w Biblię, odpowiedziała: „Wierzę w to, co nam przyniosła matka Ziemia i co odkryto podczas wykopalisk. Są na to dowody i ciężko wierzyć w coś, co napisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła”. Choć miała ona prawo do odrzucenia tego, w co wierzy chrześcijaństwo, obraźliwe było przedstawienie twórców Biblii jako narkomanów i alkoholików.
Skazany za obrazę uczuć religijnych został mężczyzna, który na krzyżu umieścił wulgarne napisy, a figurom Jezusa i Maryi domalował brodę, wąsy, okulary i szczegóły anatomiczne.
Skazany został równie mężczyzna, który w kościele podczas Mszy św. oddał mocz.
Czego znakiem jest tęczowa flaga?
To symbol ruchów skupiających osoby nieheteroseksualne, również wyraz wsparcia dla postulatów LGBT. Wśród katolików tęczowa flaga kojarzona jest z grzechem i rozwiązłością, życiem niezgodnym z przykazaniami i prawem naturalnym.
Czym jest mowa symboliczna?
Termin „mowa symboliczna” pochodzi z orzecznictwa Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych. Sąd ten przyznaje, że tak jak na ochronę zasługują wypowiedzi werbalne, tak samo zasługują na nią wypowiedzi symboliczne. Fakt zawieszenia tęczowej flagi na figurze Chrystusa może być więc rozważany także z tej perspektywy, czyli jako mowa symboliczna. Przykładem jej zastosowania w orzeczeniu sądu amerykańskiego było nieuznanie za przestępstwo spalenie amerykańskiej flagi w geście protestu.
Europejski Trybunał Praw Człowieka za taką mowę symboliczną uznał akt spalenia fotografii hiszpańskiej pary królewskiej (trzymanej do góry nogami), którego sprawcy w sądzie hiszpańskim zostali skazani. Trybunał orzekł, że skazanie było bezzasadne, ponieważ sprawcy nie mieli na celu nawoływać do przemocy czy znieważyć króla, ale wyrazić sprzeciw wobec instytucji państwowej.
Istotą mowy symbolicznej jest wieloznaczność. Znaczącym przykładem sprzed lat jest spór o figurę papieża Jana Pawła II, przygniecionego olbrzymim kamieniem, autorstwa Maurizio Cattelana. Część społeczeństwa mówiła wówczas o profanacji i znieważeniu osoby papieża, posłowie ZChN weszli nawet do Zachęty i uszkodzili instalację. Tymczasem (mniejsza) część ludzi wierzących czytała instalację na sposób symboliczny: oto papież przygnieciony jest meteorytem, ale żyje, dźwiga się, jest herosem, który nie dał się ostatecznie pokonać.
Tak jak oddania moczu na świętą figurę nie da się odczytywać inaczej, jak znaku lekceważenia czy pogardy, tak z umieszczeniem flagi (jakiejkolwiek) na pomniku Jezusa sprawa nie jest już taka prosta i daje – podobnie jak w przypadku instalacji Cattelana – możliwość wielu interpretacji. Tam, gdzie jedna osoba zobaczy znieważenie, druga uzna, że to znak oddania konkretnej grupy pod opiekę Jezusa, trzecia – że to wezwanie do owej grupy, żeby do Jezusa się zbliżyła i nawróciła, bo są mu bliscy, jeszcze inna uzna, że to instrumentalne potraktowanie pomnika jako tuby, dzięki której głos grupy może skuteczniej dotrzeć do odbiorców. Dopóki umieszczenia flagi na figurze nie da się odczytać jednoznacznie – w świetle kultury, w jakiej żyjemy – jako znaku pogardy i nienawiści, bliżej tu będzie jednak do mowy symbolicznej niż do znieważenia, rozumianego w świetle polskiego prawa.
Wnioski
O tym, czy na Krakowskim Przedmieściu wydarzyła się profanacja, orzec może ostatecznie biskup miejsca. Kard. Kazimierz Nycz, ordynariusz Warszawy, miał zatem prawo uznać incydent z Krakowskiego Przedmieścia za akt profanacji. W świetle Kodeksu prawa kanonicznego wydaje się, że miał ku temu podstawy.
Każdy katolik ma jednak prawo do posiadania i wyrażania własnej wrażliwości sumienia w tej sprawie. Mamy prawo odmiennie interpretować akt założenia tęczowej flagi na figurze Chrystusa. Ktoś rzeczywiście może rozumieć i przeżywać ten gest za obrazę jego uczuć religijnych. Takich osób jest w Polsce bardzo dużo i stąd adekwatna, wyrażona w imieniu tych osób, reakcja biskupa Warszawy. Są jednak w Polsce również katolicy, dla których ten gest niekoniecznie musiał być świadomym aktem profanacji. Mógł być sposobem w jaki środowiska LGBT+ chcą nam, katolikom, coś zakomunikować w sposób prowokacyjny. Wówczas również pojawia się spontaniczna reakcja niezgody na taki sposób prowadzenia debaty publicznej: bo nawet jeśli nie mnie osobiście, to kogoś z moich braci i sióstr w Kościele takie postępowanie obraża. Tej niezgodzie na prowokacyjną formę dialogu może jednak towarzyszyć pragnienie okazania osobom należącym do tego środowiska większej uwagi i miłosierdzia, o której Katechizm wspomina, mówiąc o „szacunku, współczuciu i delikatności”.
O tym natomiast, czy na Krakowskim Przedmieściu miało miejsce znieważenie przedmiotu odnoszącego się do uczuć religijnych, zdecyduje sąd. Tu można jednak przypuszczać, że w świetle polskiego prawa i dotychczasowego orzecznictwa umieszczenie tęczowej flagi na pomniku Jezusa nie zostanie uznane za przestępstwo jego znieważenia. Tęczowa flaga nie jest bowiem powszechnie uważana za znak obelżywy czy symbol pogardy. I tak naprawdę to rozstrzygnięcie będzie kluczowe – bez aktu znieważenia nie można karać nikogo za obrazę uczuć religijnych.