Logo Przewdonik Katolicki

Nowy sieciowy świat

Michał Szułdrzyński
fot. Magdalena Bartkiewicz

To, co Zuboff nazywa kapitalizmem nadzoru, będzie się jeszcze umacniać

Gdy zaczęła się rozszerzać pandemia koronawirusa, wielu ekspertów zastanawiało się, jak zmieni się świat. Po tym, co się stało w Chinach, można było przewidzieć, że z pewnością uderzy mocno w gospodarkę. Ekonomiści po cichu liczyli, że ten kryzys – głębszy niż te, które znaliśmy z ostatnich dziesięcioleci – może być okazją do tego, by skorygować kilka poważnych mankamentów dzisiejszego ustroju gospodarczego. Wiemy, że gospodarka rynkowa okazała się najskuteczniejszym sposobem bogacenia się ludzkości, wyciągania z biedy całych setek milionów osób w różnych zakątkach globu, ale też że może prowadzić do zjawisk niepożądanych, jak chociażby rosnące w ostatnich latach mocno nierówności. I choć poziom skrajnego ubóstwa na świecie w ciągu ostatnich dekad radykalnie się zmniejszył, to jednak majątek należący do najbogatszych również urósł w porównaniu z tym, co posiada reszta.
Początkowo nadzieję widziano w powstawaniu całych gałęzi cyfrowych. W e-gospodarce wystarczył dobry pomysł i w ciągu kilku lat można było zostać miliarderem. Biznes internetowy charakteryzował się początkowo bardzo niskimi kosztami – wszak dzisiejsi giganci jak Google czy Facebook sami nie tworzą żadnych treści, a jedynie zarabiają na wyświetlaniu tego, co do sieci wrzucili inni. Podobnie funkcjonował słynny Uber – aplikacja łącząca ze sobą taksówkarzy i pasażerów. Nie trzeba było kupować floty aut w wielu miastach, wystarczyło stworzyć program, dzięki któremu klient mógł zamówić transport na wskazany adres. Ten model gospodarczy niósł jednak ze sobą spore ryzyko, opisane przez amerykańską badaczkę Shoshanę Zuboff w książce pt. Kapitalizm nadzoru. Tym, na czym zarabia się najwięcej w sieci, jest gromadzenie gigantycznych ilości danych użytkowników i ich przetwarzanie. Zysk bierze się z tego, że zbieramy dane o obywatelach w takich ilościach, o których niegdyś nie śniło się nawet najbardziej ambitnym szefom służb specjalnych – stąd nazwa „kapitalizm nadzoru”. Dzięki śledzeniu tego, co robimy w sieci, internetowi giganci nie tylko mogą dobrze dobrać reklamy, które nam wyświetlą, ale są również w stanie przewidzieć nasze zachowania w przyszłości. Weźmy YouTube’a – na przykładzie tego, jakiej słuchamy muzyki, nie tylko podsuwa nam takie utwory, jakie lubimy, ale może nam zaproponować takie, których jeszcze nie znamy, a nam się spodobają.
Co to ma jednak wspólnego z koronakryzysem? Ano tyle, że niewiele wskazuje na to, by coś się mogło w najbliższym czasie zmienić. Jak na razie nie zmienił się system gospodarczy oparty na dyktacie wielkich instytucji finansowych szukających jak najszybszych i największych zysków. W dodatku ci, którzy mogli, zaczęli pracować zdalnie dzięki komputeryzacji coraz to nowych dziedzin naszego życia. Do sieci przeniosły się całe szkoły, biura, nasz świat stał się jeszcze bardziej cyfrowy, jeszcze więcej rzeczy robimy, kupujemy czy załatwiamy w sieci. A zatem to, co Zuboff nazywa kapitalizmem nadzoru, będzie się jeszcze umacniać. Koronakryzys tylko wzmocni te zjawiska, które wcześniej wydawały się niepokojące.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki