Logo Przewdonik Katolicki

Senior w sieci pilnie potrzebny

Weronika Frąckiewicz
fot. Westend61/getty images

Rozmowa z dr. Piotrem Toczyskim o mieszkańcach internetu, różnych rodzajach wykluczenia i atrakcyjnym srebrze

W literaturze mówi się o tubylcach i imigrantach świata cyfrowego. Gdzie przebiega granica przynależności do poszczególnych grup ludzi?
– Metafora tubylca i imigranta świata cyfrowego jest rozpowszechniona, ale bywa również krytykowana, gdyż dziś lepiej mówić o rdzennej ludności niż tubylcach. Myślę jednak, że dla pewnego uproszczenia i pokazania mechanizmów możemy jej używać. Ludność napływowa internetu to wszyscy ci, którzy nie mieli do czynienia z siecią od wczesnego dzieciństwa. Osoby, które urodziły się, gdy internet był w formule medium masowego, to znaczy, był używany przez powyżej 50 proc. populacji Polsce, są cyfrowymi tubylcami. W Polsce granicą tą jest rok 2009. Ludzie z naszego pokolenia, dzisiejszych 30–40 latków, są cyfrowymi imigrantami, wszyscy mamy jednak cechy wczesne imigranckie. Sytuacja jest podobna do tej, gdy dziecko w wieku 10 lat przeprowadzi się z jednego kraju do drugiego. Po pewnym czasie może pretendować do miana tubylca, ponieważ nauczy się języka, będzie wspierać rodziców w kontaktach społecznych, zdobędzie wiedzę na temat kraju i nauczy się odczytywać różne konteksty społeczno-kulturowe. Wcześni imigranci mogą wtajemniczać w świat cyfrowy tych, którzy na orbicie internetu pojawili się później. Wśród typowych imigrantów internetu jest wielu seniorów, którzy przeoczyli ekspansję rzeczywistości przez świat cyfrowy. W 1995 r., gdy internet w Polsce zaczynał raczkować, nie dążyli do tego, aby testować nową technologię, żeby stać się jej pionierem wśród równolatków. Po 15 latach okazało się, że internet jest istotnym elementem naszej codzienności, a nie kaprysem młodego pokolenia, jak w połowie lat 90. myślał przeciętny senior. W pewnym momencie zdał on sobie sprawę, że nie ma żadnych lub prawie żadnych kompetencji cyfrowych. Być może potrafi wysłać maila, ale nie skorzysta z social mediów lub nie będzie tworzył treści.

Jaka jest charakterystyka tych dwóch skrajnych pozycji w cyfrowym świecie?
– Młody człowiek funkcjonuje w konwencji ,,always on”, ,,zawsze dostępny”. Nie tylko jest on zawsze podłączony do internetu, ale również stosuje różne urządzenia technologiczne, które mają mu ułatwić kontakt ze światem wirtualnym, jak chociażby smartwatche. Młody człowiek ma większy potencjał cyfrowy, co łączy się z dużą liczbą szybkich połączeń i sprzętem, który ułatwia życie online. Być może nie będzie używał tego sprzętu z powodu np. braku zasobów materialnych, ale będzie wiedział, jak się nim posługiwać. Starszy użytkownik często przypływa do internetu wraz z koniecznością komunikowania się za pomocą maila lub potrzeby używania jakichś aplikacji, np. bankowości elektronicznej. Impulsem do używania internetu często będzie bodziec formalny. W związku z tym raczej osoby te będą w internecie prezentować wzorzec obserwacyjny i konsumpcyjny. Będą czytać wiadomości w taki sam sposób, w jaki kiedyś czytały gazetę. Będą obserwować i przyglądać się temu, co się dzieje w sieci, bez angażowania się w tworzenie nawet najmniejszych treści. Osoby takie są wykluczone cyfrowo, a także cyfrowo bezradne. Wykluczenie cyfrowe nie oznacza, że osoba ta nie  ma w domu łącza. Nierzadko ma świetne połączenie zainstalowane np. przez wnuka, a dodatkowo połączone z telewizją i telefonem. Zdarza się, że tego łącza nigdy nie używa, ponieważ nie ma do tego kompetencji, a czasem nie czuje potrzeby, aby się połączyć. Nierzadko nie ma do tego motywacji, gdyż często nie wierzy, że może spotkać tam coś wartościowego. To jest dominujący wzorzec korzystania z technologii przez osoby starsze w wieku powyżej osiemdziesięciu lat. Osoby te wchodzą do internetu jak do zimnej wody. Nierzadko planują zrobić pierwszy krok, ale wcale nie dążą do tego, aby się zanurzyć, nie chcą w sieci ,,nurkować”. Często istnieje bardzo duża bariera przed przezwyciężeniem tej bezradności. Ich myślenie charakteryzuje pewien mentalny szlaban. Internet nie tylko stanowi dla nich źródło lęków i obaw, ale także złości i smutku, gdyż podświadomie wyczuwają, że w sieci może kryć się potencjał radości. Zdecydowanie brakuje wśród osób starszych wzorca aktywnego użytkownika sieci. Konsumpcja treści odbywa się w sposób zdecydowanie bierny. Jeśli ktoś im ustawił portal startowy podczas instalowania internetu, to będą tylko z niego korzystać, m.in. tam mając swoje konto pocztowe. Nie będą jednak eksplorować tego portalu, mając tylko dwie lub trzy utarte ścieżki. Tracą w związku z tym bardzo dużo z tego, co się w internecie odbywa, gdyż nie biorą udziału w internetowej debacie publicznej, nie czerpią z różnych zasobów, przede wszystkim nie dzielą się sobą z innymi. Ta grupa społeczna jest niezauważana również w szerszym kontekście, np. przez firmy produkujące sprzęt technologiczny. Brakuje np. telefonów, które byłyby proste w obsłudze. Aby uruchomić współczesnego smartfona, potrzeba naprawdę wielu czynności. Osoba starsza jest zazwyczaj bezradna wobec tej bariery sprzętowej. Nierzadko zastosuje technikę deprywacji potrzeb, mówiąc, że nie jest jej to do niczego potrzebne, mimo że w rzeczywistości jest inaczej.

Znam seniorów, którzy świetnie odnajdują się w internetowym świecie. Mam wrażenie, że dużą część wykluczenia, o którym Pan mówi, stanowią czynniki czysto wewnętrzne danego człowieka.
– W literaturze mówi się o kilku stopniach wykluczenia. Brak dostępu do sieci i brak potencjału cyfrowego to jest wykluczenie pierwszego stopnia, a brak motywacji, umiejętności i kompetencji to wykluczenie drugiego stopnia. Trzeci stopień dotyczy tego, gdy osoba jest zmotywowana, wszystko potrafi, ale z jakichś powodów popełnia fatalne błędy, które jej nie służą, np. przez dziesięć godzin dziennie czyta w internecie teksty bardzo słabej jakości lub korzysta z tego, co nazywa się patostreamingiem. Oczywiście są starsze osoby, które radzą sobie świetnie w internecie, ale jest to wypadkową tego, że miały wcześniejsze zasoby. Przez całe życie każdy z nas ma zdolność transferowania jednego kapitału na drugi, w kontekście, o którym rozmawiamy – kapitału analogowego do cyfrowego. Jeżeli ktoś nosi w sercu i w głowie wspaniałe opowieści, gdyż wiele zobaczył i wiele przeżył, może wygenerować kilkadziesiąt opowieści, którymi podzieli się z innymi, o ile będzie miał odpowiednie kompetencje językowe i cyfrowe potrzebne, by zbudować publiczność. Gdy tej osobie brakuje któregoś ze składników, być może przyda się jej pośrednik. Może być to osoba z pokolenia wczesnych imigrantów. Pośrednika możemy nazwać reducentem treści, gdyż pomaga seniorowi przerobić treść tak, aby mogła zaistnieć w internecie. Dodatkowo zwiększy zasięgi danej treści, tak aby mogła ona dotrzeć do jak największej liczby odbiorców, którzy będą żywo zainteresowani przekazem.

Czy to, co nazywamy wykluczeniem, nie bywa czasami zwykłą niechęcia do świata cyfrowego? Jak odróżnić jedno od drugiego?
– Każdy z nas może powiedzieć sobie w świadomy sposób, że nie będzie w pewnym wycinku życia społecznego uczestniczyć. Godzimy się na to, że zadowala nas to, iż będziemy biernie obserwować pewne treści, ale nie potrzebujemy włączać się do dyskusji twórczo. Jeżeli taki jest nasz wzorzec i mamy na niego pełną zgodę, to jest to w porządku. Jeżeli osoba starsza chce poklikać, pootwierać różne strony, poczytać, ale nie chce nic dać od siebie, to też jest w porządku, bo nie wszyscy jesteśmy twórczy. Jeśli jednak senior decyduje, że chce tworzyć, ale robi to błędnie i jego treści nie trafiają do publiczności, na której mu zależy, to nie ma nic wspólnego z jego decyzją. Dodatkowo jeżeli zamyka się na współpracę z osobami, które pomogłyby zredagować treści, dotrzeć do większej liczby osób, to nie jest to wolność, tylko niechęć i blokada o niewiadomym charakterze. Przyczyn tej niechęci może być wiele, np. trudności w kontaktach. Izolacja nie jest wyborem, ale wynikiem tego, jaka dana osoba jest. W przypadku wątpliwości seniora zawsze warto rozeznać ich przyczynę, ponieważ nigdy nie powinniśmy pomagać bez woli i zgody osoby starszej. Cyfrowa inkluzja nie może odbywać się na siłę. Raczej warto pokazać swoją dostępność w pomocy niż przymuszać seniora do włączania się w internetowy świat. W naszej przestrzeni publicznej istnieje kilka programów cyfryzacji. Osoby starsze uczone są m.in. jak obsłużyć pendrive'a, jak wysłać załącznik w mailu, jak zmienić tapetę na pulpicie komputera czy też jak zalogować się do bankowości elektronicznej. Konsekwencja tych działań jest taka, że osoby starsze nudzą się i tracą zainteresowanie siecią. Wielu z nich w miejsce kwestii technicznych wolałoby wziąć udział w debacie publicznej za pomocą internetu, powiedzieć coś, dzięki czemu ich głos zostałby usłyszany – jak chociażby poinformowanie opinii publicznej, że gdy chodzą chodnikiem, boją się rowerzystów. Tak naprawdę seniorzy często nie mają jak się z podzielić trudnościami codzienności. Nierzadko nie mają wiedzy, że mogliby zrobić to w internecie, napisać post i oznaczyć prezydenta miasta czy rzecznika miasta do spraw polityki transportu i komunikacji miejskiej. Ich kompetencje nie wystarczają, a potrzeba istnieje. Czasem wystarczy delikatnie wesprzeć seniora, aby otworzył się na nowe możliwości i przezwyciężył niechęć wynikającą z nieufności do nowego.

Jaka jest wartość dodana obecności seniorów w przestrzeni cyfrowej?
– Internet miał być przestrzenią demokratyczną, czyli taką, w której każda z grup społecznych jest reprezentowana. Dziś okazuje się, że w przestrzeni internetu niedoreprezentowane są osoby starsze i osoby o niższym kapitale społecznym. W związku z tym grupy te potrzebują swoich rzeczników. O ile w świecie analogowym funkcjonują w pewnych środowiskach rady seniorów, o tyle w internecie ich głos ciągle nie wybrzmiewa. Dobrym przykładem jest wspomniana kwestia dotycząca chodników i rowerzystów. Głos osób starszych znika w pismach do straży miejskiej, a jej przedstawiciele chowają pisma od seniorów do szuflady, ponieważ nie są one priorytetem ich działań. Jeżeli wokół głosu osoby starszej w internecie zbuduje się pewna publiczność, jeżeli sprawa zyska swoich rzeczników, zrozumienie i uwrażliwienie odbiorców, seniorzy będą mogli realizować swoje potrzeby za pomocą sieci. Na przykład doprowadzić do budowy innej infrastruktury ścieżek rowerowych. Jeśli głos ten trafi do ludzi młodych w tych przestrzeniach, w których są obecni, to będzie mógł zaistnieć dialog międzypokoleniowy. Potrzebujemy obecności osób starszych w sieci, aby mogły one wybrzmiewać w głównym nurcie z ważnymi dla siebie treściami. Nie dotyczy to tylko postulatów, lecz również refleksji, którą mogą podzielić się z młodszymi pokoleniami. Wiele z mądrości starszych osób umknie nam, jeśli nie pomożemy im wejść do internetu, robiąc przestrzeń na bycie zarówno, odbiorcami jak i twórcami.

W kontekście tworzenia treści przez seniorów w jednej ze swoich prac ukuł Pan pojęcie srebrnych treści. Zamyka Pan w tym stwierdzeniu realne ślady obecności osób starszych w intrenecie. Skąd ten pomysł?
– Srebro w świadomości społecznej stało się atrybutem osób starszych. W debacie publicznej używa się określenia ,,silver generation” (srebrne pokolenie), opisując seniorów; ktoś inny mówił o srebrnej gospodarce, czyli takiej, która uwzględnia osoby starsze; ktoś organizuje srebrne wtorki, czyli spotkanie osób starszych we wtorki. Jest w tej srebrnej metaforze coś atrakcyjnego. Mając kontakt z seniorami, obserwując ich obecność w internecie, a także wspierając ich, pomyślałem, że ,,srebrne treści” dobrze oddadzą to, co byłoby idealnym produktem obecności seniorów w sieci. Początkowo w swoich badaniach zajmowałem się srebrnym blogowaniem, dziś jest to już forma anachroniczna, ale doświadczenie to pozwala budować dalszą reprezentację seniorów w świecie cyfrowym. Dyskurs kształtujemy, budując pewną metaforę, proponując ją i patrząc, jak się przyjmuje. Również ja chcę przyglądać się z nadzieją rozwojowi srebrnych treści w polskim internecie. Srebrne treści cyfrowe odniosły w moim badaniu w działaniu duży sukces. Były tworzone systematycznie co kilka dni, setki razy, później czytane łącznie miliony razy, żywo komentowane i transferowane przez odbiorców do kolejnych przestrzeni w sieci. Dawały osobom starszym poczucie przydatności i sprawczości. To podejście wywodzi się z pedagogiki wyzwolenia – tworzę od czasu do czasu pozytywne interwencje cyfrowe i z tej wiedzy mogłem czerpać, budując i rozwijając koncepcję. Niektóre interwencje są tak stare jak projekt Netochron (2009). Niektóre nowe jak psychoedukacja poznawczo-behawioralna, którą do katalogu najlepszych praktyk włączyła Komisja Europejska (2022). Wszystkie służą do własnej pracy, podnoszenia poziomu metaumiejętności. Jedne wzmacniają umiejętności psychologów i pedagogów w rozpoznawaniu przemocy, nienawiści, a inne sprzyjają profilaktyce społecznej czy zdrowotnej, także wśród osób starszych. Pozytywne interwencje cyfrowe opisane w książce Srebrne treści cyfrowe przydadzą się wszystkim, którzy cenią dialog między pokoleniami i chcą słyszeć i czytać więcej treści osób starszych. Taka interwencja, choć cyfrowa, wymagać będzie więzi i zaangażowania poza internetem. Umieściłem uzasadnienia tej tezy na okładkach, które Wydawnictwo Akademii Pedagogiki Specjalnej opatrzyło ikoną starości, według szablonu dobrze znanego w internecie – dla inspiracji i zainicjowania dialogu. W moim rozumieniu kompetencją cyfrową jest pilne zbudowanie trwałej łączności na rzecz publikowania mądrych treści starszych osób w sieci, a nie uczenie tych osób, jak załączyć plik, zmienić tapetę i zdefragmentować dysk. Zasilony w srebrne treści cyfrowe internet, często kojarzony z mową nienawiści, stawał się w naszych międzypokoleniowych interwencjach miejscem mądrości i wartościowego dialogu. Książka Srebrne treści cyfrowe rzuca nowe światło na potencjał seniorów w tworzeniu pozytywnej przestrzeni online. Może służyć wszystkim zainteresowanym w powtórzeniu tego, co nam się udało. Osoby starsze nie tylko mogą przezwyciężyć swoje wykluczenie cyfrowe i bezradność, ale także swoją obecnością i wnoszonym przez siebie sposobem prowadzenia dialogu będą wyraźnie przeciwdziałać negatywnym treściom w internecie. Ich nieobecność w sieci jest naprawdę dużą stratą.

---

PIOTR TOCZYSKI
Doktor socjologii, magister psychologii, autor prac z dziedziny cyfrowej pedagogiki mediów. Kierownik Zakładu Socjologii Mediów i Komunikacji Społecznej Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej. Jest międzynarodowym konsultantem najlepszych praktyk Komisji Europejskiej i WHO dla zdrowia publicznego, także na rzecz osób z doświadczeniem uchodźczym

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki