Logo Przewdonik Katolicki

Spektakl niesmaku

Piotr Zaremba
fot. Magdalena Bartkiewicz

Czy wszystkie części publicznego radia muszą mieć jednakowy przekaz?

Po zaledwie trzech miesiącach stanowisko dyrektora radiowej Trójki stracił popularny dziennikarz tej stacji Kuba Strzyczkowski. Przypomnijmy, powołano go w następstwie poprzedniej awantury wokół Programu III Polskiego Radia. Wtedy poszło o piosenkę Kazika Staszewskiego Mój ból jest większy niż twój, która wygrała na tygodniowej liście przebojów, ale którą zdjęto z pierwszego miejsca na polecenie poprzedniego dyrektora.
Posypały się dymisje i odejścia. PiS-owi awantura wokół kiedyś ogniskującej uwagę stacji nie była potrzebna. Trwała kampania prezydencka. Kompromis wypracował wicepremier i minister kultury Piotr Gliński. Załoga Trójki dostała swoistą autonomię w sprawach programowych. Jak widać nie trwało to długo. 
Stary zespół Trójki nie budzi mojego sentymentu. Nie przeszkadzały im koneksje dyrektorki sprzed rządów PiS Magdy Jethon z PO i osobiście z Donaldem Tuskiem. Za to każdą najdrobniejszą awanturę z pisowskimi władzami radia potrafili przedstawiać jako efekt politycznego nacisku, cenzury itd. O tym, jak liberalne sfery dziennikarskie pojmują wolność słowa, świadczy niedawna historia Radia Nowy Świat, które założyła część uciekinierów z Trójki. Swojego pierwszego prezesa potrafili się pozbyć tylko dlatego, że upierał się przy nazywaniu aresztowanego aktywisty LGBT Michała Sz. „on”, a nie „ona”. A przecież według dokumentów mamy do czynienia z mężczyzną.
A zarazem jest coś brzydkiego w tym kolejnym już wiarołomstwie prawicowych decydentów. Na miły Bóg, czy wszystkie części publicznego radia muszą mieć jednakowy przekaz? Czy mająca 4 procent udziału w rynku Trójka musi być albo bliźniaczo podobna do Jedynki czy PR 24, albo pozbawiona publicystyki społeczno-politycznej?
Akcją dowodzi osobiście przewodniczący Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański, podobnie jak akcją wyciszania piosenki Kazika. I wygląda na to, że nie chodzi tylko o zmianę dyrektora, ale o wyczyszczenie Trójki ze znacznej części dawnych kadr. Ludziom odbiera się audycje, odsuwa ich od mikrofonu. Polityczne szkody z pewnego liberalno-lewicowego odchylenia Trójki były żadne. Ale prezes Czabański się nudzi, musi mieć poczucie władzy. Receptą na to są nieustające czystki. Po raz kolejny słyszymy o radiu publicznym jako o nieustannie przerabianym narzędziu władzy politycznej.
I tak będzie nadal. Jarosław Kaczyński nie rozumie pojęcia niezależności mediów. Jakichkolwiek. Stąd dążenie do totalnej kontroli nad medialnymi instytucjami, nawet jeśli wizerunkowe straty przeważają nad korzyściami. Zarządzanie nimi powierza ludziom, którym nieustające przestawianie klocków sprawia przyjemność. Prezes Czabański jest jednym z nich.
Zmiany w Trójce dokonywane są pod hasłem zwiększania jej programowej atrakcyjności. Oczywiście efekt jest dokładnie odwrotny. Atrakcyjność będzie zwiększana aż do ostatniego słuchacza. 
Zwrócę jednak uwagę, że przy okazji odbywa się szachrajstwo. Tak jak w przypadku odsuwania i przywracania Jacka Kurskiego jako prezesa TVP, też pod wyborczą kampanię. Rozumiem, że wicepremier Gliński, chwilowy gwarant Trójkowej autonomii, zostanie niedługo pocieszony czterema resortami, jakie ma dostać przy okazji rekonstrukcji rządu. Widowni tego spektaklu pozostawia się prawo do niesmaku.
Nie raz i nie dwa wspierałem ten obóz rządzący, kiedy bronił tradycyjnych wartości jako swojej agendy. Czy jednak można być w tym w pełni wiarygodnym, nieustannie oszukując? Ocenę pozostawiam czytelnikom. Mnie się jednak, może cokolwiek naiwnie, zdaje, że nie można.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki