W marcu tego roku Sąd Okręgowy w Szczecinie skazał słynnego szczecińskiego lichwiarza Wiesława B. na 8 lat pozbawienia wolności. Prokuratura domagała się 7 lat więcej. Wiesław B. prowadził lombard położony blisko ścisłego centrum Szczecina, za pośrednictwem którego doprowadził do bankructwa wielu znajdujących się pod ścianą ludzi. Wykorzystywał ich trudną sytuację, by podpisywać z nimi skrajnie niekorzystne umowy pożyczki pod zastaw ich domów. W ten sposób wywłaszczał z nieruchomości swoich klientów. Mąż jednej z oszukanych kobiet w 1997 r. zaciągnął pożyczkę wysokości 5 tys. zł, której nie spłacił. Po kilkunastu latach zgłosił się do niej komornik z nakazem zapłaty 358 tys. złotych. Jak to możliwe? Naliczano odsetki wysokości 3 procent dziennie.
Historia Wiesława B. to jeden z najgłośniejszych przykładów oszustw w Polsce, jednak mniej medialne sprawy zdarzają się codziennie w całym kraju. Ludzie znajdujący się w trudnym położeniu, lub zwyczajnie nieświadomi konsekwencji, podpisują skrajnie niekorzystne dla siebie umowy, na czym korzystają bez skrupułów różnego rodzaju wyzyskiwacze. Być może sytuacja wyzyskanych w najbliższym czasie ulegnie jednak poprawie.
Wadliwy przepis
Według informacji „Dziennika Gazety Prawnej” Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad nowelizacją Kodeksu cywilnego, która umożliwi oszukanym skuteczniejsze dochodzenie swoich praw.
Obecnie ich prawa reguluje niedługi artykuł 388 KC „Przesłanki wyzysku”. Według tego przepisu strona, która z uwagi na swoje trudne położenie, niedołęstwo lub brak doświadczenia, podpisze umowę, której wartość przekracza w rażący sposób wartość świadczenia, które sama z jej tytułu uzyskała, może żądać zmiany warunków umowy. Lub też jej unieważnienia, ale tylko w sytuacji, gdy zmiana warunków jest niemożliwa. Ma na to tylko dwa lata – po tym okresie uprawnienie do żądania zmiany umowy wygasa.
Uprawnienia wyzyskanych pozostawały jednak w dużej mierze na papierze. Zdecydowana większość spraw w sądzie kończyła się oddaleniem pozwu i oszukani musieli nadal regulować swoje zobowiązania z tytułu niekorzystnej umowy. Samych spraw również było niewiele, głównie z powodu ograniczenia czasu na złożenie pozwu do dwóch lat. Także zawężenie przesłanek unieważnienia umowy tylko do tych trzech zawartych w art. 388 skutecznie uniemożliwiało wielu oszukanym dochodzenia swoich praw w sądzie.
Część wyzyskanych straciło swoje pieniądze lub mienie także z powodu braku dostatecznej wiedzy na temat konsekwencji podpisywanej umowy lub okoliczności jej podpisywania. Oszuści często stawiają swoje ofiary na przykład pod presją czasu, nie dając możliwości przyjrzenia się podpisywanym dokumentom i namysłu nad skutkami swoich działań.
Nowelizacją w oszustów
Ministerstwo Sprawiedliwości zamierza więc poprawić wadliwe przepisy, by ochrona prawna wyzyskanych przestała być jedynie pustymi zapisami na kartach Kodeksu cywilnego. Katalog przesłanek uprawniających do zakwestionowania niekorzystnej umowy ma zostać rozszerzony o brak rozeznania. Dzięki temu z uprawnienia wynikającego z art. 388 Kodeksu cywilnego będą mogły skorzystać osoby, które nie miały możliwości zrozumienia dalekosiężnych konsekwencji podpisywanej umowy.
Drugą kwestią ma być nadanie oszukanym prawa do podjęcia decyzji, czy chcą zmiany zapisów umowy, czy zupełnego jej unieważnienia. W obecnej sytuacji dla zdecydowanej większości oszukanych możliwa jest jedynie próba korekty umowy na nieco mniej niekorzystną. Co oczywiście sprawia, że nawet po wygranym procesie sądowym ich sytuacja nie zmienia się na wiele lepszą.
Wydłużony ma zostać także okres, w którym oszukańcza umowa może zostać zakwestionowana przed sądem. Zamiast dwóch lat ma zostać wprowadzony sześcioletni okres przedawnienia. Po sześciu latach od momentu podpisania prawo do zakwestionowania umowy przekształci się w zobowiązanie naturalne. A to oznacza, że nawet po tym czasie sąd będzie mógł przyjąć pozew oszukanego, jeśli stwierdzi, że przesłanki pozwu są na tyle istotne, że zastosowanie przedawnienia byłoby szczególnie szkodliwe. To jest o tyle istotne, że wielu oszukanych dopiero po latach orientuje się, jak złe konsekwencje wywiera na ich sytuację życiową podpisany kiedyś dokument.
Pół miliona wyłudzeń na seniorach
Ofiarami oszustw oraz wyzysku padają wszyscy, jednak szczególnie często są to osoby starsze. Według danych policji, aż 80 proc. ofiar oszustów to osoby powyżej 70. roku życia. Według danych Biura Informacji Kredytowej, aż 10 proc. osób powyżej 65. roku życia przyznało, że kiedyś stało się ofiarą wyłudzenia, oszustwa czy wyzysku, czy przynajmniej takiej próby. Mowa więc o ponad 600 tys. Polaków. Co kwartał liczba oszustw lub wyłudzeń sięga 1,8 tys. przypadków. Wartość wszystkich oszustw i przypadków wyzysku popełnianych w całej Polsce to 422 mln zł w skali roku. Najczęstszymi przypadkami są oszustwa „na wnuczka” lub „na policjanta” – oszuści powołując się na kogoś bliskiego lub na funkcjonariusza publicznego, próbują skłonić swoje ofiary np. do przelania jakiejś kwoty na wskazany rachunek.
Jednak równie groźne są zaproszenia na bezpłatne spotkania, podczas których prezentowane są różnego rodzaju produkty (materace, naczynia, sprzęt gospodarstwa domowego) lub oferowane są bezpłatne badania. W rzeczywistości celem tych spotkań jest skłonienie uczestników do nabycia prezentowanych produktów po wielokrotnie zawyżonych cenach. Nieuczciwi sprzedawcy często starają się poddawać swoje ofiary presji („to jedyna taka szansa!”), a w momencie podpisywania papierów zatajają niektóre jej zapisy oraz nie informują o prawach konsumenckich (np. do odstąpienia od umowy).
Taktyka naciągaczy
Oszuści stosują kilka powtarzających się praktyk. Policja wyszczególnia pięć z nich. Pierwszą jest reguła wzajemności – oszust wręcza jakieś drobne prezenty, by wywołać poczucie zobowiązania. Druga strona czuje się więc w nieformalnym obowiązku do skorzystania z oferty sprzedającego. Reguła niedostępności polega na przekonywaniu ofiary, że kolejna taka okazja się nie powtórzy, więc trzeba się decydować już teraz albo nigdy. Stosując regułę społecznego dowodu słuszności sprzedający powołują się na opinie zadowolonych klientów – zwykle wyimaginowane. Bardzo podobna jest reguła autorytetu – w tym przypadku oszust przytacza opinię jakiegoś eksperta, często nieistniejącego lub opłaconego. Wyzyskiwacze najczęściej próbują także zdobyć sobie sympatię ofiary, śląc w jej stronę komplementy, przyznając rację lub wręcz naśladując jej zachowania.
Wielu z nas wydaje się, że podpisanie niekorzystnej dla siebie umowy jest wręcz niemożliwe. Jeśli więc ktoś taką umowę podpisał, to sam jest sobie winien. Przecież mógł przeczytać, chcącemu nie dzieje się krzywda. Taka optyka jest jednak całkowicie błędna. Dramatyczna sytuacja życiowa, w szczególności ekonomiczna, skłania wielu na co dzień rozważnych ludzi do podejmowania nierozważnych kroków. Wachlarz zagrywek oszustów jest tak szeroki, że mogą oni zmylić każdego, nawet przekonanego o własnej nieomylności. Każdemu zdarza się popełniać błędy i dlatego powinno istnieć prawo skutecznie umożliwiające wycofanie się z przynajmniej części z nich.