Logo Przewdonik Katolicki

Ile wie Jezus?

Monika Białkowska i ks. Henryk Seweryniak
fot. Sergey Skleznev/Adobe Stock

Jezus musiał się uczyć rozwiązywać życiowe problemy, przewidywać rozmaite sytuacje, zdobywać wiedzę o świecie – a wszystko to stopniowo i mozolnie, jak każdy z nas

Ks. Henryk Seweryniak: Moja siostra – która, jak wiesz, jest karmelitanką – zaproponowała, żebyśmy razem przetłumaczyli na język polski sztukę, napisaną przez św. Teresę od Dzieciątka Jezus. Sztuka zatytułowana jest Ucieczka do Egiptu. Taką i podobne pisywały niegdyś siostry karmelitanki na tak zwane pobożne rekreacje. Podobne scenki pisywała również św. Edyta Stein. Potem siostry wystawiały je na Boże Narodzenie, na imieniny przeoryszy, kiedy to przerywały milczenie i spędzały wspólnie czas.

Monika Białkowska:  Dziś w tym czasie grają w chińczyka i scrabble…

HS: Ależ skąd, nadal te sztuki wystawiają!

MB: Widać inne klasztory znamy. To co dalej z tą sztuką?

HS: W tej sztuce Święta Rodzina ucieka z Nazaretu do Egiptu. Po drodze trafia do jaskini zbójców. Jest tam i kobieta z dzieckiem, niemowlęciem chorym na trąd. Oczywiście jako matka bardzo jest tym zmartwiona. A Matka Boża widząc jej troskę, pociesza i przekonuje ją, że Jezus jej dziecko na pewno uzdrowi – ono wprawdzie również zostanie kiedyś rozbójnikiem, ale na koniec otrzyma królestwo niebieskie. Potem Maryja kąpie Jezusa, a następnie w tej samej wodzie kobieta kąpie swojego syna, który wraca do zdrowia. Chłopiec ma na imię Dyzma.

MB: Dobry Łotr, któremu Jezus wybaczy na krzyżu i któremu obieca, że jeszcze tego samego dnia spotkają się w raju…

HS: Tak, ten sam Dyzma. Ciekawe jest to, że apokryfy z tą opowieścią znajdziemy również u Koptów i że taką scenę widziała w swoich wizjach bł. Katarzyna Emmerich.

MB: Ciekawe, że dziecko – zupełnie przecież jeszcze nieświadome, jako niemowlę – mogło uzdrowić.

HS: Więcej nawet! Nie tylko Jezus jako niemowlę jest wszechmocny i ma wszechwiedzę, ale w Jego wszechwiedzy uczestniczy również Maryja. I to wydaje się nadal dość powszechnym myśleniem… Niestety – błędnym. Ludzie nie wyobrażają sobie, że Jezus mógłby czegoś nie umieć, nie wiedzieć, nie być świadomy, nawet wówczas, kiedy był małym dzieckiem.

MB: Kościół uczy inaczej.

HS: Właśnie. Dlatego ta Jego wszechwiedza i wszechmoc z apokryfów i karmelitańskiego teatru zaintrygowały mnie na tyle, żebym sięgnął do Katechizmu. Katechizm Kościoła katolickiego mówi, że dusza ludzka, którą przyjął Syn Boży, jest wyposażona w prawdziwie ludzkie poznanie. A ludzkie poznanie nie może być nieograniczone. Ono realizuje się w warunkach historycznych, w konkretnym czasie i przestrzeni. Dlatego czytamy w Ewangelii, że Jezus „wzrastał w mądrości, latach i łasce”, że zdobywał te wszystkie wiadomości i doświadczenia, jakie również my jako ludzie musimy zdobywać.

MB: Ale przecież wiedział i rozumiał więcej niż przeciętny człowiek. I zdecydowanie inną niż ludzie miał relację do Boga!

HS: Dlatego papież Jan Paweł II w Novo millennio ineunte pisał, że stajemy tu na pograniczu pewnej tajemnicy. Kiedy patrzymy choćby na dwunastoletniego Jezusa zgubionego w Świątyni, to widzimy, że jednak łączy Go z Bogiem wyjątkowa więź, właściwa Synowi. Papież przekonuje, że wolno nam sądzić, że skoro Jezus jako człowiek wzrastał w „mądrości, latach i łasce”, to również stopniowo rozwijała się w nim świadomość własnej tajemnicy – do momentu, aż wyraziła się w pełni w Jego uwielbionym człowieczeństwie. Czy miał świadomość swojej tożsamości Syna Bożego? Bez wątpienia, zresztą sporo o tym mówi nasza teologia fundamentalna. Ale według Jana Pawła II Jezus nie musiał się uczyć tylko jednej rzeczy: tego, że ma niezwykłą, synowską więź z Ojcem. Ona w Nim była. Całą pozostałą wiedzę musiał zdobywać w relacji z Matką, w relacji z innymi ludźmi. Musiał się uczyć, rozwiązywać życiowe problemy, przewidywać rozmaite sytuacje, zdobywać wiedzę o świecie – a wszystko to stopniowo i mozolnie jak każdy z nas.

MB: Ale myśli Ksiądz, że to naprawdę jest kwestia, która dziś kogoś nurtuje?

HS: Mnie nurtuje! I mam wrażenie, że to jednak rozbija pewien mit o Jezusie. Zresztą o Maryi powinniśmy mówić tak samo, że skoro ma być naszą „przewodniczką w wierze”, to musiała wierzyć jak każdy człowiek, wzrastała w tej wierze, doświadczała cierpienia na tej drodze, podobnie jak Jezus nie była nieograniczona w ludzkiej świadomości. I to jest naprawdę ważna zdobycz współczesnej teologii.

MB: Tyle że to nam mówi o Jezusie w jakimś krótkim odcinku czasu, o kilkunastu latach Jego życia na ziemi. Wszechmoc i wszechwiedza Jezusa nie są przecież mitem tu i teraz. Dziś, po kenozie i po zmartwychwstaniu On rzeczywiście wie wszystko i może wszystko.

HS: Ale zobacz, jakie to jest ciekawe. Wszystko wie, wszystko może. Tymczasem u św. Teresy w sztuce teoretycznie nie wiedział – a uzdrawiał. Dziś jakoś rzadko człowiek coś takiego od Niego uzyskuje… Tylko czy to coś zmienia w naszej wierze?

MB: A dla mnie ciekawsze w tym kontekście jest pytanie o wiedzę tych wszystkich, którzy już do Niego dołączyli. Nasi bliscy, którzy umarli i wierzymy, że są w niebie – jaka jest ich wiedza? O Bogu wiedzą wszystko. A o nas?

HS: Mam nadzieję, że nie za dużo! Też się tym martwię!

MB: Ja się wcale nie martwię! Raczej – mam nadzieję. Jakoś lepiej byłoby mi wiedzieć, że widzą trochę głębiej, że zaglądają raczej w serce, a nie tylko w to, co pokazujemy o sobie ludziom tu, na ziemi.

HS: Jednak wolę, żeby nie wiedzieli za dużo. I nie sądzę, że wiedzą. Przecież gdyby mieli w nas pełny wgląd, to po pierwsze, pomagaliby pewnie dużo więcej, niż pomagają – a po drugie, to jednak byłoby jakieś przekroczenie naszej wolności… Pan Bóg wie wszystko, to wystarczy.

MB: A oni wiedzą tyle, ile im powiemy?

HS: Pewnie tak. To jednak musi być jakaś relacja – ludzka relacja, a nie podglądactwo.

MB: Ale dlaczego – skoro mówimy o świętych obcowaniu – zawsze zakładamy, że to my musimy wychodzić z inicjatywą, że to my szukamy relacji z naszymi bliskimi, że to nam tylko zależy na podtrzymaniu tej relacji poza granicą życia? Czy oni nic nie mogą, tylko czekać, aż się łaskawie do nich odezwiemy?

HS: Wiesz, bardzo trudno jest mówić o tamtym świecie. W gruncie rzeczy to są tylko nasze spekulacje i pewnie kiedyś się przekonamy, jak jest naprawdę. Ot, taka jest nasza ludzka wiedza: zawsze ograniczona.

MB: A co z tą sztuką? Przetłumaczycie ją?

HS: Przetłumaczymy!

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki