Logo Przewdonik Katolicki

Ojcze nasz

Monika Białkowska i ks. Henryk Seweryniak
fot. Dennis/Adobe Stock

„Nasz” oznacza jednak, że nie stajemy nigdy przez Bogiem sami, że modlitwa przekazana przez Jezusa wprowadza we wspólnotę Kościoła, włącza w modlitwę Kościoła.

MONIKA BIAŁKOWSKA: Jezus wywrócił trochę do góry nogami świat żydowskiej pobożności. Nie znaczy to jednak, że sam się nie modlił. Nie znaczy również, że pozostawił swoich uczniów z niczym. Pokazując im, na czym powinna polegać relacja z Bogiem, dał im też modlitwę, która właśnie tę relację odzwierciedla.

KS. HENRYK SEWERYNIAK: Mówimy oczywiście o „Ojcze nasz”. Zwróć tu uwagę na to słowo „nasz”. Jezus nigdy nie mówił w ten sposób. Pojawiają się u niego sformułowania „Ojciec mój, Ojciec wasz”, co pokazuje, że nasza i Jego relacja z Bogiem nie są takie same. „Ojcze nasz” pada wyłącznie w tej modlitwie – i to dlatego, że Jezus poleca uczniom, jak mają się modlić. To są ich, a nie Jego słowa.

MB: Pamiętam – pewnie już kiedyś o tym mówiłam – spotkanie z siostrą zakonną, pochodzącą z okolic Antiochii, z najstarszego obrządku chrześcijańskiego, gdzie liturgia sprawowana jest po aramejsku, w języku Jezusa. Byłam u niej przez kilka dni. Zwróciłam uwagę, że przed każdym posiłkiem i po każdym posiłku odmawiają wciąż to samo „Ojcze nasz” – też w języku Jezusa, dokładnie tak, jak polecił uczniom dwa tysiące lat temu. Oczywiście nauczyłam się tej modlitwy po aramejsku – a siostra tłumaczyła, że oni w zasadzie poza liturgią żadnych innych modlitw nie używają. Nie mają książeczek, modlitewników, miliona słów na każdą okazję. Po co wymyślać, skoro Jezus kazał odmawiać „Ojcze nasz” i w tej modlitwie jest już wszystko?

HS: Jezus najpierw uczył, jak się modlić, nie tylko samych słów modlitwy. Mówił o modlitwie wewnętrznej, która nie jest na pokaz, ale może trwać w ukryciu. Mówił o wytrwałości, o proszeniu, na które Bóg odpowiada jak ojciec, który na prośby dziecka o rybę nie podaje węża. Ciekawe jest też to, co zanotował św. Łukasz: „Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”. To jest tu wyraźne, że owocem modlitwy jest więź z Bogiem, relacja z Nim.

MB: A nie spełnienie wszystkich naszych życzeń, jak u złotej rybki.

HS: Każdy, kto się modli, odczuwa owoce tej więzi: że ten świat nie jest światem chaosu, ale światem zaufania. Że jest w nim wewnętrzne, boskie piękno, jakaś świętość. Coraz bardziej w to wierzę.

MB: Jezus od tej metodologii modlitwy przechodzi dalej, już do konkretów. Dyktuje wręcz uczniom nową modlitwę, jakiej dotąd nie było – modlitwę, która powtarzana będzie przez tysiąclecia.

HS: O sformułowaniu „Ojcze nasz”, które ją rozpoczyna, już wspomnieliśmy. Jezus w swoim Duchu towarzyszy nam w niej, ale ma z Ojcem inną relację. „Nasz” oznacza jednak, że nie stajemy nigdy przez Bogiem sami, że modlitwa przekazana przez Jezusa wprowadza we wspólnotę Kościoła, włącza w modlitwę Kościoła.

MB: Nawet, kiedy modlimy się sami, zamknięci w swoim pokoju, wtedy też mówimy „nasz”, nigdy „mój”. To nigdy nie jest prywatna modlitwa, wyizolowana ze wspólnoty.

HS: Wezwanie „święć się Imię Twoje” jest ciekawe, bo można zapytać wręcz: jak brzmi to imię Boga? „Jestem, który Jestem” – odpowiada Księga Wyjścia. Ale to nie musi być przecież informacja. Tę odpowiedź z krzewu ognistego można czytać wręcz jako „to nie ma dla ciebie znaczenia” albo „po co ci to wiedzieć”, „jestem, który jestem”. Benedykt XVI między innymi uważał, że ta odpowiedź jest imieniem – i nim nie jest.

MB: Zwrócenie się do kogoś po imieniu zmniejsza dystans, buduje relację. Bóg Starego Testamentu nie był tak bliski, żeby zwracać się do Niego po imieniu.

HS: Dopiero w Jezusie takim się stał. Ale co oznacza „święcenie imienia Boga”? To takie obchodzenie się z nim, które nie jest jego nadużyciem, nie prowadzi do zniekształcenia obrazu Boga, ale którego użycie, wypowiadanie sprawia, że objawia się Boża wielkość. Czy potrafimy stanąć z czcią wobec tej bliskości, którą daje nam Bóg? To jest pytanie do rachunku sumienia…

MB: Wołanie o przyjście Królestwa może wydawać się ryzykowne. Dobrze nam czasem tutaj, na ziemi i nie zawsze chcemy, żeby już się kończyło. Zwłaszcza, że kojarzy nam się to z koniecznością śmierci…

HS: Tymczasem to jest wołanie o pierwszeństwo Boga we wszystkich sprawach, o Jego prymat. Tam, gdzie Jego nie ma, nic nie może być dobre. Tam, gdzie nie widzi się Boga, tam ginie człowiek i ginie świat. Ratzinger znowu mocno to podkreśla. To jest modlitwa o utrzymanie świata w Bożym porządku, w Bożym ręku.

MB: „Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi”. Po pierwsze – istnieje jakaś wola Boża. Dotyczy nas. Mamy ją pełnić. Na tym polega istota nieba, bo tam przecież jest spełniona wola Boga.

HS: Ale żeby nauczyć ludzi swojej woli, Bóg udziela człowiekowi czegoś w rodzaju korepetycji. Tymi korepetycjami są Dekalog, prorocy, potem Kazanie na górze, obecność Jezusa pośród ludzi. To wszystko prowadzi do odczytywania, na czym polega wola Boga i posłuszeństwo tej woli. Jest tu jednak coś jeszcze ciekawego: to wszystko w chrześcijaństwie jest ważne, ale najważniejsze jest bycie w Jezusie, które pomaga zachować równowagę między Dekalogiem i Kazaniem na górze…

MB: Wołanie o chleb powszedni wydaje się proste. Bóg nie zapomina o naszych ziemskich potrzebach, nie są Mu obojętne.

HS: Ciekawe za to jest użycie w tym fragmencie greckiego słowa epiousiois, które tłumaczymy jako „powszedni”. Ono się nigdzie w grece nie pojawia, a Orygenes twierdzi, że utworzyli je sami ewangeliści. Oznacza „niezbędny na ten dzień”. Uczniowie Jezusa nie proszą o dużo, nie proszą o żadne solidne zabezpieczenie. Potrzebują tylko tego, co niezbędne…

MB: Aż do następnej modlitwy…

HS: Modlitwa „Ojcze nasz” zakłada więc naśladowanie Jezusa w rezygnacji z przepychu, w prostocie, która jest też solidarnością z ubogimi tego świata. Zakłada również w kolejnej części coś, co jest dziś w świecie mało popularne, to znaczy świadomość, że nie jesteśmy niewinni. Że zdarza nam się ranić prawdę i miłość. Jezus pokazuje, że mechanizm zła można przerwać nie przez rewanż, ale przez przebaczenie: „odpuść, jak i my odpuszczamy”.

MB: Dalej jest ten trudny fragment o wodzeniu na pokuszenie – niedopuszczaniu, żebyśmy ulegli pokusie… Tłumaczenie interlinearne mówi: „i nie wprowadź nas w doświadczenie”.

HS: I pewnie musimy tu z pokorą przyznać, że nie wiemy do końca, jak się z tym jednoznacznie uporać. Jedni będą mówili, że Bóg nie może prowadzić nas na pokuszenie. Benedykt XVI przypomina, że Jezus był kuszony przez diabła, że Bóg pozwolił szatanowi wypróbować Hioba. To znaczy, że Bóg nie prowadzi człowieka do upadku, ale poddaje go jednak próbie. Benedykt XVI pisze: Gdy odmawiamy tę prośbę, mówimy Bogu: „Wiem, że potrzebne mi są doświadczenia, ażeby czysta się stała moja najgłębsza istota. Jeśli te doświadczenia pozostają w Twoich rękach, jeśli – jak to było w przypadku Hioba – pozostawiasz złu trochę wolnej drogi, to pamiętaj, proszę, o moich ograniczonych możliwościach. Nie licz za bardzo na mnie. Nie przesuwaj zbyt daleko granic, w których mogę doznawać pokus, i bądź w pobliżu z Twoją opiekuńczą ręką, gdy moja miara zaczyna już dobiegać końca”. Nie pozostawiaj złu obszaru, przekraczającego naszą wytrzymałość: tyle mniej więcej znaczyłoby to wezwanie…

MB: I zbaw nas ode złego. Ocal nas. Ratuj. Zbaw od zła i od wszystkiego, co ze zła pochodzi.

HS: Dopóki Zły i jego świat nie zdołają wyrwać ci Boga, we wszystkich grożących ci nieszczęściach jesteś ciągle jeszcze górą. Nieszczęścia mogą być konieczne dla naszego oczyszczenia, zło natomiast niszczy nas. Dlatego prosimy, żeby nie odebrano nam wiary, która pozwala nam widzIeć Boga…

MB: Dodajmy jeszcze jedno: „Ojcze nasz” przypomina niektóre modlitwy judaizmu I stulecia i oddaje sporo z myśli religijnej tamtego czasu. Chętnie wskazuje się jego podobieństwa z takimi modlitwami żydowskimi, jak Kaddisz, Abinu malkenu czy Modlitwa Osiemnastu Błogosławieństw (Szemone Esre).

HS: Są jednak również spore różnice: modlitwa chrześcijan jest modlitwą córki, syna, którzy nawiązali żywą więź z Synem. Mimo tego intymnego charakteru, „Ojcze nasz” ma wymiar powszechny, jego punktem odniesienia nie jest tylko mój naród i jego dobro. Wreszcie, Królestwo Boże, o którego przyjście razem z Żydami modlimy się, już się wraz z Jezusem Chrystusem – Mesjaszem rozpoczęło, działa, przetwarza materię świata.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki