Logo Przewdonik Katolicki

Wiara i polityka

Monika Białkowska i ks. Henryk Seweryniak
fot. Zarya Maxim, Szymon, Marek Stokowski/Adobe Stock

Jezus nie przyszedł głosić idei narodowych. Owszem, mamy być lojalnymi obywatelami, ale to o Boga w chrześcijaństwie chodzi, a nie o budowanie takiego czy innego kształtu państwa.

Monika Białkowska: Państwo. Trudny temat i budzący wiele emocji. Przywykliśmy, przynajmniej w niektórych środowiskach, do utożsamiania wręcz chrześcijaństwa z państwowością, z narodową tożsamością. Ale jeśli ktoś ma wątpliwości, czy takie utożsamienie jest uprawnione – to są to wątpliwości słuszne…

Ks. Henryk Seweryniak: Jeśli sięgamy do sedna nauczania Jezusa, to mamy do czynienia z dość charakterystyczną niezależnością tych dwóch rzeczywistości – co oczywiście nie znaczy, że z obojętnością.

MB: Żeby dobrze rozumieć, jak myślał Jezus, musimy wiedzieć, jak wyglądał ówczesny świat i społeczeństwo, w którym żył. Naród żydowski żył przecież pod okupacją i był mocno podzielony.

HS: Jezus żył w kraju okupowanym przez Rzymian. W żydowskim społeczeństwie było kilka stronnictw. Pierwsze z nich, herodianie, to zwolennicy i obrońcy dynastii herodiańskiej, która kolaborowała z Rzymianami.

MB: Pseudo-Tertulian i Epifaniusz wspominali nawet, że herodianie w Herodzie widzieli Mesjasza…

HS: Przeciwnikami politycznymi herodianów byli zeloci, tamtejszy ruch oporu. Ich celem była walka z Rzymianami, ale też z kolaborantami.

MB: Dla nich poddanie się Rzymianom było kwestią życia i śmierci, było równoznaczne z zaparciem się Boga. Wyrwanie się spod okupacji miało przyspieszyć nadejście Mesjasza.

HS: I był wreszcie trzeci nurt, czyli faryzeusze. To było ugrupowanie religijne, ale na płaszczyźnie politycznej ustawione gdzieś pośrodku. Przystosowali się do życia pod okupacją, nie wierzyli w możliwość odzyskania niepodległości – ale starali się zachować pewną substancję Izraela, przeciwstawiali się hellenizacji i romanizacji Żydów. Najważniejsza dla nich była wierność Torze – byli przekonani, że jeśli tę wierność zachowają, to przetrwają wszystko.

MB: Jezus wchodzi ze swoją nauką nie tylko w świat religii, który żywo Go interesuje. Wchodzi również w świat dość ostrego sporu politycznego, który w zasadzie Go nie dotyczy. On przecież nie przyniósł żadnego orędzia dla tego politycznego świata, nie przyszedł z żadną rewolucją. Ale ten polityczny spór sam Go dogania.

HS: Władze okupacyjne narzucały Żydom najróżniejsze obowiązki. To są kwestie płacenia myta, cła, najróżniejszych podatków. To kwestia płacenia daniny, tak zwanego trybutu. Właśnie po to robiono tak często spisy ludności, żeby mieć pełną wiedzę: kto powinien ten trybut płacić.

MB: Mówiliśmy trochę o tym jakiś czas temu, kiedy rozmawialiśmy o pieniądzach. Trybut wynosił jednego denara.

HS: Tak, to był denar z podobizną cesarza i każdy żyjący na podbitych przez cesarza ziemiach taką monetę – wartą dniówkę pracy robotnika – musiał na rzecz cesarstwa oddać.

MB: O tę monetę wywiązał się między Jezusem a herodianami spór. Albo lepiej powiedzieć, że herodianie próbowali Jezusa wciągnąć w polityczny konflikt, posługując się właśnie tym pretekstem.

HS: Mamy tę słynną scenę, którą opisali wszyscy synoptycy, kiedy faryzeusze naradzają się, jak pochwycić Jezusa na błędzie w wypowiedzi. Poszli wtedy do Niego herodianie, kolaboranci. Zaczęli mówić w sposób, który albo miał być złośliwy, albo był zwyczajnym podlizywaniem się, albo miał zmylić Jego czujność: „Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką”. A potem zaraz pada decydujące pytanie: „Jak Ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie?”

MB: Jezus prosi o monetę, pyta, czyj wizerunek się na niej znajduje. I odpowiada, żeby oddać Cezarowi to, co do niego należy. Krótka piłka. Nie wchodzi w spór, który de facto jest sporem politycznym. Dystansuje się od niego.

HS: W katolickiej nauce społecznej ten fragment traktuje się jako podstawową wskazówkę, jaki ma być stosunek chrześcijanina do państwa. Gdyby Jezus powiedział, że z punktu widzenia religii trzeba ową daninę zapłacić – postawiłby siebie, a w konsekwencji też całe chrześcijaństwo po stronie kolaborantów, również przeciwko ruchom sprawiedliwego oporu. Gdyby powiedział, że nie wolno płacić, chrześcijaństwo stałoby się bardziej polityczną rewolucją niż religią osobistej relacji z Bogiem.

MB: On nie robi ani jednego, ani drugiego. Jego perspektywa jest szersza. W nauczaniu, które On przynosi, w ogóle nie chodzi o to, czy coś płacić cesarzowi, czy nie. Czy z cesarzem walczyć, czy go popierać. A nawet, co już z naszej perspektywy polskiej może być trudne do przyjęcia, ale to właśnie wynika z Ewangelii: nie chodzi o to, czy walczyć o wolność i niepodległość – czy o nią nie walczyć… To nie jest sedno nauczania Jezusa.

HS: Jezus nie przyszedł głosić idei narodowych. Owszem, mamy być lojalnymi obywatelami, mamy być obywatelami odpowiedzialnymi, przestrzegającymi prawa, ale na pierwszym miejscu, jako chrześcijanie, mamy się troszczyć o oddanie tego, co się należy Bogu. To o Boga w chrześcijaństwie chodzi, a nie o budowanie takiego czy innego kształtu państwa.

MB: Jezus myśl o budowaniu państwa, królestwa na ziemi odrzuca już na początku swojej działalności, w trakcie kuszenia na pustyni.

HS: Kiedy szatan bierze go na górę i pokazuje wszystkie skarby świata, i mówi, że je odda za jeden tylko pokłon, Jezus odpowiada, że tylko Bogu mamy służyć i tylko Bogu oddawać pokłon. Nie chce być żadnym politycznym Mesjaszem. Nie wykorzystuje okazji i nie wypełnia oczekiwań, jakie towarzyszą tym, którzy uroczyście wprowadzają Go do Jerozolimy. Za każdym razem, kiedy inni mówią Mu o Mesjaszu, on wprowadza korektę do ich myślenia – bo oni czekali właśnie na polityka, rewolucjonistę, ziemskiego króla. Sam siebie nazywa nie Mesjaszem, ale „Synem Człowieczym”. A kiedy przed wniebowstąpieniem pytają Go, czy kiedy ześle Ducha, to przywróci wreszcie to królestwo – bo nadal czekali na polityczne wyzwolenie – odpowiada im, że nie ich sprawą jest znać czas i miejsce.

MB: Ucina wszelkie nadzieje i złudzenia, że wiara w Niego czy On sam mieliby ustawiać w jakikolwiek sposób ziemski porządek. Wszystkie te struktury ziemskie, polityczne, społeczne pozbawia wymiaru sakralnego. To nie jest kwestia Bożego prawa, jak one wyglądają. To jest kwestia wolności człowieka.

HS: Mówił o tym Benedykt XVI – że człowiek ma rozpoznawać wolę Bożą i w tym świetle sam tworzyć, budować naukę społeczną Kościoła. Owszem, przez wieki sam Kościół i ludzie wiary popełnili w tej sprawie mnóstwo błędów. Uznanie chrześcijaństwa za religię państwową w 313 r. edyktem Konstantyna było dla ówczesnych jakimś triumfem, zakończeniem epoki męczenników. Dziś wiemy, że zakończenie prześladowań było ważne i dobre, ale zrobienie z chrześcijaństwa religii państwowej już nie do końca. I owszem, prowadzimy na ten temat spory, ale my tutaj, ty pewnie też, uważamy, że ten konstantynizm powinien się skończyć. Uwikłanie Kościoła w politykę państwa nie jest dobre – podobnie jak całkowite oderwanie Kościoła od spraw świata. Kościół ma przemawiać głosem prorockim, a głos prorocki nie jest głosem ugrupowania czy partii.

MB: Kościół nie zakłada żadnej partii. Po Soborze Watykańskim II duchowni nie mogą brać bezpośredniego udziału w polityce, startować w wyborach, należeć do partii politycznych, piastować urzędów. Ewangelia, którą głoszą, nie może być narzędziem walki o ziemską władzę.

HS: Za to świeccy mają tu autonomię. Katolicka nauka społeczna formuje ich sumienia i wzywa, żeby działali, nie czekając na wezwania czy wskazówki ze strony Kościoła. Mają rozum, mają własną inwencję, wierzą – mogą więc przepajać duchem Ewangelii całe swoje otoczenie, rodzinę, pracę zawodową, działalność społeczną. Ważne jest, żeby zachować autonomię tych dwóch rzeczywistości, żeby wręcz jej bronić. Państwo i Kościół muszą być od siebie niezależne. Mają działać wspólnie dla dobra wszystkich, ale nie wyręczać się nawzajem w swojej robocie, nie zastępować się i nie przekraczać swoich kompetencji.

MB: Co boskie – Bogu. Co cesarskie – cesarzowi.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki