Logo Przewdonik Katolicki

Co ma kot do religii?

Monika Białkowska i ks. Henryk Seweryniak
fot. Sergey Skleznev/Adobe Stock

Takie świetne zwierzę, tajemnicze – aż się prosi, żeby miało jakieś konotacje religijne, a tu nic! Jedna maleńka wzmianka w Księdze Barucha

Monika Białkowska: Może nie jest to wiadomość, na którą czeka świat, ale powiedzmy to: dołączył ksiądz do grona kociarzy!

Ks. Henryk Seweryniak: Dołączyłem. Przygarnąłem kotkę, taką już niemłodą, rudą i piękną, której jednak trzeba było ratować dobre życie. I jest! Zauważyłaś, że w ogóle ludzie jakoś ostatnio zapałali miłością do kotów? Wszyscy mają koty!

MB: Nie mają. To syndrom neofity. Po prostu zaczął ksiądz koty zauważać!

HS: Ależ ja je zauważam od dłuższego czasu! I intryguje mnie ich tajemnica. Bo zobacz: ja mam świadomość, że to jest mój kot. Ale on chyba nie bierze tego pod uwagę i traktuje mnie jak swojego sługę, który mu zapewnia opiekę. Ma jakieś duże poczucie niezależności, taką wolność. O psie chyba nie można tego samego powiedzieć?

MB: Różnica jest przede wszystkim w tym, że to człowiek tysiące lat temu udomowił psa. A kot udomowił się sam. Uznał, że życie przy człowieku bardziej mu się opłaca, więc przyszedł i został. Do dziś koty tak mają. Do mojej mamy też przychodzi taka kotka. Sąsiadka myśli, że to jej kot. Ale kot uważa, że jest mojej mamy. I co z nią zrobić? 

HS: Posłuchać i dać jeść pewnie. Ale co z tą tajemnicą? Też to widzisz?

MB: Nie wiem, czy to nazywam tajemnicą. Naukowcy od lat badają koty i odkrywają różne dziwne rzeczy z nimi związane. Że się przywiązują do człowieka tak samo mocno jak psy, choć nie mają w tym interesu, bo uważają, że równie dobrze poradziłyby sobie same. Czytają mowę ciała człowieka – dlatego lgną do ludzi, którzy się ich boją, bo spięci strachem nie są dla nich zagrożeniem. Że wolą ludzi introwertycznych, którzy uszanują ich niezależność i nie będą niczego narzucać albo – co to w ogóle za pomysł! – tresować. Że rozwijają u ludzi umiejętności lingwistyczne, bo kiedy się człowiek nauczy czytać ich niewerbalne komunikaty, to potem się okazuje, że ma więcej połączeń nerwowych między półkulami. Jako doskonali manipulanci (to miauczenie, przypominające płacz dziecka!) wyczulają nas przy okazji na manipulację ze strony ludzi, rzadziej dajemy się na nią nabierać. Badania pokazują, że właściciele kotów mają wyższe IQ, choć to akurat nie jest żadna kocia zasługa, tylko przypadek. Oto, ludzie z wyższym wykształceniem, zajęci, mający wiele pasji częściej wybierają koty, bo są bardziej niezależne, mniej wymagające i absorbujące. Nie trzeba się nimi zajmować, można zająć się tysiącem innych ważnych rzeczy. Ich mruczenie sprawia, że złamane kości szybciej się zrastają. Znów o mojej mamie… Otóż kiedy złamała rękę, kot tylko na gipsie sypiał. No i oczywiście, to dla księdza ważne, koty zmniejszają ryzyko zawału, bo rozładowują stres. I nie ma tu żadnych tajemnic, same naukowe badania!

HS: Mój kot przy mnie nie śpi. To znaczy, że nie wyczuł mojego chorego serca?

MB: A musi spać, żeby rozładować stres? 

HS: Nie musi. Siadam sobie codziennie w fotelu, wkładam fartuch, bo sierść mu wychodzi, i on już wie, że może wejść na kolana. I tak sobie siedzimy, ja go wtedy głaszczę. Nawet jakoś telewizję mniej oglądam. Ale wiesz, co mnie fascynuje? Jego higiena! Wody nie lubi, ale w kuwecie czy pod drzewem wszystko tak starannie zasypuje!

MB: To ponoć niekoniecznie jest kwestia higieny, ale bezpieczeństwa: kot nie chce po sobie zostawiać zapachu, żeby go inny drapieżnik nie dopadł. Atawizm taki, choć dziś w zasadzie bez sensu. 

HS: Zobacz, takie świetne zwierzę, tajemnicze – aż się prosi, żeby miało jakieś konotacje religijne, a tu nic! Jedna maleńka wzmianka tylko w Księdze Barucha, bardzo późnej. „Są oni jak belka w domu: wnętrze ich, jak powiadają, jest stoczone, bo robactwo, wychodzące z ziemi, pożera ich wraz z ubiorem, a oni tego nie czują. Oblicze mają czarne od dymu unoszącego się ze świątyni. Na ciała i głowy ich zlatują nietoperze, jaskółki i inne ptaki, i koty po nich łażą. Stąd poznajecie, że nie są bogami, dlatego się ich nie bójcie”. 

MB: To chyba nic dziwnego… Egipt był blisko, a tam koty robiły prawdziwą karierę. Nie tylko prawo chroniło je tak, że za zabicie kota, nawet przypadkowe, karano śmiercią, koty po śmierci balsamowano, a ludzie na znak żałoby golili sobie brwi – to na dodatek były otaczane czcią boską. Nic dziwnego, że naród wybrany wolał się od kotów trzymać z daleka, żeby się nie narazić na posądzenie o takie bałwochwalstwo. Zwłaszcza że te bestie naprawdę potrafią zjednywać sobie serca ludzi! 

HS: A tę żydowską legendę o kocie na arce Noego znasz? Kiedy arka już wypłynęła, Noe zauważył, że myszy pożerają zapasy żywności. Zaczął prosić Boga o ratunek, a wtedy Bóg z nozdrzy śpiącego lwa stworzył kota. Kot oczywiście poradził sobie z myszami, a tym samym ocalił życie ludziom. 
Z tą niechęcią do kotów egipskich pytania budzi tylko to, dlaczego Izraelici właśnie kotów nie lubili, choć czczone w Egipcie były też lwy czy tygrysy. Z lwami nie mamy przecież takiego problemu, mają przepiękną symbolikę! 

MB: Poszukałam, to wiem! To skomplikowane historie, w każdym razie związane z kultem bogini płodności Asztarte – dla Żydów wielce obrzydliwą, bo jej kult związany był z prostytucją sakralną. I jej atrybutem właśnie był kot. I jeszcze ze Świątynią Salomona, zniszczoną przez faraona Szeszonka, oddającego cześć kociej bogini Bastet. Za dużo było tego kociego pogaństwa, które wyrządziło im krzywdę, żeby chcieli koty choćby tylko znosić. Lepiej było udawać, że nie istnieją. 

HS: Ciekawe to. Dla mnie interesujące jest też pytanie, dlaczego ludzie w ogóle biorą do domu kota? Jakie motywy za tym stoją? Będą mi tu mówić, że dlatego, że nie chcę z ludźmi gadać, ale to jest jakieś uproszczenie. Że koty biorą ludzie, którzy się innych ludzi boją. 

MB: Tak ładnie rozmawialiśmy o nauce i religii, naprawdę mamy schodzić na poziom głupich stereotypów? Zresztą te stereotypy są rozpowszechnione chyba tylko w tych środowiskach, które nie wiedzą, jak wygląda współczesny świat. Kot jest fajnym towarzystwem, a zdecydowanie mniej wymagającym czasu niż pies. I tyle. Bo dlaczego ksiądz nie wziął psa, tylko kota?
HS: Bo dla psa nie mam warunków, nie będę z nim wychodził na spacery, nie mam kiedy.

MB: No właśnie. I mamy odpowiedź. 

HS: Ale gdzieś w tej odpowiedzi jest jednak jakaś tajemnica. Nie wiem, czy to jest teologiczne zwierzę, ale na pewno jest tajemnicze.

MB: Dla mnie jest teologiczne. Dopiero kiedy patrzyłam na mojego kota, który czegoś się ode mnie domagał, uświadomiłam sobie, co to znaczy prosić wytrwale Pana Boga. I pomyślałam, że gdybym umiała się uprzeć tak jak kot, i być tam pewną, że dostanę, i tak ufać i z takim wdziękiem zabiegać – nie użyję słowa „kochać” wobec kota, ale wobec Pana Boga owszem, kochać – to On naprawdę nie mógłby odmówić. Bo ja kotu nie daję rady… A jednocześnie gdyby ktoś mnie pytał o jedną cechę, za którą najbardziej lubię koty, odpowiedziałabym, że za nieprzewidywalność. Jakby były wolne i mogły zdecydować o wszystkim. Czy to nie jest teologiczne...?

HS: Tego to już psiarze nam nie wybaczą! 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki