Logo Przewdonik Katolicki

Idealny matriarchat

Michał Bondyra
Fot.

Są królami małych kroków, pokazują, że robiąc coś bardzo powoli, można dokonać wielkich rzeczy. Uczą też dystansu do samego siebie tak o hodowanych przez siebie mrówkach mówi ich pasjonat, ks. Adam Pawłowski. Wbijesz łopatę, a one są Ma ich blisko trzysta. Każdy gatunek zajmuje osobne formikarium. W jednym z nich dostrzegamy małe mrówki. To Lasius niger, mam...

Są królami małych kroków, pokazują, że robiąc coś bardzo powoli, można dokonać wielkich rzeczy. Uczą też dystansu do samego siebie – tak o hodowanych przez siebie mrówkach mówi ich pasjonat, ks. Adam Pawłowski.

Wbijesz łopatę, a one są
Ma ich blisko trzysta. Każdy gatunek zajmuje osobne formikarium. W jednym z nich dostrzegamy małe mrówki. – To Lasius niger, mam je najdłużej. Są tak popularne, że mówi się: „Gdzie wbijesz łopatę, tam one się pojawiają” – tłumaczy ze śmiechem. W kolejnym widzimy też czarne, ale już dużo większe okazy z gatunku Formica fusca. – Są tak łagodne, że często inne gatunki wykorzystują je jako niewolników. Ich delikatne szczęki, obok zdobywania pokarmu, służą praktycznie tylko do zapasów, a nie jakiejś poważnej walki – wyjaśnia kapłan. Mimo pokojowego usposobienia to właśnie one, żyjące początkowo w jednym terrarium z innymi, malutkimi owadami z gatunku Tetramorium ceaspitum, po prostu je wybiły. – Te ostatnie mam teraz w trzecim formikarium. W dobrych warunkach szybko się mnożą i choć małe, są bardzo śmiałe w zdobywaniu pokarmu – charakteryzuje je ks. Adam.

Ich pielęgnacja ogranicza się do zapewnienia małym owadom przestrzeni życiowej, odpowiedniej temperatury, wilgotności i przede wszystkim pokarmu. Temperaturę w mrowisku kapłan zwiększa promieniami lampki mającej kształt sympatycznej mrówki. – Dostałem ją od młodzieży i chyba dobrze koresponduje z „mrówczanymi” firankami – śmieje się kapłan. Bardziej złożona wydaje się kwestia żywienia. – Pokarm dostają w postaci białych larw ze sklepu wędkarskiego, ale też za pomocą strzykawki wypełnionej mieszanką żółtka, wody i miodu. Czasem jest też mucha lub kawałek owocu – wylicza ks. Pawłowski, dodając, że z regularnością dostarczania żywności też nie ma problemu, bo mrówki potrafią wytrzymać bez niej nawet do miesiąca, bazując na tym, co wcześniej zmagazynowały.



Bez królowej ani rusz
Początki mrówkowej pasji związane są z rekolekcjami ignacjańskimi, w których ks. Adam uczestniczył 3,5 roku temu w Częstochowie. – W przerwie między kontemplacjami dotyczącymi tematu dostrzegania Boga w otaczającym nas świecie, spacerując po parku, dostrzegłem krzątające się po leśnym runie mrówki. Ich obserwacja tak mnie zafascynowała, że zapragnąłem je mieć – wspomina. Słowo stało się ciałem dopiero rok później, na kolejnych rekolekcjach odbywających się tym razem w okolicach Piły, gdzie kapłan zebrał pokaźną liczbę mrówek i zaczął obserwować ich zwyczaje. – Mrówki padały, bo nie miały ani królowej, ani odpowiedniej wilgotności czy temperatury. I wtedy ktoś powiedział mi, bym poszukał wiadomości na ich temat w Internecie. To tam zdobyłem pierwsze informacje, a także zamówiłem formikarium i pierwszą kolonię – wspomina.

Dziś obok obserwacji i pielęgnacji ks. Adam pozwala sobie też na pewne eksperymenty. Jeden z nich wymuszony jest śmiercią królowej i chęcią ocalenia przed wyginięciem jednej z kolonii. – Kupiłem nową królową, umieściłem w strzykawce i owinąłem gazą. Wszystko po to, by mrówki przeszły jej zapachem i zaakceptowały ją jako swoją. Niestety, póki co, ciągle ją podgryzają i eksperyment kończy się klęską – wyjaśnia. Zabieg stosować zamierza tak długo, aż uda mu się ocalić całe mrowisko.

Opowieść o mrówkach ks. Adam kończy dowcipną refleksją: „W mrowisku mamy wąską specjalizację. Jest bowiem królowa, odpowiadająca za nowe pokolenia, samce, które jej w tym pomagają, po czym po prostu giną, oraz robotnice odpowiedzialne za zdobywanie pokarmu, pracę w spiżarni, opiekę nad jajami i młodymi, ochronę mrowiska i transportu. A wszystko to w trosce o rodzinę, wykonywane bez buntu, żądań o pensję, urlopy... Idealny matriarchat...”.



Ks. Adam Pawłowski jest wikariuszem w poznańskiej parafii pw. Niepokalanego Poczęcia NMP, ponadto doktoryzuje się z teologii pastoralnej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu im. A. Mickiewicza, katechizuje też młodzież w VIII LO w Poznaniu.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki