W czeskiej Karwinie wybuch metanu doprowadził do śmierci 12 polskich górników. Jak duże jest ryzyko takiego wybuchu w naszych kopalniach?
– Metan to gaz bezwonny, bezbarwny, do tego śmiertelny. Moc, z jaką eksploduje, porównywalna jest do detonacji materiałów wybuchowych. Pod ziemią siła jego rażenia jest jeszcze większa. Do wybuchu może dojść, gdy jego stężenie wynosi od 5 do 15 proc. A dodajmy, że na jedną tonę wydobytego węgla przypada 10 m3 metanu. Eksperci przewidują, że z roku na rok będzie coraz gorzej, bo by wydobyć węgiel, trzeba teraz po niego sięgać coraz głębiej. Z pokładów metanowych pochodzi prawie 80 proc. wydobywanego w naszym kraju węgla. Jego eksploatację na takich pokładach prowadzi 21 kopalń, z czego 17 w sposób ciągły odprowadza metan z wyrobisk za pomocą stacji odmetanowania znajdujących się zarówno na powierzchni, jak i pod ziemią.
Czy przed katastrofami można się jakoś zabezpieczyć?
– Mamy bardzo dobrze opracowane systemy oceny zagrożeń naturalnych, w tym metanowych. Do tego zarówno osoby z kierownictwa, dozoru ruchu, jak i wyznaczeni pracownicy w wyrobiskach oraz cała służba zajmująca się metanem z działu wentylacji na bieżąco przyrządami ręcznymi, kontroluje stan atmosfery kolonialnej. Stan bieżący bezpieczeństwa metanowego w sposób ciągły jest obserwowany przez dyspozytora metanometrii, który ma podgląd do wszystkich pomiarów stężeń metanu z wszystkich czujników metanometrii automatycznej zabudowanych na dole kopalni we wszystkich wyrobiskach. Pracownicy poddawani są szkoleniom i ćwiczeniom. Niestety, zdarza się, że przyroda zwycięża. Wtedy dochodzi do katastrof, jak ta w Czechach.
Czeskie kopalnie, w których pracuje przecież wielu Polaków, są bezpieczne?
– Pod względem oceny stanu zagrożenia metanowego są zabezpieczone w sposób podobny do tych w Polsce. Mało tego, ratownicy z Czech mają podobny stopień wyszkolenia, a warunki geologiczno-techniczne pod ziemią są także analogiczne do tych u nas.
Dlatego tak wielu polskich górników pracuje w czeskich kopalniach?
– Nasi górnicy pod czeską ziemię zjeżdżają już od lat. Czeskie kopalnie są blisko granicy. Poza tym nasi południowi sąsiedzi oferują przyzwoite zarobki. Według dostępnych danych Czeskiego Urzędu Statystycznego w ubiegłym roku mediana zarobków (połowa górników zarabiała więcej, a połowa mniej od tej kwoty) górnika węgla kamiennego wynosiła niecałe 5600 zł. Najważniejszą jednak przyczyną jest to, że pracują tam górnicy, dla których nie ma już pracy w Polsce. Nasi górnicy, mimo katastrof takiej jak ta w Karwinie, dalej będą jeździć do Czech za chlebem.
Konstanty Wolny
Były pracownik Wyższego Urzędu Górniczego zajmujący się m.in. ratownictwem górniczym. Obecnie rzecznik prasowy i doradca Związku Zawodowego Ratowników Górniczych w Polsce