Prawomocnymi decyzjami sądów zapadły wyroki zwracające nieruchomości niemieckim właścicielom na Warmii i Mazurach. Sądy powinny kierować się polską racją stanu – grzmi premier Jarosław Kaczyński. – W pierwszej kolejności kierujemy się prawem, a w drugiej sumieniem – ripostuje rzecznik Sądu Najwyższego prof. Piotr Hofmański.
Niemieckie roszczenia powojennych wysiedleńców to temat rzeka. Polskie władze mimo licznych zabiegów dyplomatycznych wciąż nie uzyskały od rządu w Berlinie zapewnień, że ten roszczenia swoich obywateli weźmie na siebie. Zamiast konkretnych działań niemieckie władze jak mantrę powtarzają zdanie: „rząd niemiecki nie będzie wspierać żadnych prób roszczeń względem Polski”. Trochę mało.
Nieoczekiwanie „z pomocą” obywatelom niemieckim, domagającym się zwrotu nieruchomości w Polsce, przyszły krajowe sądy. Chodzi tu przede wszystkim o prawomocne wyroki na Warmii i Mazurach, na mocy których do dawnych właścicieli – obecnie obywateli niemieckich, te nieruchomości wracają.
Sztandarowym przykładem jest sprawa zwrotu mienia pani Agnes Trawny, która decyzją Sądu Najwyższego odzyskała je we wsi Narty koło Szczytna, pozbawiając w ten sposób dachu nad głową mieszkające tam od 30 lat i płacące regularne podatki rodziny Głowackich i Moskalików. Do spadkobiercy dawnego właściciela wróciło też gospodarstwo, w którym mieszka rodzina Olendrów w Zdorach koło Pisza, a także zamieszkiwany przez państwa Andrzejczyków dom w Olsztynie. Trawny przed Sądem Okręgowym w Olsztynie domaga się także 2,5 mln zł odszkodowania od Skarbu Państwa i gminy Jedwabno za pozostawioną tam 50 ha działkę. Niemka żąda rekompensaty, ponieważ ze względu na nowe księgi wieczyste ziemi odzyskać już nie może.
Na Warmii i Mazurach prawomocne wyroki sądów nakazujące oddanie nieruchomości niemieckim obywatelom spowodowały konieczność eksmisji zamieszkujących tam pięciu polskich rodzin.
– Nie możemy zgodzić się na to, by jakikolwiek polski obywatel tu zamieszkały, mając jakąś ziemię, jakąś nieruchomość, niezależnie od typu prawa, którym dysponuje, miał poczucie, że może to mu być odebrane, z tego względu, że kiedyś, jeszcze w latach 70., było to w rękach kogoś innego – mówił premier Jarosław Kaczyński. – Jeśli ustawodawca wymyśli inne prawo dotyczące nieruchomości, sądy będą stosować inne. A póki jest takie, jakie jest – sądy mają je stosować (...) – odpowiada dr Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Czy zatem możemy spodziewać się zmian legislacyjnych, które zapobiegną niekorzystnym dla Polaków wyrokom polskich sądów?
Są projekty, będą zmiany
Pierwsze działania podjęła już grupa senatorów, która przygotowała stosowny projekt ustawy dotyczący ksiąg wieczystych, mający uregulować wreszcie sytuację poniemieckich nieruchomości w naszym kraju oraz kwestię ewentualnych roszczeń dawnych właścicieli. Projekt ten zakłada dokonanie z urzędu wpisów w księgach wieczystych. Jak wyjaśnia jeden z autorów projektu – senator PiS Jarosław Chmielewski, to starostowie mają wystąpić do sądów o ujawnienie w księgach własności Skarbu Państwa. Ponadto przyszła ustawa ma uniemożliwiać wydawanie dawnym właścicielom lub ich spadkobiercom odpisów z ksiąg wieczystych, nadając dawnym księgom charakter tylko archiwalny. Decyzją senatorów projekt ten ma być przyjęty po pierwszym, wrześniowym posiedzeniu Senatu.
Swój projekt nowelizacji kodeksu cywilnego u marszałka Sejmu złożyła też LPR. Zakłada on, że posiadacz nieruchomości położonej na terenach włączonych w granice Polski po 1944 roku, nie będąc jej właścicielem, zostanie uznany za osobę pozyskującą to posiadanie w dobrej wierze, w związku z czym nabędzie na własność nieruchomość. Warunkiem własności ma być 20-letnie, nieprzerwane posiadanie tej nieruchomości.
Choć spóźniona i okupiona na razie pojedynczymi ofiarami roszczeń zachodnich sąsiadów reakcja polskich władz, to daje jednak powód do umiarkowanego optymizmu. O pełnej satysfakcji z pewnością powiedzieć będzie można wtedy, gdy projekty wejdą w życie.