Logo Przewdonik Katolicki

Gram, bo lubię

Marcin Makohoński
Fot.

Najważniejsze jest to, aby systematycznie i rzetelnie ćwiczyć oraz nie zrażać się przejściowymi trudnościami mówi dwunastoletni Szymon Zalewski o swojej codziennej przygodzie z organami, na których naukę gry rozpoczął w szóstym roku życia. Obecnie jest on jednym z najmłodszych organistów w archidiecezji gnieźnieńskiej, którzy akompaniują kościelnym śpiewom i modlitwom. Szymon...

– Najważniejsze jest to, aby systematycznie i rzetelnie ćwiczyć oraz nie zrażać się przejściowymi trudnościami – mówi dwunastoletni Szymon Zalewski o swojej codziennej przygodzie z organami, na których naukę gry rozpoczął w szóstym roku życia. Obecnie jest on jednym z najmłodszych organistów w archidiecezji gnieźnieńskiej, którzy akompaniują kościelnym śpiewom i modlitwom.

Szymon Zalewski mieszka w parafii pw. św. Józefa w Kozielsku (dekanat Damasławek). Muzyką interesował się już od najmłodszych lat swojego życia. Nigdy jej nie brakowało w jego rodzinnym domu – czy to podczas różnych uroczystości, czy też w ponure zimowe wieczory. Pierwszym nauczycielem Szymona był jego wujek, Marian Łukomski, który obecnie jest organistą w Barcinie. To on wprowadzał chłopca w świat pełen muzycznych barw i kolorów. – Tłumaczył mi zasady harmonii i rejestrowania organów, czyli odpowiedniego dobierania i łączenia poszczególnych głosów instrumentu – wspomina Szymon Zalewski. – Kiedy rozpocząłem naukę w pierwszej klasie szkoły podstawowej, rodzice zapisali mnie na lekcję nauki gry na instrumentach klawiszowych do Domu Kultury w Damasławku. Po roku kontynuowałem już naukę w Szkole Muzycznej w Wągrowcu, którą ukończyłem w tym roku. Teraz będę starał się o miejsce w Szkole Muzycznej w Gnieźnie, w klasie organów.

Komponując i naśladując
Mieszkańcy niedużego Kozielska znają Szymona Zalewskiego doskonale – to on bowiem gra na organach w miejscowym kościele parafialnym. Jak przyznaje ks. Bogdan Łybek, proboszcz parafii w Kozielsku, powierzenie funkcji organisty tak młodemu człowiekowi było decyzją trochę ryzykowną. Szybko okazało się, że obawy były niepotrzebne. – Szymon jest nie tylko utalentowanym muzycznie i obdarzonym dużą sprawnością gry muzykiem, ale również doskonałym i pokornym słuchaczem – mówi ks. Łybek. – Zawsze stara się konsultować ze mną wszystkie swoje muzyczne wątpliwości. Akompaniament do pieśni śpiewanych przez wiernych, czy też do części Mszy św. śpiewanych przez kapłana, musi być przecież dobrze przemyślany, z dbałością dobrany i fachowo wykonany. Dzięki temu, że mamy w naszej parafii organistę, większość Mszy św. i nabożeństw ma jeszcze bardziej uroczysty charakter.

Na pytanie o chęci do grania, Szymon odpowiada krótko: – Gram, bo bardzo to lubię. Słucham także dużo nagrań wybitnych organistów i staram się na bieżąco śledzić fachowe czasopisma dla muzyków – tłumaczy młody organista. – W gronie kompozytorów, których najbardziej cenię, znajdują się Jan Sebastian Bach, Ludwig van Beethoven i Fryderyk Chopin. Czasami lubię jednak odejść od utartych kanonów i reguł i wprowadzać własne, improwizowane fragmenty do granych utworów. Nuty są tylko bowiem częściowym zapisem tego, co naprawdę zawiera w sobie muzyka.

Szymon interesuje się także budową organów. Niejednokrotnie dokonywał już prostych napraw tego instrumentu. Jak przyznaje młody muzyk, jego skrytym marzeniem jest zagranie na organach katedralnych w Gnieźnie.

Szlachetny koloryt
Młodzi organiści, tacy jak Szymon Zalewski, muszą przemierzyć długą drogę, zanim wyrobią w sobie manierę poprawnej gry i wewnętrznie dojrzeją do zrozumienia tego, co wykonują. – Większość młodych ludzi, rozpoczynających swoją przygodę z organami, na pytanie, co ich fascynuje w tym instrumencie, odpowiada, że wielkość i moc brzmienia – mówi Ryszard Superczyński, nauczyciel w klasie organów w gnieźnieńskiej szkole muzycznej. – Dlatego też, kiedy zaczynają grać, bardzo często chcą to robić bardzo głośno z wykorzystaniem wszystkich możliwości instrumentu. A przecież w grze nie chodzi o głośność, ale o jak najlepsze brzmienie. Dlatego też edukacja młodych artystów opiera się na wskazaniu im szlachetnego kolorytu brzmienia – nie agresywnego, ale pełnego. Gra nie może być również krzykliwa ani też głucha. Organy brzmią bowiem najwspanialej, kiedy wypełniają wnętrza kościołów brzmieniem. Kiedy ich pojedyncze głosy, czy też zestawy, mają swoją „osobowość”.

Potrzeba kształcenia
W Kościele sztuka muzyczna od zawsze otoczona była szczególną opieką. – Dawni organiści przez wiele lat studiowali tajniki muzyki kościelnej – tłumaczy ks. Ryszard Figiel, wykładowca muzyki i śpiewu kościelnego w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym w Gnieźnie oraz dyrektor Studium Muzycznego dla Organistów Archidiecezji Gnieźnieńskiej. – Dzisiaj ich następcy również muszą kształtować swój talent, uczęszczając do różnych szkół. Jedną z takich instytucji jest Studium Organistowskie, które szczególny nacisk kładzie na muzykę kościelną, znacząco różniącą się od muzyki świeckiej. Zdarza się, że nawet osoby kończące Akademię Muzyczną często nie potrafią wydobyć z siebie ducha muzyki kościelnej. Coraz częściej zauważamy zapotrzebowanie na organistów. Brakuje dobrych instrumentalistów i śpiewaków. Dlatego też ważnym wydaje się kształcenie i uczenie wrażliwości na muzykę upiększającą liturgię już od najmłodszych lat. Organy są bowiem instrumentem kościelnym, dzięki któremu jeden człowiek może niczym cała orkiestra towarzyszyć całej rozmodlonej wspólnocie.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki