Dwa z pozoru odległe światy – polityka i show biznes. A jednak te światy łączy więcej, niż mogłoby się wydawać. Podstawowa wspólna cecha: w obu przypadkach na pierwszym planie pojawiają się te osoby, które wybieramy. Różni się sposób dokonywania tych wyborów. Najważniejszych polityków wyłaniamy co jakiś czas w lokalach wyborczych, gwiazdy show biznesu wybieramy, kupując bilet do kina, płytę albo przełączając pilotem program telewizyjny, oglądając ten czy inny serial. Jaka jest jakość tych decyzji?
Odpowiedź ułatwia niezwykły sondaż, przeprowadzony ostatnio przez TNS OBOP na zlecenie Mazowieckiego Teatru Muzycznego „Operetka”. Otóż jak można stwierdzić na podstawie wyników tego sondażu, niemal połowa (44 proc.) Polaków uważa, że najwybitniejszą polską artystką estradową jest Doda! Nieporozumieniem jest już sam fakt, że owa dama została zakwalifikowana do grona artystów. Ale określenie tego wcielenia kiczu, jarmarczno-plebejskiej rozrywki, mianem „najwybitniejszej artystki” jest żałosnym nieporozumieniem.
Wróćmy do polityki. Głosowania wyborcze to nie konkurs piękności ani lista przebojów. Tu liczy się poparcie dla programu, przekonanie o umiejętności jego skutecznego wdrażania, liczy się wreszcie najzwyklejsze zaufanie do polityków. To ostatnie buduje się latami, utwierdzając wyborców w przekonaniu o stałości własnych poglądów i uczciwości. Największe partie przekonują ostatnio, że ich rywalom wspomnianej uczciwości brakuje. Jedna strona atakuje zarzutem złamania obietnicy tak zwanego taniego państwa – bo koszty administracji rosną. Kontratak polega na wytknięciu zmiany poglądów na temat dotacji budżetowej dla partii politycznych. W końcu kilkadziesiąt milionów złotych piechotą nie chodzi. Wymiana ciosów trwa.
Ja jednak sięgam pamięcią w przeszłość i przypominam sobie wzajemne stwierdzenia obecnych wrogów o tym, że są przyjaciółmi i że zamierzają ze sobą ściśle współpracować dla dobra Polski. Wszyscy, którzy głosowali za taką współpracą, zostali wystrychnięci na dudka. Cóż, jakość naszej polityki jest taka jak show biznesu, a poziom polityków często analogiczny do tego, jaki reprezentuje „najwybitniejsza artystka estradowa”.