Logo Przewdonik Katolicki

Spotkania z wolnym słowem

Mateusz Wyrwich
Fot.

Kwartalnik Spotkania był, po długich latach, pierwszym podziemnym katolickim periodykiem w powojennej Polsce. Jego pierwszy numer ukazał się w październiku 1977 roku. Założony przez katolicką młodzież wywodzącą się ze środowiska Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego przetrwał 11 lat. Początek lat siedemdziesiątych to dla wielu Polaków koniec nadziei na polepszenie...

Kwartalnik „Spotkania” był, po długich latach, pierwszym podziemnym katolickim periodykiem w powojennej Polsce. Jego pierwszy numer ukazał się w październiku 1977 roku. Założony przez katolicką młodzież wywodzącą się ze środowiska Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego przetrwał 11 lat.

Początek lat siedemdziesiątych to dla wielu Polaków koniec nadziei na polepszenie bytu ekonomicznego, obiecanego w 1970 roku przez I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka. To również, dla wielu środowisk, koniec nadziei na zwiększenie swobód obywatelskich. W owym czasie już tylko nieliczni walczyli o niepodległość Polski. Wprawdzie działały nieformalne grupy dysydentów, lecz one za cel stawiały sobie jedynie poprawianie, „demokratyzowanie” polskiego komunizmu. Taką grupę tworzyło np. lewicowe środowisko związane z Jackiem Kuroniem, a skupione w KOR. Czy też ROPCiO, ruch o prawicowych poglądach z Wojciechem Ziembińskim na czele. Aktywną działalność prowadziły też liberalne środowiska katolickie, utożsamione z powstałymi w 1956 roku Klubami Inteligencji Katolickiej. Ale żadna z tych grup nie stawiała sobie za cel wyzwolenia Polski od komunizmu.

Pierwszym nieformalnym środowiskiem, które zamierzało jawnie przeciwstawić się komunistycznej okupacji, był krąg ludzi związanych z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim. Na początku lat siedemdziesiątych dążyło do tego wpierw zaledwie kilka, a potem kilkanaście, osób. Byli to przede wszystkim studenci: Bogdan Borusewicz, Zdzisław Bradel, Janusz Krupski, Piotr Jegliński, Paweł Nowacki. I już nie student Janusz Bazydło. Z grona zaś wykładowców: Władysław Bartoszewski, Adam Stanowski, Jan Andrzej Stepek, Zdzisław Szpakowski. Również kilku kapłanów, wśród których postacią wiodącą był dominikanin o. Ludwik Wiśniewski.

Paryski powielacz
W drugiej połowie lat 70. kilku opozycyjnie nastawionych studentów KUL-u spotykało się co pewien czas na nieformalnych dyskusjach o przyszłości Polski. Podczas jednej z debat zgodnie stwierdzili, że dla przyciągnięcia do idei wyzwolenia Polski niezbędne będzie własne niezależne pismo. Brakowało jednak wszystkiego, począwszy od pieniędzy do sprzętu. Postanowiono więc „wybrać się” na Zachód. Borusewicz jednak nie miał szans na otrzymanie paszportu – był już wcześniej karany za działalność polityczną. Wniosek o paszport mogli złożyć tylko Jegliński i Krupski. Otrzymał ten pierwszy i już wkrótce po przybyciu do Paryża zwrócił się o pomoc finansową na zakup powielacza do Jerzego Giedroycia. Ten odmówił. Podobnie Jan Nowak-Jeziorański. Piotr Jegliński podjął więc pracę w Paryżu i po dwóch latach kupił powielacz za pieniądze odłożone ze swoich zarobków oraz z tych, uzbieranych przez kolegów w Polsce.

W przemycie maszyny do kraju pomógł mu Karol Wit-Wojtowicz. I właśnie na tym powielaczu i za własne pieniądze Janusza Krupskiego, „podebrane z książeczki mieszkaniowej”, został wydrukowany w styczniu 1977 roku pierwszy numer literackiego lewicującego pisma literackiego „Zapis”. Wkrótce jednak środowisko opozycyjne skupione wokół KUL-u uznało, że czas najwyższy założyć takie pismo, które by najpełniej prezentowało ich opinie i postawy. „Zapis” pozostał związany z orientacją lewicową.



Znikające „Spotkania”
Pierwszy kilkudziesięciostronicowy numer nowego pisma, w ilości 500 egzemplarzy, ukazał się w październiku 1977 roku. Przygotowany został przez Janusza Krupskiego, Zdzisława Bradla, Bogdana Borusewicza i, nieżyjących już, Krzysztofa Paczuskiego i Zdzisława Szpakowskiego. Tytuł pisma: „Spotkania” wymyślił Janusz Krupski. Numer został przyjęty bardzo dobrze, zarówno przez kręgi opozycji lewicowej, jak i katolickiej. Nie zabrakło jednak opinii krytycznych. Część środowiska KUL-u uważała, że ludzie tworzący „Spotkania” są zbyt związani z nurtem lewicy, konkretnie z KOR.

– Pojawiły się nawet podejrzenia, co było bardzo uproszczonym poglądem, że nowe pismo jest instrumentem sił liberalno-lewicowych – opowiada Janusz Krupski. – Brało się to zapewne z tego, że nasze środowisko utrzymywało intensywne kontakty z grupą Antoniego Macierewicza.

Część kadry KUL-u podchodziła więc do wydawców i autorów publikujących w „Spotkaniach” z dystansem. Obawiali się, że pismo może zaszkodzić zarówno uczelni, jak i Kościołowi. Przypuszczali, że SB będzie represjonować KUL-u wiedząc, iż wydawcy i redaktorzy pochodzą z tego środowiska. Pewne niezadowolenie w części hierarchii kościelnej wywołał też jeden z tekstów, który ukazał się w „Spotkaniach”. Chodziło o artykuł krytyczny wobec języka listów pasterskich prymasa Wyszyńskiego, jak również kazań innych hierarchów. Uważano, że wobec ciągłego ataku na Kościół ze strony komunistów tego typu teksty nie powinny się ukazywać.

Artykuły pierwszego numeru „Spotkań” nie były podpisywane nazwiskami. Mimo to zaraz po jego ukazaniu się SB zrobiła rewizję u Stefana Szaciłowskiego. W drugim numerze pojawiły się więc nazwiska redaktorów: Janusza Krupskiego, Zdzisława Bradla, Stefana Szaciłowskiego, Bogdana Borusewicza. Najwięcej tekstów do „Spotkań” trafiało ze środowiska warszawskiego KIK-u. Były to artykuły pisane bezpośrednio dla redakcji „Spotkań”, bądź niekiedy redakcji „Więzi”, i odrzucone przez cenzurę kontrolującą miesięcznik.

– Identyfikowaliśmy się całkowicie, jako środowisko niezależnej opozycji katolickiej, z Kościołem. W podtytule więc zamieściliśmy podpis: „niezależne pismo młodych katolików”. I tę niezależność traktowaliśmy jako niezależność środowiska zarówno od ugrupowań politycznych, jak i Kościoła hierachicznego. Chcieliśmy podkreślić, że nie jesteśmy głosem hierarchii – opowiada dziś Janusz Krupski. – Mówiliśmy też, że naszym celem jest budowanie wolnej Polski. Niepodległej i demokratycznej. Zresztą dałem temu wyraz w materiale programowym pierwszego numeru „O co chodzi?”.

Wkrótce kwartalnik „Spotkania” stał się najbardziej otwartym niezależnym pismem bezdebitowym. Bez cenzury nie tylko zewnętrznej, ale i wewnętrznej, co przydarzało się lewicowej „Krytyce”. W „Spotkaniach” można było więc przeczytać teksty o miejscu mniejszości narodowych w Polsce, zarówno żydowskiej, jak i ukraińskiej. Pisali o tym problemie Żydzi i Ukraińcy. Ukazywało się też w nich najwięcej niekłamanych publikacji z zakresu najnowszej historii polskiej. Przede wszystkim o roli polskiego podziemia niepodległościowego po II wojnie. Tu można było przeczytać szereg tekstów źródłowych, które są aktualne do dziś.

W „Spotkaniach” opublikowano kilkadziesiąt tekstów dotyczących kłamstw komunistycznych, jak również manipulacji. Dzięki kontaktom z francuską katolicką organizacją „Wiara i Światło” szeroko opisano rolę osób niepełnosprawnych w wolnym społeczeństwie. Nie unikano także dyskusji, dla których punktem wyjścia było pytanie: czy możliwe jest porozumienie pomiędzy marksistami a katolikami? Bądź: czy można być moralnym, uprawiając politykę?

– Zastanawialiśmy się też, czy jest możliwa walka cywilna z komunizmem bez użycia przemocy. Bo pojawiały się wątpliwości: czy w momencie krytycznym nie należy sięgać po broń w walce przeciwko komunizmowi? Staraliśmy się korzystać z tekstów ludzi różnych poglądów. Pisał do nas Andrzej Burda, były prokurator generalny, który w pewnym momencie wystąpił z PZPR, a także jeden z najbardziej znanych wówczas hierarchów abp Ignacy Tokarczuk.

Pod koniec lat siedemdziesiątych nakład „Spotkań” wzrósł do trzech tysięcy egzemplarzy kolportowanych w całym kraju. Redaktorzy poddawani byli wielokrotnym szykanom, większość z nich pisała jednak pod swoim nazwiskiem. Janusz Krupski podawał nawet siedzibę redakcji, czyli lubelskie mieszkanie rodziców, z którymi mieszkał. Wśród autorów znaleźli się m.in. kard. Karol Wojtyła; księża: Adam Boniecki, Stanisław Małkowski, Tadeusz Styczeń, Andrzej Szostek i Józef Tischner; a także dominikanie: Ludwik Wiśniewski i Jacek Salij. Przede wszystkim jednak autorzy świeccy, pośród których m.in. Władysław Bartoszewski, Ryszard Bender, Jan Józef Lipski, Adam Stanowski, Zdzisław Szpakowski, Jacek Woźniakowski, Wojciech Ziembiński.

Wraz z nastaniem niepodległości kwartalnik „Spotkania”, którego pierwszym celem była walka o niepodległość kraju, przestał istnieć. Ponownie, ale już w innej formie, zaczął ukazywać się od grudnia 1991. Szybko zdobył opinię bardzo profesjonalnego i opiniotwórczego pisma. Jego pierwszym redaktorem naczelnym został Maciej Iłowiecki, a Janusz Krupski członkiem kolegium redakcyjnego. W dwa lata później tygodnik „Spotkania” zniknął z rynku wolnej już prasy.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki