Logo Przewdonik Katolicki

Niezgoda na niepamięć

Mateusz Wyrwich
Fot.

W jaki sposób odbieramy naszą historię? Czy jest różnica między pamięcią historyczną, narodową a pamięcią jednostkową czy pokoleniową? A może są to pamięci do siebie nieprzystające. I w końcu czy historia powinna być służebnicą polityki? To pytania, które warto postawić świętując 11 listopada. Nad tymi pytaniami, podczas dyskusji na Uniwersytecie Warszawskim,...

W jaki sposób odbieramy naszą historię? Czy jest różnica między pamięcią historyczną, narodową a pamięcią jednostkową czy pokoleniową? A może są to pamięci do siebie nieprzystające. I w końcu – czy historia powinna być służebnicą polityki?

To pytania, które warto postawić świętując 11 listopada. Nad tymi pytaniami, podczas dyskusji na Uniwersytecie Warszawskim, zatytułowanej „Historia a pamięć”, zastanawiało się czterech wybitnych historyków: Henryk Samsonowicz, Tomasz Szarota, Jerzy Eisler oraz Andrzej Nowak. Naukowcy zgodzili się co do jednego: historia nie powinna w żadnym wypadku być wykorzystywana przez polityków. Przyznali jednak, że jest wiele przykładów świadczących o tym, że tak nie jest. Jak dalece historia była manipulowana przez politykę, pokazywały niezwykle dobitnie czasy PRL-u, nazistowskich Niemiec czy komunistycznej Rosji.

Jaki czas, takie wzorce
Jednak, co zauważył prof. Henryk Samsonowicz, nie należy mylić wykorzystywania polityki z polityką historyczną, czyli kreacją historyczną, którą powinni prowadzić rządzący każdego państwa. Zarówno, jeśli chodzi o przekazywanie swojego wizerunku innym narodom, jak i pokazywanie wzorców osobowych rodakom.

Profesor podał przykład z II Rzeczypospolitej. – Eksponowanym bohaterem w podręcznikach u początku niepodległego państwa, oprócz postaci współczesnych, był Kazimierz Wielki, król-budowniczy. A kto stał się takim wzorcem po przewrocie majowym? Władysław Łokietek, król czynu zbrojnego i wywalczenia jedności mieczem – mówił Samsonowicz.

O polityce historycznej kreowanej w początkach III RP i przez ostatnie kilkanaście lat mówił prof. Andrzej Nowak. Jego zdaniem opierała się ona na określeniu, którego użył pierwszy premier III RP Tadeusz Mazowiecki, że Polska to jest polskie piekło. Kojarzono więc Polskę z wiecznymi swarami, z anarchią. Podczas tzw. wojny na górze bardzo eksponowane było, tak przez polityków, jak i przez media, wszystko to, co najgorsze w tradycji polskiej. – Niejednoznacznie pokazywano też walkę o niepodległość – mówił prof. Nowak. – Przypomnijmy sobie żałosne obchody pięćdziesiątej rocznicy powstania warszawskiego w 1994 roku. Jakże niegodne, jakże haniebne porównanie z tymi, które odbyły się przed dwoma laty. Tamte uroczystości to jakieś postmodernistyczne wygibasy przed dziwaczną kulą, która nie wiadomo co symbolizowała. Taka była polityka historyczna III RP, nie dość wyraźnie prostująca gigantyczne kłamstwa PRL-u.

Pamięć historyczna
Prof. Henryk Samsonowicz zauważył, że socjologowie na podstawie badań dowiedli, iż nasza pamięć rzadko kiedy sięga czwartego pokolenia. Zadaniem historyków jest więc uzupełnianie pamięci, która jest więzią, lepiszczem każdego narodu, weryfikowanym w oparciu o wszelkie dostępne źródła. Inaczej budowana historia będzie niezwykle stronnicza i subiektywna.

– Każdy z nas bowiem będzie pamiętał nieco inaczej elementy tej wspólnej przeszłości. I tutaj jest problem – zauważył profesor. – Jak ta nasza niedawna pamięć może się łączyć z suchą wiedzą dokumentów? Trzeba więc czekać, aż się dane wydarzenie parę lat „uleży”. Kto z nas dziś odmówi bohaterstwa powstańcom 1863 roku? A przecież, jakie psy wtedy wieszali zwolennicy czerwonych na zwolennikach białych?

Jako klasyczny przykład subiektywizmu w przedstawianiu historii przywołał prof. Andrzej Nowak publikacje Jana Tomasza Grossa. W szczególności jego książkę „Sąsiedzi”, która została oparta tylko na relacjach świadków tamtych wydarzeń, pomijając dokumenty. – Książka ta bardzo wyraźnie i świadomie, decyzją autora, dała pierwszeństwo pamięci. Pamięci, która dominuje nad innymi świadectwami – podkreślił Nowak. – Świadkowie są jedynymi przewodnikami tamtej historii. Do czego może prowadzić taki model, wyjaśnię na pewnym przykładzie. Mój kolega, poddając się weryfikacji jako urzędnik niższego szczebla, wystąpił o swoją teczkę do IPN. Okazało się, że kiedyś podpisał dokument o współpracy z SB, ale do tego stopnia wyparł to z siebie, że zupełnie o tym nie pamiętał. Dopiero grafolog, którego wynajął, stwierdził, że był to jego podpis. To pokazuje, jak dalece pamięć wypiera złe doświadczenia.

Obrazki w głowach
Prof. Nowak zaznaczył również, że inna będzie pamięć ludzi, którzy tworzyli opozycję wobec komunistów zaraz po II wojnie, a inna tych, którzy zajęli się działalnością antykomunistyczną po 1956 roku bądź w latach późniejszych. – Największa zbrodnia tamtych czasów to zbrodnia komunizmu po 1945 roku. Najbardziej bohaterska opozycja przeciwko systemowi komunistycznemu to opozycja tamtych czasów. Zbrodnia była największa i skala odwagi opozycji przeciwko narzucanemu systemowi była wtedy największa. To jest jedna pamięć – mówił Andrzej Nowak. – Inna pamięć to jest pamięć ludzi, którzy tworzyli trzon opozycji lat siedemdziesiątych. Wówczas nastąpiło wycofanie w cień okresu lat 1944-1956. Opozycjoniści mówili: byliśmy młodzi, tamten czas nie był dla nas taki istotny. Prawdziwa walka, prawdziwa opozycja zaczyna się dopiero teraz. Poniekąd powielają ten schemat niektóre podręczniki, mówiące o narodzinach opozycji antykomunistycznej dopiero w latach siedemdziesiątych. Chcę powiedzieć, że skala zbrodni popełnionych w latach siedemdziesiątych przez system komunistyczny była zdecydowanie mniejsza niż w latach czterdziestych czy pięćdziesiątych, podobnie jak skala represji wobec tej opozycji.

Do rozważań o pamięci historycznej prof. Szarota przywołał pojęcie stereotypu. Odwołał się przy tym do definicji stereotypu według Waltera Lippmanna, zgodnie z którą stereotypy to obrazki powstające w naszych głowach. Zdaniem prof. Szaroty świadomość historyczna jest czymś bardzo podobnym. – My też mamy pewne obrazki w głowach – tłumaczył Szarota. – Sądzę, że wiedza historyczna, którą posiadamy, składa się w głównej mierze z wiedzy „pozaźródłowej”; wiedzy, którą nabywamy poprzez oglądanie pomników, albumów, słuchając radia, telewizji, podczas rozmów.

Z dumą czy bez dumy
W kontekście naszej historii i pamięci zastanawiano się również, jakie wyobrażenie posiadamy o sobie, jaki „własny” stereotyp wykształciliśmy. Wszyscy, poza prof. Samsonowiczem, przyznali, że na ogół nie jesteśmy dumni z naszej historii, choć mamy do tego pełne prawo.

Tomasz Szarota zastanawiał się, jakie obszary „dumy i wstydu” z naszej historii są w nas. – W gruncie rzeczy okazuje się, że ideałem byłaby tu równomierność – podkreślał. – Bo jeśli okaże się, że zaczynają przeważać obszary dumy, to jest to narodowa megalomania. Natomiast, kiedy górę biorą obszary wstydu, to wtedy jest to groźba wchodzenia w niesłychane kompleksy.

Prof. Andrzej Nowak zauważył, że Polacy nie mają żadnych powodów, by wstydzić się swojej historii. A jeśli jest inaczej, co pokazują badania socjologiczne, to należy to „zawdzięczać” polityce historycznej kreowanej przez media i środowiska kulturalne w latach III Rzeczypospolitej. Zauważył również, że podczas tej „lekcji historii” pominięto poczucie dumy z tradycji, w której mieści się „Solidarność”, Jan Paweł II, Armia Krajowa. – Wydaje mi się, że warto o naszych wartościach pamiętać, by rozróżniać kwestię polityki historycznej od kwestii badań historycznych i spierać się o nie – mówił Nowak. – Bo im bardziej się o to spieramy, tym bardziej przyciągamy jeszcze tę resztę ludzi, którzy pytają, skąd przychodzimy i dokąd idziemy. Bo jeżeli przestaniemy się spierać o to, czy jesteśmy najwspanialsi, czy jesteśmy najgorsi, to wtedy resztki tej świadomości historycznej, jako przedmiotu sporu i gorącej debaty, zanikną. Wtedy znikniemy też jako naród.

Tomasz Szarota
– Wszyscy mamy w głowach pewne „obrazki”. Wiedza historyczna, którą posiadamy, składa się w głównej mierze z wiedzy „pozaźródłowej”; wiedzy, którą nabywamy poprzez oglądanie pomników, albumów, słuchając radia, telewizji, podczas rozmów.

Henryk Samsonowicz
– Socjologowie dowiedli, iż nasza pamięć rzadko kiedy sięga czwartego pokolenia. Zadaniem historyków jest uzupełnianie pamięci, która jest więzią, lepiszczem każdego narodu. Inaczej budowana historia będzie niezwykle stronnicza i subiektywna.

Andrzej Nowak
– Jeżeli przestaniemy się spierać o to, czy jesteśmy najwspanialsi, czy jesteśmy najgorsi, to wtedy resztki tej świadomości historycznej, jako przedmiotu sporu i gorącej debaty, zanikną. Wtedy znikniemy też jako naród.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki