Logo Przewdonik Katolicki

Podsłuchana rozmowa

ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz TCHR
Fot.

Miałem ochotę opisać jeszcze kilka kwestii związanych z projektami i programami wyborczymi w okresie wyborów samorządowych. Mam bowiem poważne obawy, że kandydaci niekoniecznie znają realia tak banalnych aspektów życia, jak na przykład poruszanie się po dworcu kolejowym czy korzystanie ze środków komunikacji miejskiej. Ale targnęła mną obawa, że może się utworzyć nieoczekiwanie...

Miałem ochotę opisać jeszcze kilka kwestii związanych z projektami i programami wyborczymi w okresie wyborów samorządowych. Mam bowiem poważne obawy, że kandydaci niekoniecznie znają realia tak banalnych aspektów życia, jak na przykład poruszanie się po dworcu kolejowym czy korzystanie ze środków komunikacji miejskiej. Ale targnęła mną obawa, że może się utworzyć nieoczekiwanie niezależny komitet wyborczy mojej skromnej osoby. Może zatem opiszę to wszystko, gdy nastanie krajobraz po bitwie.

A dni bieżące skłaniają przecież do zupełnie innej refleksji, tej najbardziej poważnej i zasadniczej – nad sensem ludzkiego życia, nad przemijaniem. W ostatnich dniach przeżyłem bardzo specyficzną chwilę. W pociągu InterCity jadącym do Warszawy panowała typowa atmosfera. Najpierw próbowałem coś pisać w notebooku, ale mój intensywnie drzemiący sąsiad skłonił mnie ostatecznie do pójścia w jego ślady. Skoro jednak ja zacząłem drzemać, on zaczął pracować. Po jakimś czasie... seria telefonów. Te rozmowy w pociągu zmuszają do podsłuchiwania. Tak więc słyszałem rozmowę aplikacyjną (o pracę), rozmowę z prezesem o konferencji i targach, rozmowę z sekretarką. Dojechaliśmy do granic Warszawy. Mój sąsiad zadzwonił do żony, by poinformować ją, że być może zostanie na noc w stolicy, w hotelu, bo ma sporo pracy. Ale zaraz potem poprosił ją, by następnego dnia po powrocie mogli wieczorem znowu razem pójść, „no wiesz, tam, gdzie poprzednio…”. Zaczął jej tłumaczyć, że też nie ma czasu, ale czuje taką potrzebę, ma intuicję, że to jest coś ważnego. „Ostatecznie, wiesz – kontynuował – to przecież profesjonalista. Franciszkanin, ksiądz, i zna się naprawdę na Biblii. A ja cenię kontakt z profesjonalistami”. Nadstawiałem uszu. Mój sąsiad powiedział do żony coś jeszcze. O przedwczorajszej Mszy u salezjanów, takiej zwykłej, ale pięknej – „wiesz, to naprawdę był piękny śpiew, no i to doświadczenie wspólnoty. Pomyślałem, że można przecież znaleźć trochę więcej czasu wieczorem, a nawet przed pracą… To tak bardzo pomaga…”. Podsłuchana rozmowa trwa we mnie… I jestem za nią bardzo wdzięczny.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki