Odwieczne centrum człowieka
Adam Suwart
Fot.
Serce pojawia się jako ważny motyw we wszystkich kulturach świata. I choć w każdej z nich przypisuje się mu różne funkcje, to należy przypuszczać, że już nawet pierwotny człowiek, czując w swych piersiach jego bicie, uznawał serce za rzecz niezwykłą.
Od starożytnych Chin i Japonii poprzez Indie, Egipt faraonów, bliższe nam cywilizacje Grecji i Rzymu, mało znane kultury Ameryki...
Serce pojawia się jako ważny motyw we wszystkich kulturach świata. I choć w każdej z nich przypisuje się mu różne funkcje, to należy przypuszczać, że już nawet pierwotny człowiek, czując w swych piersiach jego bicie, uznawał serce za rzecz niezwykłą.
Od starożytnych Chin i Japonii poprzez Indie, Egipt faraonów, bliższe nam cywilizacje Grecji i Rzymu, mało znane kultury Ameryki prekolumbijskiej, aż do chrześcijańskiego uniwersum kulturalnego – serce zawsze zajmowało ważną rolę w kulturze ludzkiej.
Czujemy je na co dzień
Zapewne już niewykształcony człowiek zdawał sobie intuicyjnie sprawę z doniosłej dla życia roli tego organu. Jak mało który narząd wewnętrzny, serce daje nam o sobie znać, pozostając mimo to w stanie zdrowia. Czujemy jego bicie przy wzmożonym wysiłku, w chwilach stresu, silnych emocji; w sercu niejeden z nas czuje ścisk, gdy staje się świadkiem niesprawiedliwości bądź sam ją czyni. Serce „skacze nam do gardła”, gdy się boimy, albo desperacko ratujemy się ucieczką w sytuacji niebezpieczeństwa. Zapewne subtelność i stosunkowo duża reaktywność tego narządu, położonego niemal centralnie w ciele człowieka, sprawiła, że człowiek wiązał serce z uczuciami, decyzjami, a nawet sumieniem. Uznawano serce za centrum człowieka, na długo zanim uznano nadrzędną rolę mózgu w ludzkim organizmie.
Wyrwać, żeby posiąść
Pierwotnie ludy całego świata uznawały serce za ośrodek energii witalnej człowieka. Gdy to uwzględnimy, nie zdziwi nas już tak bardzo, skądinąd przerażający rytuał wyrywania serca z ludzkiej piersi. Ten dziwny dla nas zwyczaj rozpowszechniony był wśród bardzo wielu ludów dawnego Starego i Nowego Świata. Serce wroga wyrywano, a następnie pożerano, aby nie tylko dokonać anihilacji, czyli zniszczenia przeciwnika, ale także, by przejąć jego moce. Uznawano bowiem, że potęga oraz siła fizyczna i magiczna człowieka ukryta jest właśnie w sercu. Poprzez jego wyrwanie i pożarcie odbierano więc siłę zabitemu wrogowi, któremu jednocześnie uniemożliwiano odrodzenie. Według niektórych średniowiecznych historyków chrześcijańskich, zwyczaj ten był obecny jeszcze w X wieku wśród pogańskich plemion węgierskich.
Jeszcze bardziej osobliwy charakter podobne rytuały przybierały w Ameryce przed jej europejską kolonizacją. W Mezoameryce, a zwłaszcza w Meksyku, serce miało wręcz funkcję kultową. Aztekowie wierzyli, że widoczne na niebie ciała niebieskie powstały z ofiar, jakie niegdyś złożyli przebywający na ziemi bogowie. Mieli oni właśnie wydrzeć sobie serca i z ich boskiej materii stworzyć planety. Indianie wierzyli ponadto, że aby zapewnić wieczny ruch ciał niebieskich po ich stałych trajektoriach, ten dawny boski rytuał winni odnawiać ludzie. Miało to zapobiec wielkiej kosmicznej katastrofie. Aztekowie wznosili więc na szczytach swych piramid kamienne płyty, na których praktykowano rytualne wyrywanie serc pojmanym wrogom, a w razie ich braku – własnym poddanym.
Serce na szali
Nie mniejsze znaczenie przypisywała sercu kultura Egiptu. Wśród poddanych faraona nie dochodziło jednak do aż tak drastycznych scen, jak u Azteków. Egipcjanie upatrywali w sercu przede wszystkim siedlisko inteligencji i sił umysłu. Przeto z samym narządem obchodzono się tu bardziej subtelnie. Przy mumifikacji poświęcano mu szczególnie dużo uwagi, pieczołowicie je zabezpieczając i umieszczając z powrotem we wnętrzu mumii na właściwym miejscu. Inne narządy natomiast umieszczane były poza mumifikowanym ciałem, w specjalnych kanopach. Tak ważny dla człowieka mózg Egipcjanie z pogardą wyrzucali. Nauczanie i praktyka starożytnego Egiptu zwyczajowo wyróżniała „dwa typy” serca: serce bierne, przeniknięte odgórnymi, boskimi nakazami i normami – było odpowiednikiem sumienia; oraz serce czynne, w którym Egipcjanin dokonywał rozstrzygnięć, podejmował decyzje – można je porównać do woli człowieka. Znane jest staroegipskie malowidło, na którym przed tronem Ozyrysa, wielkiego boga – stwórcy, patrona podziemnej połowy świata, stają Anubis, patron mumifikacji, i Horus, którzy ważą serce. Kładą je na jednej szali w specjalnym naczyniu, podczas gdy na drugiej szali znajduje się Maat, bogini prawdy i sprawiedliwości. Jest to więc swoiste wyobrażenie sądu po śmierci, w którym serce jest symbolem ludzkich zasług i przewin.
W Chinach i Japonii tradycja była jeszcze bardziej dziwaczna z punktu widzenia współczesnego człowieka. Tam bowiem za siedlisko umysłu, ośrodek decyzyjny, uznawano nie serce, nie głowę czy mózg, ale banalny brzuch! Sercu zaś pozostawała funkcja sumienia, osądzającego działania człowieka – według Konfucjusza „serce mędrca jak lustro powinno odbijać wszelkie przedmioty, nie brudząc się o nie”. Właściwie jedyną wielką kulturę, która marginalizuje rolę serca, wytworzyły Indie. Tam sercu przyznaje się rolę „magazynu” namiętności, emocji i afektów, nie zawsze najwyższych.
Chrystus to nie symbol, ale Prawda
W kulturze helleńskiej stopniowo odchodzono od jednoznacznego identyfikowania serca z duszą i bezwzględnie wszystkich wartości duchowych, a jego rola nie była już tak eksponowana jak w innych, pierwotniejszych kulturach. Niemniej świat helleński i rzymski nie zatarł „legendy serca”. Także w kulturze semickiej, gdzie serce określane jako leb, lebab uważano nie tylko za siedzibę uczuć, w tym przede wszystkim miłości, ale także wielu innych zdolności i wartości duchowo-intelektualnych. W samej Biblii słowo „serce” użyte jest niemal tysiąc razy, w tym około 130 razy w samych psalmach! Nie dziwi to, jeśli wziąć pod uwagę osobisty, wyznaniowy charakter wielu psalmów. Poza częstym odwołaniem do serca w Piśmie Świętym, dla katolików najważniejsze jest Serce Jezusa. To On przecież przyjął serce z ciała i krwi, a wisząc na krzyżu pozwolił je sobie przebić włócznią. Gdy katolik zgłębia (we własnym sercu!) tę jedną z największych tajemnic swojej wiary, uświadamia sobie, że to już nie symbolika, że serce nie jest tu tylko jedną z funkcji danej kultury, ale że Serce Jezusa Chrystusa to najprawdziwsza rzeczywistość i nadzieja dla nas wszystkich.