Logo Przewdonik Katolicki

Znak przyszłego zmartwychwstania

Ks. Mariusz Pohl
Fot.

Mimo że we współczesnej kulturze temat śmierci jest starannie omijany albo sprowadzony do anonimowej, medialnej sensacji, to jednak myśl o osobistej i realnej śmierci nie daje człowiekowi spokoju Tylko Jezus Chrystus może dać nam odpowiedź na nasze pytania o sens życia i śmierci, odpowiedź, która dawałaby nadzieję i siłę. Tylko On jeden wie, co jest z tamtej strony, co i kto na nas...

Mimo że we współczesnej kulturze temat śmierci jest starannie omijany albo sprowadzony do anonimowej, medialnej sensacji, to jednak myśl o osobistej i realnej śmierci nie daje człowiekowi spokoju

Tylko Jezus Chrystus może dać nam odpowiedź na nasze pytania o sens życia i śmierci, odpowiedź, która dawałaby nadzieję i siłę. Tylko On jeden wie, co jest z tamtej strony, co i kto na nas czeka. I dopiero w tej perspektywie – zmartwychwstania i życia wiecznego – możemy zrozumieć tę Ewangelię.

Najważniejsze pytanie, jakie chyba każdemu ciśnie się na usta, brzmi: dlaczego były tylko trzy takie przypadki – ów młodzieniec z Nain, córeczka Jaira i Łazarz? Dlaczego Jezus tylko trzy razy wykorzystał swoją moc? Dlaczego nie wskrzeszał częściej? Ale to nie koniec. Przecież te trzy wyróżnione drugim życiem osoby i tak później musiały umrzeć. Te cuda to była tylko chwilowa reanimacja, skuteczna przez kilka, no może maksymalnie kilkadziesiąt lat – ale potem śmierć znów upomniała się o swoje prawa, na pewno z dobrym skutkiem. Zatem ten wielki cud był krótkotrwały, na dłuższą metę na niewiele się zdał. Wskrzeszenia, a dziś reanimacje, hibernacje czy genetyczne eksperymenty, nie są zbyt skutecznym sposobem rozwiązania problemu śmierci.

Ostateczne i definitywne zwycięstwo nad śmiercią dokonało się później, na krzyżu. Dopiero na krzyżu Jezus pokonał śmierć, i to nie w perspektywie doczesnej, na miarę kilku dziesiątek lat, lecz na całą wieczność. Przywrócił człowiekowi utraconą przez grzech pierworodny nieśmiertelność w sposób trwały, pełny i celowy. Jednakże ostateczny efekt tego zwycięstwa okaże się dopiero po powszechnym zmartwychwstaniu. Od tego momentu człowiek nie tylko nie umrze, ale także będzie wiedział, co zrobić z taką obfitością życia, czasu i szczęścia. A zatem każdy z tych trzech cudów wskrzeszenia miał być nie tyle triumfem nad śmiercią, ile jedynie zapowiedzią tego prawdziwego triumfu, który miał się dokonać na krzyżu.

Okoliczności tego cudu są bardzo pouczające. Sytuacja samotnej wdowy była w owych czasach bardzo trudna, wręcz rozpaczliwa: samotna, starsza kobieta była pozostawiona na pastwę losu i zdana jedynie na ludzką dobroczynność. Dotknięcie mar oznaczało w kulturze żydowskiej rytualną nieczystość. Ta prowokacja ze strony Jezusa miała być znakiem, że On jest Panem życia i nie podlega skażeniu śmiercią. Wręcz przeciwnie: przywrócenie życia jednym prostym zdaniem, samym aktem woli, jest znakiem obecności i mocy Boga. Kto umie odczytać ten znak i uwierzyć, nie zginie na wieki.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki