Ks. prałat Joachim Behnke obchodzi w tym roku jubileusz 65-lecia kapłaństwa oraz 90. rocznicę urodzin. – Jestem wdzięczny za te wszystkie lata – mówił dostojny jubilat podczas Mszy św. dziękczynnej, sprawowanej 4 listopada w kościele pw. św. Jerzego i św. Jadwigi w Kłecku, gdzie przez 26 lat był proboszczem.
W Eucharystii uczestniczyli licznie kapłani, wierni z parafii w Kłecku i Łopiennie, a także przyjaciele i bliscy ks. prałata Joachima Behnke. Jak mówił ks. Alojzy Święciochowski – 90 lat życia i 65 lat kapłaństwa to czas, który w wymiarze jednego ludzkiego życia znaczy bardzo wiele. Ileż w tych latach mieściło się wydarzeń i przeżyć?
Z Lubinia do Krakowa
Ks. prałat Joachim Behnke urodził się 1 września 1916 roku w Lubiniu koło Trzemeszna. Po ukończeniu szkoły podstawowej kontynuował naukę w trzemeszeńskim gimnazjum, gdzie w 1935 roku zdał maturę. Rok później wstąpił do gnieźnieńskiego seminarium duchownego. Jego rektorem był wówczas ks. Michał Kozal – późniejszy biskup włocławski i męczennik z Dachau. Gdy wybuchła wojna, kleryk Joachim Behnke miał 23 lata i był na IV roku studiów. W 1940 roku został wezwany do gnieźnieńskiego Arbeitsamtu (niemieckiego urzędu pracy), ale zamiast do Gniezna, pojechał do Inowrocławia, gdzie wsiadł do pociągu jadącego w kierunku Warszawy. Wyskoczył z niego w okolicach Płocka. Początkowo chciał przedostać się do Warszawy, ale wskutek różnorakich trudności zmienił zamiar i pojechał do Krakowa. Zaraz po przyjeździe zgłosił się do rektora tamtejszego seminarium ks. Piwowarczyka, który zalecił ,,prywatne” studia i zdawanie egzaminów eksternistycznych.
W 1941 roku metropolita krakowski abp Adam Sapieha zezwolił na udzielenie mu święceń kapłańskich. Ks. Joachim Behnke przyjął je 2 listopada w krakowskim kościele Misjonarzy na Stradomiu, z rąk bp. Stanisława Rosponda.
Powrót do domu
Nie był to łatwy czas dla kapłanów – prześladowania, wywózki, stracenia. Abp Sapieha radził nowo wyświęconym księżom, by o ile to możliwe, wyjeżdżali z Krakowa. Ks. Behnke, z pomocą jezuity ks. Tadeusza Andersona, udał się do Lublina. Zamieszkał na stancji, a stołował się u sióstr urszulanek, u których najczęściej odprawiał Msze św. Dzięki ks. Andersonowi zaczął także pracować w administracji Rady Głównej Opiekuńczej, która za przyzwoleniem władz niemieckich działała na terenie Generalnego Gubernatorstwa i zajmowała się organizowaniem pomocy żywnościowej dla Polaków. Po wyzwoleniu ks. Behnke opuścił Lublin i udał się w drogę powrotną do domu. W Łodzi dowiedział się przypadkowo o miejscu składowania zrabowanych przez Niemców szat liturgicznych oraz chorągwi i sztandarów kościelnych, które okupanci przeznaczyli na odzysk złotych, srebrnych i jedwabnych nitek. Po powrocie do Gniezna oddelegowano go do ich odzyskania. Zadanie to zlecił mu urzędujący wówczas w zastępstwie kard. Augusta Hlonda ks. infułat Edward van Blericq. W tym samym roku rozpoczął także posługę wikariusza w parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bydgoszczy.
25 tysięcy Mszy
W czasie swojej długoletniej posługi kapłańskiej ks. prałat Joachim Behnke pracował również w Kurii Metropolitalnej w Gnieźnie, najpierw jako notariusz, a później – po ukończeniu studiów prawniczych – jako obrońca węzła małżeńskiego oraz sędzia w Trybunale Metropolitalnym. Był proboszczem w Żegocinie, Wieczynku, Łopiennie i najdłużej, bo przez 26 lat, w Kłecku. Odprawił blisko 25 tysięcy Mszy św. W 1977 roku papież Paweł VI uhonorował go godnością prałata, czyli kapelana papieskiego. Od 1993 roku ks. prałat Joachim Behnke przebywa za zasłużonej emeryturze w Archidiecezjalnym Domu Księży Seniorów w Gnieźnie.