Logo Przewdonik Katolicki

Odmienić życie. Świadectwo

PK
Fot.

Wśród animatorów bydgoskiego Bractwa Więziennego, na potrzeby którego zainicjowaliśmy niedawno akcję zbierania różańców i innych dewocjonaliów, mających trafić do grup modlitewnych w regionalnych zakładach karnych i aresztach, znana jest historia duchowej przemiany Kazimierza Pawłowskiego. Jego wstrząsające świadectwo, głoszone również w Bydgoszczy czy też w Potulicach, zawarto...

Wśród animatorów bydgoskiego Bractwa Więziennego, na potrzeby którego zainicjowaliśmy niedawno akcję zbierania różańców i innych dewocjonaliów, mających trafić do grup modlitewnych w regionalnych zakładach karnych i aresztach, znana jest historia duchowej przemiany Kazimierza Pawłowskiego. Jego wstrząsające świadectwo, głoszone również w Bydgoszczy czy też w Potulicach, zawarto w całości na stronie internetowej www.bractwowiezienne.bydgoszcz.pl. Zamieszczamy fragmenty, zachęcając do uczestnictwa w trwającej zbiórce różańców.

Ja, Kazimierz…
Przez 35 lat, nie znając Boga, szedłem przez życie kłamiąc, kradnąc i zabijając siebie alkoholem, lekami, narkotykami. Czyniłem zło i zło zbierałem. Zacząłem nienawidzić świata, ludzi, a po jakimś czasie i siebie.

W domu rodzinnym nie było Boga, jedynie ciągłe awantury pijanego ojca, z którym po pewnym czasie zacząłem wspólne picie. Zaszedłem w tym dalej od niego – osiągnąłem stan zaawansowanego alkoholizmu. Doprowadziło mnie to do skrajnej degeneracji; będąc na głodzie alkoholowo-lekowym, od schorowanej mamy (po operacji serca) próbowałem, po raz któryś z rzędu, wyrwać parę groszy. Mama zasłabła. Karetka ją zabierała, a ja myślałem o tym, żeby wynieść co cenniejsze rzeczy i zamienić je na alkohol. Szybko została mi samotność i włóczęgowski tryb życia.

Trafiałem wreszcie do więzień. To były, paradoksalnie, chwile oddechu, ale i tam piłem i ćpałem. Któregoś dnia wyszedłem i za litr wódki „kupiłem” adres Domu św. Brata Alberta w Świnoujściu. Poznałem tam inny świat: życzliwość, zrozumienie, modlitwy przy posiłkach. Bałem się wejść do kaplicy domowej. Uważałem się za innego, dlatego poszedłem do miasta, dokonałem włamania i wniosłem do tego domu alkohol i zło. Po paru dniach znów zostałem aresztowany. Trapiły mnie wyrzuty. W celi komendy policji zrobiłem rachunek sumienia zakończony próbą samobójstwa. Odratowano mnie, odwieziono do schroniska. Złorzeczyłem wszystkim. Wtedy usłyszałem pytanie Leszka, założyciela Domu: – Kazik, chcesz jechać do Jezusa? To imię – Jezus – uderzyło we mnie z taką siłą, że powiedziałem: Chcę! – W licheńskim sanktuarium Matki Bożej Bolesnej, Królowej Polski, podczas Drogi krzyżowej, przy grobie Jezusa usłyszałem wewnętrzny głos: – Uwierz, Ja jestem i kocham ciebie. – Wszystko, na czym budowałem swoje dotychczasowe widzenie świata, runęło, a ja poczułem się pusty. Płakałem. Nie chciałem wyjeżdżać z Lichenia, chciałem tam zostać, ale musiałem wracać.

Po pewnym czasie otrzymałem duży łączny wyrok, ale ziarenko wiary, zasiane w Licheniu, zaczęło kiełkować. Powtarzałem zasłyszane zdanie: „Jezu, ufam Tobie”. W 1992 roku wyszedłem na wolność. I zbłądziłem. Bracia bezdomni zaprowadzili mnie do Leszka Byłem pijany! On jednak podszedł, przytulił mnie i powiedział: – Synu, witaj w domu!

Po dwóch tygodniach wewnętrznej walki wszedłem do kaplicy domowej i przed obrazem Jezusa Miłosiernego padłem na kolana: – Boże, błagam Cię o ratunek! Bądź moim Panem do końca moich dni!

Zacząłem chodzić na nauki przygotowujące do chrztu. Przyjąłem chrzest i I Komunię św. Wcześniej odbyłem generalną spowiedź z całego życia, do której przygotowywałem się przez całą noc. Sakrament pokuty i pojednania przeżyłem bardzo głęboko.

Zaczęło się moje nowe życie dla Pana i Jego chwały. Rzuciłem się w wir pracy dla bezdomnych, dla alkoholików, dla biednych i chorych, dla więźniów. W zakładach karnych zaczęły wówczas powstawać Bractwa Modlitwy i Trzeźwości „Arka” – grupy modlitewne recydywistów modlących się o przemianę własnego życia, za własne rodziny, o łaskę przebaczenia. „Arka” „płynie” do dzisiaj.

Dziesięć lat temu Jezus nadał mojemu życiu sens. Pojednałem się z rodziną i tymi, których wcześniej skrzywdziłem. Chwała Tobie, Panie Jezu, za wszystko, co uczyniłeś i czynisz codziennie dla mnie i wszystkich ludzi!

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki