Logo Przewdonik Katolicki

Miłość doskonała

Bp Damian Muskus OFM
il. Agnieszka Robakowska

Mt 28, 16–20 A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni

Jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. Na zawsze. Czy istnieje bardziej krzepiąca obietnica? Czy jest gdzieś pewniejsze źródło nadziei? Bóg nie zostawił nas samych na świecie, bo miłość jest przeciwna samotności. On pragnie być z nami z najprostszego powodu – bo nas kocha. Kocha nas tak bardzo, że chce dzielić z nami codzienność, być najbliżej, w samym centrum naszego życia. Chce tworzyć z nami wspólnotę miłości.
Jest też najwspanialszym Nauczycielem tej miłości. Mistrzostwo w tej szkole można osiągnąć w jeden sposób – poprzez wpatrzenie się w miłość Trzech Osób, Ich współdziałanie, harmonię i stałość. Bóg, który jest w Trzech Osobach, uczy nas, że nie można być szczęśliwym w oderwaniu od innych. Jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni.
Zbyt często zapominamy o tym, jak ważne jest, by kochając, okazywać sobie wzajemnie wsparcie. Jak Ojciec nigdy nie zawiódł Syna, jak Duch spaja w jedno wspólnotę Trzech, jak Syn gotowy jest oddać życie szanując wolę Tego, którego kocha i za tych, których umiłował – oto wzór miłości doskonałej! My jednak, podzieleni na frakcje, wiecznie zaprzątnięci sporami, skupieni na niewiele znaczących kwestiach i nadający im pierwszorzędne znaczenie, popełniamy grzech przeciwko miłości.
Zamiast wspierać się wzajemnie, wybieramy podziały. Zamiast solidarnie, ramię w ramię, twarzą w twarz stawać zawsze po stronie człowieka, wolimy zastanawiać się, kogo warto poprzeć, z kim lepiej tworzyć relacje, a może lepiej powiedzieć – układy. Zamiast zaufać miłości, nieustannie kalkulujemy, co nam się bardziej opłaca. Nie o takiej wspólnocie miłości marzył Jezus, gdy żegnając się z uczniami, wysyłał ich, by pozyskiwali kolejnych we wszystkich narodach na ziemi. Miłość Trójcy jest wszystkim, co mamy. Wszystkim jest też nasza ludzka, wciąż niedomagająca miłość. Bóg ją sobie ceni, dlaczego więc my kwestionujemy wzajemnie naszą zdolność kochania, zamiast wspierać się w miłowaniu?
Miłość domaga się dzielenia z innymi, rozszerzania, włączania w jej krąg kolejnych osób. Dlatego Jezus woła: Idźcie i nauczajcie! Idźcie i czyńcie nowych uczniów! To nie jest dzieło mądrych słów, ale życia. Od Trójcy uczymy się miłości i tę lekcję mamy przekazywać dalej. Nie przez teoretyczne nauczanie, ale przez świadectwo: wsparcia, wzajemności, relacji, które zmieniają życie. Do tego jesteśmy wzywani. Taki jest sens istnienia Kościoła. Jezus złożył tę misję w ludzkie ręce, bo ufa naszej miłości. Co możemy zrobić? Zaufać Jemu! Jak mówi papież Franciszek, „w dziele apostolskim nie wystarczają nasze siły, nasze zasoby, nasze struktury, pomimo że są konieczne. Bez obecności Pana i mocy Jego Ducha nasza praca, nawet dobrze zorganizowana, okazuje się nieskuteczna”.
Warto przejąć się tymi słowami, bo nazbyt często zdarza się, że skłonni jesteśmy pamiętać o zdaniu: „Dana jest Mi wszelka władza w niebie i na ziemi” i zapominać jednocześnie, że to nie jest nasza władza i nie wolno nam jej sobie uzurpować. Zbyt chętnie mówimy o władzy, rozumiejąc ją po ludzku jako panowanie nad innymi i zapominając o tym, że miłość Jezusa jest pokorna, służebna, dająca człowiekowi przestrzeń wolności. Nie wystarczą nasze siły, bo jeśli tylko im zaufamy, będziemy przekazywać światu nie orędzie miłości Trójcy Świętej, ale naszą własną, prywatną, wykrzywioną i bezradną wizję miłości. Nie wystarczą struktury, bo one prędzej czy później ulegają wypaczeniu i choćby były najdoskonalej zorganizowane, w końcu poddają się ludzkim błędom, ambicjom i pragnieniom, i kruszą pod ich naporem. Aby głosić Ewangelię, nie siebie, aby czynić uczniów Jezusowi, nie sobie, trzeba zaufać Miłości doskonałej, która jest z nami na zawsze, do skończenia świata.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki