Logo Przewdonik Katolicki

W interesie państwa

Renata Krzyszkowska
Fot.

Tata, mama, dziecko i czasem dwoje tak wygląda przeciętna polska rodzina. Naturalny model tej tradycyjnej, wielodzietnej, zanika. Nie zawsze jest to wynikiem wygodnictwa rodziców, częściej obawy przed popadnięciem w biedę. Wsparcie rodzin wielodzietnych ze strony państwa jest, oględnie mówiąc, niewystarczające, dlatego dużego znaczenia nabierają działania samorządów lokalnych....

Tata, mama, dziecko i czasem dwoje – tak wygląda przeciętna polska rodzina. Naturalny model tej tradycyjnej, wielodzietnej, zanika. Nie zawsze jest to wynikiem wygodnictwa rodziców, częściej obawy przed popadnięciem w biedę. Wsparcie rodzin wielodzietnych ze strony państwa jest, oględnie mówiąc, niewystarczające, dlatego dużego znaczenia nabierają działania samorządów lokalnych.

Jak wynika z ostatniego Narodowego Spisu Powszechnego, rodziny z jednym dzieckiem stanowią w Polsce aż 46,9 proc. ogółu, z dwojgiem dzieci – 36,2 proc., a rodziny wielodzietne (mające troje i więcej potomstwa) – tylko 16,9 proc. Poniżej poziomu minimum egzystencji żyło w 2002 r. 4,6 proc. rodzin z jednym dzieckiem; 8,6 proc. – z dwojgiem dzieci; 17,4 proc – z trojgiem oraz aż 37,1 proc. rodzin mających czworo i więcej dzieci.

Zdaniem dr. Pawła Wosickiego, radnego miasta Poznania, prezesa Fundacji „Głos dla Życia”, ojca siedmiorga dzieci, przyczyn tego stanu należy upatrywać w nadmiernym finansowym obciążeniu rodzin wielodzietnych, a nie np. w ich niezaradności. Rodziny wielodzietne, w których wychowuje się kilkoro dzieci, nie otrzymują przy tym w zamian praktycznie żadnego wsparcia. Dodatkowo nie tylko ponoszą niewspółmiernie większe wydatki na swoje utrzymanie, ale obciąża się je większym podatkiem VAT. Są nim bowiem obłożone praktycznie wszystkie artykuły i usługi konsumpcyjne, a także opłaty stałe (prąd, woda, gaz, dzierżawa mieszkania itd.), które siłą rzeczy są wyższe w przypadku rodzin wielodzietnych.

Pomoc lokalna
Jak twierdzą ekonomiści, program wsparcia dla rodzin wielodzietnych powinien iść w kierunku zmniejszenia jej obciążeń finansowych. Jednak dopóki to nie nastąpi, ważne są wszystkie inicjatywy samorządów lokalnych. I już coś zaczęło się dziać.

W Gdańsku radni przyjęli uchwałę o wydawaniu bezpłatnych biletów komunikacji miejskiej rodzinom wielodzietnym. Może je otrzymać każda rodzina, która ma na utrzymaniu czworo i więcej uczących się dzieci w wieku od 6 do 24 lat. We Wrocławiu rodziny wielodzietne mogą liczyć na specjalne przywileje w ramach programu „Dwa plus trzy i jeszcze więcej”. Ma on promować, umacniać i wspierać rodziny wielodzietne, oferując np. darmowe wejścia do kin, teatrów, muzeów, obiektów sportowych.W Poznaniu Rada Miasta podniosła dodatek do zasiłku rodzinnego z tytułu wychowania dziecka w rodzinie wielodzietnej (na 3 i kolejne dziecko) o 100 zł. Z dodatku skorzysta przeszło 2,5 tys. poznańskich rodzin wielodzietnych, których dochód nie przekracza kwoty uprawniającej do zasiłku rodzinnego. Uchwała autorstwa radnego Pawła Wosickiego została podjęta zdecydowaną większością głosów.

Etatowa mama
Także w Poznaniu odbyło się niedawno sympozjum „Zrozumieć rodzinę wielodzietną”. Zorganizowała je Fundacja „Głos dla Życia”. Podczas spotkania mówiono o sytuacji rodzin wielodzietnych w Polsce. – Swoją wielodzietność rozumiemy z mężem jako pewien rodzaj życiowej twórczości. W dobie, gdy państwu grozi zapaść demograficzna, wielodzietność leży w dobrze pojętym długofalowym interesie państwa. Tymczasem rodziny takie są dyskryminowane – mówiła Joanna Krupska, psycholog, matka siedmiorga dzieci. – Ktoś, kto ma na utrzymaniu dziewięć osób, płaci taki sam podatek dochodowy, jak osoba, która nie założyła rodziny i wszystkie pieniądze ma dla siebie. Kobiety, które zrezygnowały z pracy zawodowej, by na wiele lat poświęcić się wychowaniu gromadki dzieci, nie mają z tego tytułu prawa do emerytury. Taka sytuacja kwalifikuje się do użycia słowa „wyzysk”.

Uniwersytet domowy
Zdaniem psychologów model rodziny „2+1” to dość ubogi wzorzec. Rodzice nadmiernie koncentrują się na jedynaku, co często kończy się tym, że rośnie „dziecko-królewicz”, przywykłe do przywilejów i rozpieszczania. W życiu dorosłym jedynacy częściej niż dzieci z rodzin wielodzietnych nie zakładają rodzin, żyjąc po prostu samotnie i koncentrując się na sobie. W klasycznej psychologii rodzina nie od dzisiaj uznawana jest za naturalne środowisko wychowawcze. Nawet dla jedynaka jest polem doświadczalnym, na którym uczy się, jak funkcjonować w społeczeństwie. Rodzina wielodzietna jest jednak o wiele lepszą szkołą życia, obszarem, na którym dziecko może jeszcze lepiej próbować swych sił, poznawać relacje międzyludzkie, uczyć się na błędach, odnosić sukcesy, wprawiać się w obowiązkach.

– Rodzina wielodzietna to bogactwo struktur i wzajemnych odniesień, których nie ma w rodzinie z tylko jednym dzieckiem. Do wspólnoty potrzebna jest pewna liczebność. Ja wychowałem z żoną pięcioro dzieci. Czworo już studiuje. Uważam, że łatwiej wychowuje się kilkoro dzieci niż jedynaka. W rodzinie wielodzietnej wychowują nie tylko rodzice, ale i cała rodzinna społeczność. Jedno dziecko wychowuje drugie. Nieraz nie potrafię czegoś wytłumaczyć dziecku, a świetnie robi to rodzeństwo – mówił podczas obrad dr Henryk Jarosiewicz, psycholog z Uniwersytetu Wrocławskiego

Niestety, rodzina i to nie tylko ta wielodzietna, ulega dziś erozji i dewastacji. Przyczynia się do tego brak pieniędzy, brak mieszkań, niechęć pracodawców do zatrudniania kobiet mających obowiązki rodzinne. Bezpłatne przejazdy, bilety do kina czy dodatek do zasiłku, choć bardzo ważne, nie wystarczą, by zachęcić społeczeństwo do zakładania rodzin i zwiększania ich liczebności. Potrzeba działań systemowych.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki