Teocentryczny przewrót Benedykta XVI
Krzysztof Bronk
Papież się nie przygotował. W ubiegły wtorek przyjechali do niego biskupi ze Szwajcarii, z poważnymi problemami, a on nie przygotował dla nich przemówienia. Nie przygotował, bo nie mógł jak sam wyznał.
Zaprosił ich jednak na Mszę św. i wygłosił im długą homilię, a potem zasiadł z nimi do stołu i długo do nich przemawiał. Oba wystąpienia, choć mówione...
Papież się nie przygotował. W ubiegły wtorek przyjechali do niego biskupi ze Szwajcarii, z poważnymi problemami, a on nie przygotował dla nich przemówienia. Nie przygotował, „bo nie mógł”– jak sam wyznał.
Zaprosił ich jednak na Mszę św. i wygłosił im długą homilię, a potem zasiadł z nimi do stołu i długo do nich przemawiał. Oba wystąpienia, choć mówione „z głowy”, były doskonałe.
Homilia była apokaliptyczna, bo taki jest stan szwajcarskiego Kościoła. Papież uczył biskupów, jak przyznać się do porażki, a zarazem wierzyć, że Bóg potrafi wyciągnąć swój Kościół nawet z największego bagna. – Boża fantazja – mówił – kreatywna moc Jego miłości jest większa niż ludzkie „nie”. Na każde „nie” odpowiada nową formą miłości, wyszukuje nową i doskonalszą drogę, by urzeczywistnić swoje „tak”.
„Wertując” po historii zbawienia, Papież ukazywał, jak Bóg z grzechu człowieka, śmierci Chrystusa, odrzucenia Kościoła przez Żydów... wyprowadzał zawsze większe dobro. To samo może się stać z umierającymi Kościołami Zachodu. Ale jak?
Benedykt XVI zakończył swą homilię stanowczym wezwaniem do teocentrycznego przewrotu. – Można by wyliczyć tak wiele problemów do rozwiązania – mówił – ale żaden z nich nie zostanie rozwiązany, jeśli Bóg nie będzie w centrum. (...) Twierdzę, że od tego zależą losy świata w tej dramatycznej sytuacji.
Papież powrócił do tego tematu chwilę później, podczas spotkania w Pałacu Apostolskim. – Ów teocentryzm – mówił – musi się przejawiać w całkowicie nowy sposób w całym naszym myśleniu i działaniu. Po czym ukazał, jak to ma wyglądać w praktyce: w przekazywaniu wiary, w teologii, liturgii, spowiedzi... I tak, niepostrzeżenie, nakreślił całkiem konkretny program teocentrycznej reformy Kościoła. A przy tym twierdzi, że on go nie przygotował... jak na teocentryka przystało.