„Hi way”, reż. Jacek Borusiński
Kino Świat 2006
Film twórców Kabaretu Mumio był najbardziej oczekiwaną polską komedią ostatnich lat. Porównywanie go do „Rejsu”, zanim jeszcze zagościł na ekranach kin, wzmagało tylko ciekawość i podnosiło poprzeczkę. I kto wie, czy nie spowodowało to w pierwszej chwili lekkiego zakłopotania i rozczarowania: nikt w kinie nie tarzał się po podłodze ze śmiechu.
Dwóch amatorskich filmowców jedzie z Katowic do Warszawy, aby nakręcić wywiad z biznesmenem. Po drodze opowiadają sobie fabuły filmowe. Mogę śmiało powiedzieć, że prawdę mówił napis na plakatach: „Film, który trzeba obejrzeć 2 do 3 razy”. Nie trzeba już teraz chodzić do kina, a i odtwarzacz DVD oferuje najlepsze dla tego obrazu rozwiązanie: można wybierać sobie sceny, traktując „Hi way” jako zbiór znakomitych skeczy. Teksty takie jak: „kokon”, „silne jezioro”, „przemuza” czy „jedzer” prędko wchodzą do kanonu znanego z reklamówek. Radzę zwrócić uwagę na piosenki Dariusza Basińskiego. I nie wyłączać odtwarzacza podczas napisów. Dużo radości.