Rasizm jest grzechem pierworodnym amerykańskiej demokracji. Niewolnictwo, segregacja rasowa, a potem otwarta i w niektórych stanach zinstytucjonalizowana dyskryminacja miały miejsce w historii i do dziś rzutują na całe amerykańskie życie społeczne oraz polityczne. Dziś kwestie rasizmu są brutalnie wykorzystywane w politycznych agendach. Widać to szczególnie w zamieszkach po śmierci uduszonego przez policjanta Georga Floyda. Nawet jeśli drażni nas polityczna poprawność, która z oskarżenia o rasizm zrobiła pałkę ideologiczną, to trudno nie pochylić się nad frustracją tych, których śmierć Floyda tak oburzyła. Śmierć ta wpisuje się w obraz, jaki do tej pory widzieliśmy w kinie. Tym razem jednak pojawiła się naprawdę, na nagraniach, które szybko obiegły media społecznościowe.
Jak świat filmu widzi czarnoskórych
Kino hollywoodzkie od lat pochyla się nad kulturą czarnoskórych. Choć już w 1939 r. Oscara za drugoplanową rolę za Przeminęło z wiatrem dostała Hattie McDaniel, musiała wejść na galę bocznym wejściem z powodu segregacji rasowej. Trzeba było czekać 50 lat, by w tej samej kategorii Oscara dostała inna czarnoskóra aktorka Whoopi Goldberg (Kolor purpury). Od 2004 r. czarnoskórzy aktorzy dziewięciokrotnie wychodzili na scenę odbierać najbardziej upragnioną nagrodę filmową świata, choć jedyną czarnoskórą aktorką w historii z Oscarem za rolę pierwszoplanową pozostaje wciąż Halle Berry (2001). Niemal 40 lat dzieli Oscara za najlepszą role męską dla Sidneya Poitiera (Polne lilie, 1963) od Denzela Washingtona (Dzień próby, 2001).
W ostatnich latach najważniejsze Oscary dostawały jednak już takie filmy Afroamerykanów jak Czarne Bractwo. BlacKkKlansman (2019) ikony czarnego i gniewnego kina Spike’a Lee czy Moonlight Barry’ego Jenkinsa (2018). Oscara za scenariusz dostał antyrasistowski horror Uciekaj (2018) Jordana Peele’a, ale już Oscara za reżyserię żaden czarnoskóry twórca nigdy nie otrzymał.
Tematyka rasizmu jest podejmowana szeroko przez seriale największych platform streamingowych. Ba, można śmiało powiedzieć, że dziś jest ona na tyle nośna i naznaczona polityczną poprawnością, że przenika ona kino w sposób wręcz absurdalny. W ostatniej wersji Nędzników od BBC inspektor Javert jest czarnoskóry, a wciela się w niego znany z ostro publicystycznej i gniewnej Selmy Avy DuVernay David Oyelowo, który w tym filmie gra samego Martina Luthera Kinga. Czarnoskóre postacie są umieszczane w filmach historycznych na siłę i wbrew faktom. To drażni, ale można zrozumieć postępowanie czarnoskórych filmowców, skoro musieli znosić widok białego Orsona Wellesa z pomalowaną na czarno twarzą w jego Otello.
Jakie filmy dotykające problemu rasizmu w USA najlepiej obejrzeć, by choć w niewielkim stopniu zrozumieć ten skomplikowany problem? Ja mam swoją twardą czwórkę (piątka jest zbyt pospolita!) ulubionych filmów na ten temat, które nie zawsze pokrywają się z klasykami gatunku.
Straight Outta Compton (2015)
reż. F. Gary Gray
Bardzo ważny film w kontekście dzisiejszych burd ulicznych w USA. Gdy w 1992 r. wybuchły w Los Angeles zamieszki (o wiele krwawsze niż te dziś) po uniewinnieniu policjantów, którzy na oczach kamer skatowali czarnoskórego Rodneya Kinga, hymnem zajść stał się utwór Fuck the police grupy N.W.A. Znakomity biograficzny film o ojcach gangsta rapu mówi nie tylko o artystycznej drodze ikon tej muzyki jak Dr. Dre czy Ice Cube, którzy opływają w bogactwie (Dr. Dre zarobił 4 miliardy dolarów – sic! – na sprzedaży Apple swojej firmy Beats), a wyszli z biednych ulic Compton. Film pokazuje też, na czym polega problem ze stereotypizacją czarnoskórych, którzy są za sam wygląd traktowani jak podejrzani przestępcy. To opowieść o ludziach sukcesu, kreujących gusta w światowym show-biznesie, którzy by go osiągnąć, nieraz byli przyciskani kolanem do betonu przez białego policjanta.
Django (2012)
reż. Quentin Tarantino
Tak, jest to pierwszy bezpośredni tarantinowski hołd (wcześniej był Kill Bill vol 2) oddany spaghetti westernom zapoczątkowanym przez perełkę Sergio Corbucciego z 1966 r. Tak, jest to zabawa westernem, który Tarantino kocha bezgranicznie. Jednak jest to też zemsta Tarantino, którą wymierzył amerykańskiemu rasizmowi w imieniu swoim i Amerykanów. Brutalna opowieść o wymierzającym sprawiedliwość niewolniku (Jamie Fox) wpisuje się w kino późnego Tarantino-mściciela, masakrującego na ekranie nazistów (Bękarty wojny) i niszczyciela niewinności lat 60. Charlesa Mansona (Pewnego razu w Hollywood). Tutaj Tarantino ośmiesza Ku Klux Klan, wbija szpilę w czarnych kolaborujących z właścicielami niewolników (wybitny Wuj Tom Samuel L. Jackson), ale też na poważnie lustruje myślenie właścicieli plantacji, zamykając je w złożonej roli Leonardo Di Caprio. Brutalna baśń, ale z uniwersalnym morałem.
Rób, co należy (1989)
reż. Spike Lee
Cała twórczość tego bez wątpienia wybitnego, ale też irytującego filmowca krąży wokół rasowych problemów. Nie przez przypadek to nowojorski buntownik nakręcił biografię Malcolma X w wybitnym wykonaniu Denzela Washingtona. Ja lubię jeden z jego pierwszych i zarazem najmocniejszych filmów, który pokazuje rasowe napięcia na Brooklynie. Lee bez żadnej publicystyki i gniewnej dydaktyki, jaka zdarza mu się dziś, pokazywał niuanse, które tak bolą czarnoskórych Amerykanów, doświadczających podskórnych uprzedzeń, nawet w takim tyglu kulturowym, jakim jest Brooklyn. To subtelny i przenikliwy obraz relacji czarnych z białymi (wspaniała postać Włocha granego przez Danny’ego Aiello), który pokazuje, że nawet w takim multikulturowym tyglu jak Brooklyn, trudno osiągnąć rasową jedność.
Chłopaki z sąsiedztwa (1991)
reż. John Singleton
Arcydzieło, które pojawiło się w kinach rok przed zamieszkami z Los Angeles. Film opowiadający o życiu na ulicach południowo-centralnego Los Angeles, gdzie rządzą gangi. Lawrence Fishburne tworzy jedną z najwspanialszych postaci ojca w historii amerykańskiego kina. Jest to mężczyzna, który walczy o duszę inteligentnego syna (Cuba Gooding Jr.), który jest rozrywany chęcią ulicznego odwetu za śmierć przyjaciela a drogą na uniwersytet. Przedwcześnie zmarły Singleton pokazał wszystkie aspekty problemów rasowych. Uprzedzenia policjantów, którzy jednak nie bez przyczyny mogą się bać wizyt w Compton, nieumiejętność wyrwania się ze skąpanych we krwi amerykańskich gett, kultura maczyzmu i wszechobecny alkohol i narkotyki. Jednocześnie Singleton dał Afroamerykanom jasną odpowiedź na to, jaką drogę powinni wybrać: walka z rasizmem i uprzedzeniami powinna odbywać się z pomocą umysłu i inteligencji, a nie karabinu i przemocy ulicznej. Idealny film dla dzisiejszych protestujących na ulicach amerykańskich miast.