Logo Przewdonik Katolicki

Kapelani trudnego czasu

Mateusz Wyrwich
Fot.

13 grudnia 1981 roku, kiedy polska armia wystąpiła przeciwko własnemu narodowi, z pomocą rodakom pośpieszyli księża. Zarówno duchową, jak i materialną. Również wśród internowanych i aresztowanych znaleźli się kapłani. Prześladowanych przez SB za działalność opozycyjną kapłanów, przez cały stan wojenny, były setki. Szczególnie drastycznym tego dowodem był...

13 grudnia 1981 roku, kiedy polska armia wystąpiła przeciwko własnemu narodowi, z pomocą rodakom pośpieszyli księża.

Zarówno duchową, jak i materialną. Również wśród internowanych i aresztowanych znaleźli się kapłani. Prześladowanych przez SB za działalność opozycyjną kapłanów, przez cały stan wojenny, były setki. Szczególnie drastycznym tego „dowodem” był ksiądz Jerzy Popiełuszko, już w 1981 roku wyznaczony przez prymasa Józefa Glempa na kapelana „Solidarności”. Czyli kapłana, który podobnie jak jego poprzednicy w czasie wojen i powstań zawsze towarzyszył walczącym. Na terenie kraju wielu miejscowych kapłanów uznanych zostało przez związkowców za kapelanów regionalnej „Solidarności”.

Ich rola w walce o niepodległą Polskę jest nie do przecenienia. A historia tamtych lat, bez uwzględnienia roli księży, jest nie tylko niepełna, ale wręcz nieprawdziwa. Kapelani ci bowiem tworzyli, bądź wspomagali, opozycję lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Od Mszy św. przed manifestacją poczynając, a na druku ulotek kończąc. Spośród ponad dwudziestu tysięcy polskich księży około 10  proc. kapłanów było czynnie zaangażowanych w działalność niepodległościowego podziemia. Ten bardzo ważny udział duchownych, jak do tej pory, jest prawie pomijany przez media. Niech tych kilka sylwetek przedstawionych na łamach „PK” będzie przynajmniej symbolicznym śladem ich działalności.

Bp Edward Frankowski



Kapłan diecezji sandomierskiej przyjął święcenia kapłańskie w 1961 roku. Po kilku latach posługi, głównie w środowisku młodzieży szkolnej pochodzącej ze wsi, został skierowany do Stalowej Woli, do jednej z bardziej zaniedbanych dzielnic miasta. Tu komunizm poczynił największe spustoszenie. Coraz mniej ludzi chodziło do kościoła. I właśnie na tej duchowej pustyni przyszło działać księdzu Frankowskiemu. Mimo to, na przestrzeni lat stworzył duży ośrodek edukacyjny. Już w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku zapraszał na spotkania wielu znamienitych wykładowców zarówno historii najnowszej, jak i myśli katolickiej. Uważał, że komunistyczna indoktrynacja odnosi sukcesy przede wszystkim dlatego, że społeczeństwo nie zna prawdziwej historii. Komuniści przez lata zastraszali księdza. W czasie stanu wojennego znalazł się, podobnie jak ks. Popiełuszko, na liście duchownych przeznaczonych do likwidacji. Jednak ksiądz Edward nie uległ naciskom. Stworzony przez niego Duszpasterski Ośrodek Kultury Chrześcijańskiej promieniował na całą diecezję. To, co było i jest niezwykłe w bp. Frankowskim, to konsekwentne rzucanie wyzwania złu i kłamstwu oraz systematyczna praca pozytywistyczna. Z dorobku ośrodka już w wolnej Polsce utworzona została filia KUL. „Solidarność” Stalowej Woli uhonorowała księdza tytułem kapelana „Solidarności”. W tym roku prezydent RP odznaczył go Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.

Ks. Władysław Drewniak



Wkrótce po 13 grudnia wikariusz parafii pw. NMP Królowej Polski w Jarosławiu, ks. Władysław Drewniak (też z diecezji sandomierska), został aresztowany za ulotkę i katechezę, którą określono jako „rozpowszechnianie wiadomości mogących wywołać niepokój społeczny”, po trzech miesiącach wyszedł na wolność, a dwa lata później objął probostwo w Gorzycach k. Sandomierza, w parafii wiejskiej, ale zasiedlonej w głównej mierze przez robotników tamtejszego WSK. Działacze „Solidarności” dziękowali Bogu, że zesłał im takiego kapłana. Aktywność tutejszego podziemia podupadała. Nie minęło wiele czasu, a w gorzyckiej świątyni rozpoczęły się Msze św. za Ojczyznę. Powróciły uroczystości związane ze świętem 3 Maja, podczas których silnie akcentowano dwa wątki: maryjny i patriotyczny. A ksiądz konsekwentnie powtarzał, że jeśli będą się wspólnie trzymać, to będą skałą nie do rozbicia. Wielu bowiem represjonowanych gorzyckich działaczy poczęło rozmyślać o emigracji. Tłumaczył, że właśnie wtedy komuniści zwyciężą, kiedy oni wyjadą. Zostawali.

Wspólnie wkrótce rozbudowywali świątynię i zaplecze. Teatr. Bibliotekę. Gorzycka nomenklatura partyjna była zaniepokojona. Ksiądz odbierał im monopol na „prawdę” historyczną i formy spędzania wolnego czasu. Na nabożeństwa i po edukację do Gorzyc przyjeżdżali wierni z sąsiednich parafii.

SB wielokrotnie namawiała księdza na współpracę pod pozorem działania w stowarzyszeniu antyalkoholowym. Stanowczo odmawiał. Rozpoczęły się szykany wobec niego i wsi. Przetrzymali. W wyborach 1989 roku posłem został człowiek związany z parafią.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki