Logo Przewdonik Katolicki

200 lat, Panie Sylwestrze!

Lucyna Muniak
Fot.

W sobotę 25 listopada, w kościele parafialnym pw. św. Jerzego i św. Jadwigi w Kłecku odbyła się niecodzienna uroczystość. Setne urodziny obchodził pan Sylwester Wojtkowiak, który podczas okolicznościowej Mszy św. dziękował Panu Bogu za dar długiego i szczęśliwego życia. Sto lat życia Dostojnego Jubilata, to czas naznaczony bogactwem różnych doświadczeń i przeżyć. A było...

W sobotę 25 listopada, w kościele parafialnym pw. św. Jerzego i św. Jadwigi w Kłecku odbyła się niecodzienna uroczystość. Setne urodziny obchodził pan Sylwester Wojtkowiak, który podczas okolicznościowej Mszy św. dziękował Panu Bogu za dar długiego i szczęśliwego życia.

Sto lat życia Dostojnego Jubilata, to czas naznaczony bogactwem różnych doświadczeń i przeżyć. A było ich rzeczywiście wiele… W pamięci zapisały się bolesne wspomnienia z czasów I wojny światowej i powstania wielkopolskiego. Niełatwym okresem były również lata okupacji hitlerowskiej, a później trudny czas komunizmu. Pan Sylwester doczekał się trojga dzieci, siedmiorga wnucząt i trojga prawnucząt.

Odpowiedzialny…
Pytany o swoje motto życiowe, Sylwester Wojtkowiak odpowiada: – Zawsze na pierwszym miejscu był i jest u mnie Pan Bóg, i to dzięki Niemu mogę obchodzić setne urodziny. I rzeczywiście, w jego życiu odnaleźć można wiele zdarzeń, które wymownie pokazują, że człowiek, żyjący w głębokiej zażyłości z Bogiem, który rozumie i przeżywa swoją codzienność w kategoriach prawdziwego powołania, łatwiej radzi sobie z trudnościami, których przecież nie brakuje.

Jubilat podkreśla też, że zawsze odczuwał obecność Boga w swoim życiu. Tak było m.in. na początku wojny, kiedy został wysłany do jednostki wojskowej w Warszawie. Po kilku dniach kampanii wrześniowej trafił do niewoli. Wraz z kilkoma innymi jeńcami uciekł w okolicach Poznania z pociągu, który wiózł ich do przymusowej pracy w Niemczech. Po kilku tygodniach tułaczki wrócił do rodzinnego Kłecka i pracował jako malarz u niemieckiego przedsiębiorcy.

Odczuwał Boże błogosławieństwo również wtedy, kiedy już po wojnie otworzył zakład rzemieślniczy, a później założył rodzinę. Wartości rodzinne są w jego życiu bardzo ważne. Jak sam mocno podkreśla – rodzina to wielka odpowiedzialność. Tego też starał się nauczyć swoje dzieci i wnuki.

Ofiarny…
Mimo codziennej pracy i troski o byt najbliższych, starczało mu również czasu i chęci na to, aby czynnie angażować się w życie swojej parafii w Kłecku.

W 1946 roku odmalował miejscowy kościół parafialny, który w czasie wojny służył okupantom jako magazyn. Z kolei w latach 60. włączył się czynnie w odnawianie kościoła w pobliskich Świniarach. Przez 30 lat śpiewał w chórze parafialnym. W procesjach można było go zawsze zobaczyć ze sztandarem. Przez wiele lat należał też do Żywego Różańca.

Dziś otoczony troskliwą opieką, szacunkiem i miłością najbliższych, nadal zadziwia świetną kondycją psychiczną i fizyczną. Pytany o przepis na długowieczność mówi, że najtrudniej jest przeżyć pierwsze sto lat, a później to już jest z górki…

na podstawie relacji Roberta Zgoły

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki