Logo Przewdonik Katolicki

Błądzić jest rzeczą ludzką

Bernadeta Kruszyk
Fot.

O poszukiwaniu Boga, wątpliwościach i temperaturze wiary z ks. Tadeuszem Kwitowskim, ojcem duchownym w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym w Gnieźnie, rozmawia Bernadeta Gozdowska Czy zdarzyło się Księdzu wątpić w istnienie Boga? Powiedzmy, że czasami nie widziałem Go dość ostro. Wychowałem się w rodzinie głęboko religijnej, toteż moje doświadczenie Boga w...

O poszukiwaniu Boga, wątpliwościach i temperaturze wiary z ks. Tadeuszem Kwitowskim, ojcem duchownym w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym w Gnieźnie, rozmawia Bernadeta Gozdowska

Czy zdarzyło się Księdzu wątpić w istnienie Boga?
– Powiedzmy, że czasami nie widziałem Go dość ostro. Wychowałem się w rodzinie głęboko religijnej, toteż moje doświadczenie Boga w dzieciństwie było czymś najzupełniej naturalnym. Przeświadczenie, że On istnieje i wszystkim kieruje, prowadziło mnie do stopniowego odkrywania prawdy o sobie w relacji z Nim. W tej relacji odnalazłem swoje powołanie kapłańskie i z tej relacji czerpałem siłę do pokonania przeciwności i kryzysów. Więź z Bogiem – oparta na głębokim zaufaniu – określa mnie jako człowieka i kapłana. Gdybym zwątpił w istnienie Boga, doświadczyłbym duchowej pustki i nade wszystko zatraciłbym siebie. Dla mnie, wiara w istnienie osobowego Boga – Ojca, który powołał mnie do życia i nadał mu sens oraz wartość, jest po prostu kwestią „być albo nie być”. Nie znaczy to jednak, że zawsze byłem wolny od jakichkolwiek wątpliwości. Wiara – podobnie jak każdy inny akt ludzki – naznaczona jest ograniczeniami. Dotyczą one tak sfery intelektu, jak i woli i uczuć. To one sprawiają, że nie widzimy dość ostro, a to rodzi wątpliwości. Już starożytni mówili: ,,erare humanum est” – błądzić jest rzeczą ludzką. Przyznaję się więc do wątpliwości wynikających z braku pełnego poznania Boga. Takie poznanie bowiem dostępne będzie dla nas dopiero w niebie. Do wątpliwości będących konsekwencją zmienności uczuć. Tę zmienność, a raczej wrażliwość, postrzegam bowiem jako jeden z elementów ludzkiej natury. I wreszcie do wątpliwości wynikających ze słabości woli, bo od tego typu ludzkich ograniczeń nie sposób się w pełni uwolnić.

Skoro nie można się od nich uwolnić, to jak je poskramiać? Jak podbudowywać w sobie chwiejącą się ufność wobec Boga?
– Wątpliwości mogą stać się impulsem do twórczych poszukiwań. Do wędrówki w głąb siebie i znalezienia odpowiedzi na istotne dla każdego z nas pytania: Kim naprawdę jestem? Co jest dla mnie ważne? Dokąd podążam? Zwątpienie pojawia się, gdy nie widzimy drogi, gdy gaśnie światło, gdy nie słyszymy głosu, który nas prowadził, gdy tracimy poczucie bliskości kogoś, komu ufamy. Wówczas potrzeba czasu na przeanalizowanie sytuacji i zrozumienie tego, czego doświadczam. Bardzo pomocna jest tu modlitwa. Dobrze jest modlić się nawet wtedy, gdy jak św. Piotr boleśnie doświadczamy swoich ograniczeń, a z naszego serca wyrywa się pełen bólu okrzyk: ,,odejdź ode mnie Panie, bo jestem człowiek grzeszny!” (Łk 5,8). Wiara działa przez miłość – powie św. Paweł. Gorliwość w służbie Bogu, która przekłada się na wrażliwość na drugiego człowieka, również rozjaśnia mrok wątpliwości.

Czy wiara w ogóle dopuszcza wątpliwości? Czy wątpić znaczy grzeszyć?
– Wyjaśnijmy najpierw pojęcie grzechu. Katechizm Kościoła Katolickiego poucza: ,,Grzech jest wykroczeniem przeciw rozumowi, prawdzie, prawemu sumieniu; jest brakiem prawdziwej miłości względem Boga i bliźniego z powodu niewłaściwego przywiązania do pewnych dóbr. Rani on naturę człowieka i godzi w ludzką solidarność. Został określony jako słowo, czyn lub pragnienie przeciwne prawu wiecznemu” (KKK 1849). Do tej definicji należy dodać jeszcze jeden istotny warunek, mianowicie działanie człowieka musi być świadome i dobrowolne. Wchodząc na płaszczyznę sumienia, dotykamy bardzo delikatnej sfery życia człowieka, jego intymnej więzi z Bogiem i relacji z innymi ludźmi. Jeżeli ,,niewłaściwe przywiązanie do pewnych dóbr jest grzechem”, to wątpliwości mające swoje źródło w ,,przywiązaniu” umysłu, serca lub woli do tego wszystkiego, co nie jest Bogiem, także są grzechem. Jednak tylko wówczas, gdy to przywiązanie jest aktem świadomym i dobrowolnym. Samo przeżywanie własnych ograniczeń nie jest grzechem. Nie popełniam grzechu, jeśli z całą świadomością nie wierzę, że mógłbym być mistrzem świata w biegu na sto metrów. Nie popełniam też grzechu, jeśli mam wątpliwości, czy dochowam wierności w kapłaństwie lub małżeństwie, czy będę umiał stawić czoła wszystkim przeciwnościom. Takie wątpliwości mogą stać się grzechem wówczas, gdy zaczynają skupiać na sobie całą moją uwagę. Gdy stają się niczym ściana odgradzająca mnie od Boga, ludzi i życia. Takie ,,przywiązanie” do wątpliwości, problemów, słabości i lęków paraliżuje i zabija radość życia, a w skrajnych przypadkach prowadzi do rozpaczy. Bóg nie zabrania nam wątpić, ale pragnie, abyśmy błądząc w ciemnościach, w Nim szukali światła. Wiara bowiem wyraża się w tym, że bardziej ufam Bogu niż sobie.

Mickiewicz napisał: ,,Wierzysz, że Bóg zrodził się w betlejemskim żłobie, lecz biada ci, jeśli nie zrodził się w tobie”. Czy nie taka jest nasza wiara? Naskórkowa, deklarowana, a nie ugruntowana.
– Trudno ocenić kondycję naszej wiary, bo jest to rzeczywistość bardzo dynamiczna i niemożliwa do zmierzenia. Pismo Święte zna wiele przykładów ludzi, którzy w bardzo krótkim czasie przeszli bardzo długą drogę: od niewiary do przyjaźni z Bogiem. I dziś Bóg daje łaskę tym, którzy Go szukają i pozwala się znaleźć. Ważne, by nie zatrzymywać się w mroku wątpliwości, ale szukać światła. Chciałbym zacytować tu kanon, którym modli się młodzież w Taizé: ,,Jezu, Tyś jest światłością mej duszy. Niech ciemność ma nie przemawia do mnie już. Jezu, Tyś jest światłością mej duszy. Daj mi moc przyjąć dziś miłość Twą”. Warto tę modlitwę zapamiętać.

Powiedział Ksiądz, że Bóg daje się znaleźć tym, którzy Go szukają. Głębia i temperatura wiary zależy chyba jednak w dużej mierze od nas.
– To prawda. Wzrost wiary jest darem, którego Bóg udziela nam obficie, bo nas kocha. Głębia i temperatura wiary – tak jak pani powiedziała – zależy jednak w dużej mierze od naszego zaangażowania i tego, jak przyjmiemy ten Boży dar. Co roku w Boże Narodzenie z wielkim wzruszeniem przeżywam smutek Świętej Rodziny, która puka od drzwi do drzwi i szuka choć małego kąta dla siebie i nie znajduje… Ta historia wciąż się powtarza. Bóg chce się spotkać ze mną dziś, a ja? Temperatura naszej wiary zależy od intensywności i jakości naszych relacji z Bogiem. Ktoś, kto tylko o Bogu słyszał, ale nigdy nie doświadczył Jego bliskości, zmuszony jest budować swoje życie na sobie. Jego wiara jest słaba, a wątpliwości wiele. Ktoś, kto czasami spotyka się z Bogiem i mimo że nadal działa po swojemu, uwzględnia Go w swoich planach, umacnia swoją wiarę, osłabiając tym samym wątpliwości. Ktoś, kto zaprzyjaźnił się z Bogiem, potrafi się na Nim oprzeć i razem z Nim planuje życie, ten ma wiarę stabilną, choć nie jest wolny od pojawiających się od czasu do czasu wątpliwości. Wreszcie ktoś, kto poznał wielkość Boga, ogrom Bożego Miłosierdzia, oddaje stery swojego życia w ręce Boga, ma wiarę, która stanowi decydującą siłę w jego życiu. Ten z ufnością powtarza za św. Pawłem: ,,Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4,13).

Katechizm Kościoła Katolickiego o wątpliwościach

Pierwsze przykazanie domaga się od nas umacniania naszej wiary, strzeżenia jej z roztropnością i czujnością oraz odrzucania wszystkiego, co się jej sprzeciwia. Można w różny sposób zgrzeszyć przeciwko wierze. Dobrowolne wątpienie dotyczące wiary lekceważy to, co Bóg objawił i co Kościół podaje do wierzenia lub też odmawia uznania tego za prawdziwe. Wątpienie niedobrowolne oznacza chwiejność w wierze, trudność w przezwyciężaniu zarzutów związanych z wiarą lub też niepokój spowodowany jej niejasnością. Wątpienie może prowadzić do duchowego zaślepienia, jeśli jest dobrowolnie podtrzymywane.
(KKK 2088)

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki