Brytyjski gigant przewozów lotniczych uchylił w końcu kontrowersyjne przepisy wewnętrzne, zakazujące swoim pracownikom noszenia krzyży. Uczynił jednak tak dopiero na skutek ogromnej akcji „biznesowego nieposłuszeństwa” ze strony swoich klientów.
Decyzja zarządu British Airways o uchyleniu wewnętrznego regulaminu dyskryminującego chrześcijan podjęta została po tym, jak władze Londynu, 100-osobowa grupa posłów, 14 biskupów anglikańskich, związki wyznaniowe (w tym Muzułmańska Rada Wielkiej Brytanii), organizacje działające na rzecz praw człowieka oraz tysiące zwykłych klientów wyraziły swój sprzeciw wobec niesprawiedliwych praktyk, a także zagroziły bojkotem usług firmy. Kościół anglikański ostrzegł nawet, że na znak protestu odsprzeda swoje, warte 9 mln funtów, udziały w British Airways.
Kampania społecznego nacisku rozpoczęła się na początku października br., a jej bezpośrednią przyczyną było dyscyplinarne zwolnienie pracownicy portu lotniczego Heathrow, 55-letniej Nadii Eweidy. Firma uzasadniała swoją decyzję tym, że pracownica nie wykonała polecenia swego managera, który nakazał jej schowanie pod bluzkę zawieszonego na szyi małego krzyżyka. To polecenie wynikać zaś miało z wewnętrznej polityki koncernu dotyczącej ubioru pracowników, nakazującej, by biżuteria – a tak British Airways zakwalifikowały najważniejszy symbol chrześcijaństwa – była schowana pod ubiorem.
Po ośmiu tygodniach gorącej debaty społecznej linie lotnicze zdecydowały się na uchylenie niefortunnych przepisów.
– Wewnętrzne zasady dostosowane zostaną do tego, aby umożliwić swobodne noszenie symboli religijnych przez naszych pracowników – brzmiało oświadczenie Willy’ego Walsha, prezesa Zarządu British Airways.
Duchowy zwierzchnik anglikanów, arcybiskup Canterbury, dr Rowan Williams, stwierdził, że ta decyzja stanowi długo oczekiwane zwycięstwo zdrowego rozsądku. Swojego zadowolenia z finału sprawy nie kryła również poseł Ann Widdecombe, była minister spraw wewnętrznych Partii Konserwatywnej, która jako pierwsza zachęcała Brytyjczyków do bojkotu lotniczego giganta. Jednocześnie wyraziła swoje zdziwienie tym, że British Airways potrzebowały aż dwóch miesięcy, by zmienić dyskryminujące chrześcijan przepisy.
Przypadek Nadii Eweidy stanowi jeden z wielu przykładów łamania zasady wolności religijnej we współczesnym świecie. Tym, co zasługuje tutaj na szczególną uwagę, jest bardzo szybka i zdecydowana reakcja biskupów, polityków oraz zwykłych obywateli, którzy w obronie prawa do noszenia krzyża zagrozili jednej z największych linii lotniczych świata bojkotem jej usług. British Airways ugięły się pod tym naciskiem, powodowane zapewne lękiem przed utratą klientów i wizerunku. Nie wnikając jednak w motywy tej decyzji, trzeba podkreślić, że wspólne działanie hierarchów kościelnych, liderów społecznych i obywateli pozwoliło na skuteczną ochronę zagrożonych wartości.
Przeprowadzone niedawno przez londyński samorząd badania opinii publicznej pokazują, że aż 75 procent londyńczyków popiera prawo każdego człowieka do ubioru zgodnego z wyznawaną religią.