Słyszałem ostatnio kolejne dziwne doniesienia o tym, że w jednym z europejskich krajów zabrania się oficjalnie używać pojęć: matka, ojciec, żeby nie urazić homoseksualistów. Gdzie indziej jakaś nadgorliwa nauczycielka podobno zakazała dzieciom wykonywania laurek na Dzień Matki z tych samych pobudek. Powstają, niezrozumiałe też dla mnie, cybercmentarze. W gazetach mogliśmy przeczytać o personelu medycznym we Francji, który przyznaje, że „pomagał” cierpiącym umrzeć. Docierają do nas informacje o ciężkich moralnych oskarżeniach wobec osób społecznego zaufania. Słyszymy o braku szacunku dla człowieka, zabijaniu nienarodzonych, eutanazji, handlu ludzkimi organami.
Niestety, doniesienia te dotyczą również naszej ojczyzny. Lekarze są oskarżani nawet o spowodowanie śmierci (bo nie otrzymali łapówki), uśmiercanie dla zysku chorych w karetkach pogotowia, pojawiają się oskarżenia o zmuszanie do praktyk homoseksualnych czy nawet o pedofilię. Słyszymy o korupcji, wielkim bogactwie jednych i przerażającej biedzie innych. O relatywizacji prawdy i prawie, które zamiast chronić, wydawałoby się spraw oczywistych, jak np. małżeństwo, ma być politycznie poprawne. Wyśmiewa się ludzi uczciwych bo są „nieżyciowi”. Zaśmieca się nam głowy ideami
political correct, odmawiając prawa do zdrowego rozsądku.
Czas Wielkiego Postu sprzyja refleksji nie tylko nad własnym życiem, ale także społeczności, w której się żyje – nad ojczyzną, Kościołem, światem. Patrząc na te niepokojące tendencje, przypominają mi się czasy, które znam tylko z książek: gdy władca w majestacie prawa urzędy państwowe powierzał swojemu koniowi. Gdy chciał, z wesela porywał cudzą pannę młodą i unieważniał jej ślub. W czasie uczty niewolnik podawał gościom piórko w celu wywołania torsji, by przedłużyć „radość” ucztowania. Cesarz siebie ogłaszał bogiem, ale i boga można było zabić. Obok wspaniałych budowli jak Koloseum, Circus Maximus, akweduktów, łuków tryumfalnych, dróg, organizacji państwa, poczty i wojska, korupcja i nadużycia osłabiały cesarstwo – dla Rzymian – świat cywilizowany. Ludzie domagali się „chleba i igrzysk”. Znajdowali rozrywkę w zabijaniu się gladiatorów, „rzucaniu na żer” dzikim zwierzętom żywych ludzi. A wydawało się wtedy, że ta wspaniała cywilizacja i państwo o tak wielkim dorobku jest wieczne – mimo wszystko. W tych to czasach, prześladowani, gromadząc się w katakumbach, z radością w sercu, spotykali się pierwsi chrześcijanie. Cisi, żyjący w ukryciu. Gdy umierali, swoje ciała „oddawali w depozyt” w sypialniach (jak nazywali swoje groby). Przeminęła postać tamtego świata i przemija tego, a zło wciąż krzyczy, bo poniosło już klęskę, dwa tysiące lat temu, na krzyżu.
Mój cytat
…Wierzący wie jednak, że obecności zła zawsze towarzyszy obecność dobra, obecność łaski. Święty Paweł napisał: „Ale nie tak samo ma się rzecz z przestępstwem jak z darem łaski. Jeżeli bowiem przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich łaska i dar Boży” (Rz 5,15). Te słowa do dziś zachowują aktualność. Odkupienie trwa. Tam, gdzie narasta zło, rośnie również nadzieja dobra. W naszych czasach zło ogromnie narosło, posługując się przewrotnymi systemami, które na szeroką skalę stosowały przemoc i ucisk.[…]
A jednocześnie łaska Boża wylewała się z coraz większym bogactwem. Nie ma zła, z którego Bóg nie mógłby wyprowadzić większego dobra. Nie ma cierpienia, z którego nie mógłby uczynić drogi prowadzącej do Niego. Idąc na dobrowolną mękę i śmierć na krzyżu, Syn Boży wziął na siebie całe zło grzechu. Cierpienie ukrzyżowanego Boga nie jest tylko jakimś rodzajem cierpienia pośród innych, mniejszym czy większym bólem, lecz nieporównywalną miarą cierpienia. […]
Każde ludzkie cierpienie, każdy ból, każda słabość kryje w sobie obietnicę wyzwolenia, obietnicę radości: „teraz raduję się w cierpieniach za was” – pisze św. Paweł (Kol 1,24). Odnosi się to do każdego cierpienia wywołanego przez zło. Odnosi się także do ogromnego zła społecznego i politycznego, jakie wstrząsa współczesnym światem i rozdziera go: zła wojen, zniewolenia jednostek i narodów, zła niesprawiedliwości społecznej, deptania godności ludzkiej, dyskryminacji rasowej i religijnej, zła przemocy, terroryzmu, tortur i zbrojeń – całe to cierpienie jest w świecie również po to, żeby wyzwolić w nas miłość, ów hojny i bezinteresowny dar z własnego „ja” na rzecz tych, których cierpienie dotyka. W miłości, która ma swoje źródło w Sercu Jezusa, jest nadzieja na przyszłość świata. Chrystus jest Odkupicielem świata: „a w jego ranach nasze uzdrowienie” (Iz 53,5).
Jan Paweł II, „Pamięć i tożsamość”