Logo Przewdonik Katolicki

Arcybiskup Niedzieli Palmowej

Marcin Przeciszewski
Fot.

Z arcybiskupem metropolitą warszawskim nominatem rozmawia Marcin Przeciszewski, KAI Czy nominacja na metropolitę warszawskiego była dla Księdza Arcybiskupa zaskoczeniem? Czy miał Ksiądz czas do niej duchowo się przygotować? Była zaskoczeniem, choć nie stuprocentowym. Nigdy nie myślałem o takim zatoczeniu koła mojego życia i posługi biskupiej: po Krakowie, Koszalinie i Kołobrzegu...

Z arcybiskupem metropolitą warszawskim nominatem rozmawia Marcin Przeciszewski, KAI


Czy nominacja na metropolitę warszawskiego była dla Księdza Arcybiskupa zaskoczeniem? Czy miał Ksiądz czas do niej duchowo się przygotować?
– Była zaskoczeniem, choć nie stuprocentowym. Nigdy nie myślałem o takim zatoczeniu koła mojego życia i posługi biskupiej: po Krakowie, Koszalinie i Kołobrzegu teraz Warszawa. Nie ukrywam, że kiedy 6 grudnia został mianowany abp Stanisław Wielgus, to doświadczyłem wielkiej ulgi, gdyż niejednokrotnie doznawałem niepokoju, gdy wymieniano moje nazwisko w związku z Warszawą. W styczniu pewien niepokój wrócił, bo skala zadań i problemów w Warszawie jest nieporównywalna do tej, którą miałem tutaj, w Koszalinie.

Czemu – jak Ksiądz Arcybiskup sądzi – zawdzięcza fakt tej nominacji?
– Patrząc na swoje życie, zauważam, że wciąż jestem zaskakiwany. W wieku 38 lat zostałem biskupem pomocniczym w Krakowie. Kiedy szedłem na spotkanie z Księdzem Prymasem, bo to on wtedy przekazywał takie informacje, nie przypuszczałem po co zostałem wezwany. Tym bardziej że dopiero co zostałem wicerektorem seminarium w Krakowie.

Kilkanaście lat później nie spodziewałem się, że zostanę przeniesiony na drugi koniec Polski, jako biskup koszalińsko-kołobrzeski. Będąc biskupem w Koszalinie i stopniowo wrastając w specyfikę tej diecezji, nawet przez myśl mi nie przeszło, że zostanę arcybiskupem warszawskim. Bardzo trudno jest zracjonalizować drogi, jakimi kieruje się Pan Bóg i Duch Święty.

Pomijając świadomość, że Pan Bóg stoi za tym wyborem, to doświadczenie, jakie zdobyłem w Krakowie i na Pomorzu, to element, który pozwala mi z ufnością patrzeć w przyszłość.

Doświadczenie to kształtowało się najpierw na południu Polski, w jednym z najbardziej religijnych obszarów w Polsce. Później zostało zweryfikowane przez rzeczywistość diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, z jej problemami społecznymi, dużo większym stopniem laicyzacji i brakiem zintegrowanej społeczności. Doświadczenia koszalińsko-kołobrzeskie każą patrzeć na Kościół w Polsce z zupełnie innej perspektywy. Mam wrażenie, że są one bliższe prawdy o całym Kościele w Polsce.

Jakie najważniejsze zadania stoją dziś przed metropolitą warszawskim?
– Nie uważam się za znawcę Kościoła warszawskiego, choć z wieloma ludźmi tu utrzymuję kontakty. Jest to Kościół inny, nieporównywalny ani do Krakowa, ani do Koszalina. Pewne trendy jednak są wspólne. Procesy laicyzacyjne, które idą przez współczesną Polskę, dotykają wszystkich terenów i środowisk, nie tylko Warszawy. Choć niewątpliwie w Warszawie są one silniejsze.

W Warszawie systematycznie praktykuje niewiele ponad 20 proc. mieszkańców.
– Nie jest to jedyne środowisko w Polsce dotknięte takimi problemami. W diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej skala praktyk także jest niska, ale motywacja tych ludzi, którzy przychodzą do Kościoła, jest głębsza. W tego typu parafiach jest na kim budować, pogłębiać, niż wtedy, kiedy przychodzą prawie wszyscy. Czasem bardziej boję się o religijność Podhala czy innych regionów południa i wschodu niż Koszalina czy Warszawy. Nie wiem, na ile środowiska o bardzo wysokiej religijności będą odporne na zetknięcie z nowymi prądami laicyzacyjnymi. Natomiast problemem i źródłem niepokoju jest pytanie, jak docierać do tych, którzy już nie przychodzą do kościoła.

Stawia to przed Kościołem w Polsce problem takiego prowadzenia duszpasterstwa, aby było ono bardziej misyjne. Do tego jesteśmy słabo przygotowani.

Jak będzie wyglądać ingres Księdza Arcybiskupa do katedry warszawskiej?
– Będzie to kanoniczne objęcie archidiecezji, które zostanie dokonane w katedrze św. Jana w Niedzielę Palmową podczas Mszy Świętej Niedzieli Palmowej. Nie będzie temu towarzyszyć uroczysty ingres w tradycyjnym znaczeniu.

Arcybiskup Kazimierz Nycz, urodził się w 1950 r. w Starej Wsi k. Oświęcimia. Święcenia kapłańskie przyjął w 1973 roku. 15 lat później, w wieku 38 lat, został mianowany biskupem pomocniczym archidiecezji krakowskiej. Zasłynął w tym czasie jako znakomity duszpasterz, sprawny organizator, biskup otwarty na ludzi świeckich, chętnie współpracujący z mediami. Koordynował ze strony kościelnej przebieg pielgrzymek papieskich w Polsce. W 2004 roku został mianowany biskupem koszalińsko-kołobrzeskim. Benedykt XVI mianował go arcybiskupem metropolitą warszawskim. Skromny ingres do stołecznej archikatedry pw. św. Jana odbędzie się w Niedzielę Palmową. Arcybiskup jest doktorem teologii w zakresie katechetyki, a w KEP m.in. przewodniczącym Komisji Wychowania Katolickiego.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki