Logo Przewdonik Katolicki

Miłość nie jest uczuciem

Ewa Zbiegieni
Fot.

Uczucie jest jak wiatr. Jeśli wieje w dobrą stronę, można płynąć z wiatrem. Ale gdy zaczyna dąć z boku, w przeciwną stronę, albo w ogóle go nie ma, wtedy trzeba się brać za wiosła. Miłość to wiosła. Dlaczego jestem sama? Jeszcze rok temu trzydziestoletnia Gosia nie znajdowała na to pytanie odpowiedzi. Nie narzekała wprawdzie na brak powodzenia, ale lekarze, z którymi pracowała,...

Uczucie jest jak wiatr. Jeśli wieje w dobrą stronę, można płynąć z wiatrem. Ale gdy zaczyna dąć z boku, w przeciwną stronę, albo w ogóle go nie ma, wtedy trzeba się brać za wiosła. Miłość to wiosła.

Dlaczego jestem sama? Jeszcze rok temu trzydziestoletnia Gosia nie znajdowała na to pytanie odpowiedzi. Nie narzekała wprawdzie na brak powodzenia, ale lekarze, z którymi pracowała, byli żonaci albo rozwiedzeni. Koleżanki wyciągały ją na imprezy, lecz ona miała już kiedyś narzeczonego, który za bardzo to lubił. Usłyszała od księdza radę – jakiego chcesz mieć męża, w takich miejscach bywaj. Studiowała wtedy zaocznie teologię i marzyła, by pojechać do Ojca Świętego. Znalazła w kościele kartkę: Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego – przez dziewięć miesięcy Różaniec odmawiany w tej intencji, plus jeden dobry uczynek. Wymyśliła, że będzie to modlitwa za papieża. Rozmawiałam z nim w myślach – wspomina. Gdy było mi ciężko, pytałam go, jak żyć, żeby żyć dobrze? Na początku stycznia 2005 roku upłynęło dziewięć miesięcy.

Jan Paweł II
Dwa tygodnie później zadzwonił znajomy, że jest okazja wyjazdu do Rzymu. − Nigdy nie zapomnę, jak w końcu znalazłam się blisko Papieża, uklękłam i całowałam po ręku. Tyle chciałam mu powiedzieć. Pomyślałam, Boże, on ma takie ciało jak moja babunia i odważyłam się zapytać: Jak żyć Ojcze Święty, żeby życie było pełne? Nic nie odpowiedział, tylko mnie pogłaskał po twarzy.

Jak się potem okazało, to była jego ostatnia audiencja.

Drugiego kwietnia w sobotę wiedziałam, że muszę znów tam być. Chciałam rzucić mu się na szyję, choć już nie żył. Błagałam wszystkich – zabierzcie mnie do Rzymu. Po wielu perypetiach w końcu udało mi się załapać w środę na ostatnie miejsce w przypadkowym autokarze. Obok siedział chłopak trzy lata młodszy, nie w moim typie. Jacek z Ruchu Rodzin Nazaretańskich jechał na pogrzeb Papieża sam i miał aparat, dzięki czemu utrwaliłam chwile pożegnania z Ojcem Świętym. Kilka dni po powrocie przyniósł mi wywołane zdjęcia. Zaczął dzwonić. Zaprosił na spacer. Nie byłam zainteresowana. Inaczej wyobrażałam sobie potencjalnego chłopaka. Kiedyś zapytał, ile mam lat. Zrobiłam mu awanturę. Pomyślałam, że powinnam raczej zamknąć się w domu, ale on za parę dni znów przyszedł. Gdy dwa miesiące później umarł mój tata, Jacek był przy mnie. Zaczęłam dostrzegać, że zawsze mogę na niego liczyć, jest poważny, dojrzały, serdeczny. A do tego ma ujmujący szacunek do matki. Pierwszy raz w towarzystwie mężczyzny miałam taki pokój w sercu.

To się stało. Nie przyłożyłam się do tego. W listopadzie mi się oświadczył. Zgodziłam się od razu. Kiedy zaczął mi się podobać? Gdy ktoś jest blisko Boga, dodaje mu to uroku. Dostrzegłam jego piękno. Zobaczyłam, że jest przystojny.

Od naszego poznania minęło dopiero siedem miesięcy, a my planowaliśmy ślub. Znajomi się niepokoili: Czy jesteś pewna, że to miłość? Czy oddałbyś za mnie życie? – zapytałam go. Dziś już rozumiem, że kochać, to umierać dla siebie każdego dnia. Tydzień temu przyjęliśmy sakrament małżeństwa. Czy coś zmieniło się diametralnie? Nie. Bóg działa łagodnie, buduje na naszej naturze. Jutro opuszczę moje mieszkanie, blisko szpitala, gdzie dobrze mi było przez sześć lat. Będziemy wynajmować pokój pod Warszawą. Czekają mnie długie dojazdy do pracy. Ale jestem teraz gotowa na trudy.

Postawa dogłębna
Miłość nie jest uczuciem – podkreśla o. Jan Góra, duszpasterz akademicki, organizator corocznych spotkań na polach Lednicy. − Niezwykle ważne, żeby to sobie na całe życie zapamiętać. Miłości często towarzyszą uczucia, ale ona uczuciem nie jest. Miłość jest trwałą wolą czy pragnieniem dobra dla drugiego człowieka.

Jeśli ktoś mówi, że miłość jest uczuciem, czyli redukuje pragnienie dobra dla drugiego człowieka do uczuć, to całą sprawę bardzo pomniejsza − snuje dalej swoje rozważania dominikanin. − Chwała Bogu, gdy miłości towarzyszą podniosłe uczucia, ale ona pochodzi z wyższych władz duchowych człowieka i nie można jej w ten sposób redukować. Uczucia są zmienne, krótkotrwałe, czasami gwałtowne, czasami słabe, ale to są tylko uczucia, czyli chwilowe doznania i przeżycia. Miłość nie może być ani chwilowym doznaniem, ani przeżyciem, jest trwałą wolą dobra dla kogoś, kogo kochamy. Miłość jest postawą dogłębną, trwałą i nieprzemijającą.

Uczucia i miłość
Inny duszpasterz młodzieży akademickiej, ks. Piotr Pawlukiewicz, przytacza prawdziwą historię: Przychodzi zapłakana dziewczynka z przedszkola. − Dlaczego płaczesz? − pyta mama. – Bo przedwczoraj były walentynki i Adaś mnie kochał i dał mi serduszko, a dziś powiedział, że on już kocha kogoś innego.

Tak wygląda to z perspektywy dziecka. W świecie dorosłych, jeśli ktoś zrozumie miłość tylko jako emocjonalne zakochanie, to staje się niebezpieczny dla siebie samego i dla innych. Miłość to postawa i wynikające z niej dążenia i działania, które mają na celu doprowadzić ludzi, którzy są wokół mnie i mnie samego, do Pana Boga, do życia wiecznego. To jest największe dobro dla każdego człowieka: wieczność ze Stwórcą. Człowiek stworzony przez Boga z miłości ma to pragnienie zapisane w sercu w sposób naturalny, może je jednak w sobie zdeformować. Ci, którzy sprowadzają perspektywę życia do doczesności, czasem chcą z niego wycisnąć jak najwięcej przyjemnych doznań. Jeśli ktoś będzie się zakochiwał, odkochiwał, to zostawi po sobie przeważnie zgliszcza związków i wiele łez.

Mówiąc dalej o absurdzie, że miłość to uczucia, ks. Piotr przywołuje sytuację ślubu. − Proszę sobie wyobrazić, kto przy zdrowych zmysłach mógłby powiedzieć przy ołtarzu: ślubuję ci, że będę cię darzył codziennie życzliwymi uczuciami aż do końca życia? Przecież mogę się następnego dnia zdenerwować na moją świeżo upieczoną żonę, gdy mi na przykład rozbije samochód. Nie mogę zagwarantować nikomu stałości uczuć. Natomiast dobre nastawienie własnej woli mogę komuś zagwarantować.

Cierpieć dla drugiego człowieka
Bóg nas kocha i dlatego stawia wymagania. Według ks. Pawlukiewicza zbyt rzadko mówimy o prawdziwych, wielkich związkach. Takim kryterium weryfikującym miłość jest zawsze odpowiedź na pytanie, czy byłbym gotów cierpieć dla drugiego człowieka? Znałem takie przypadki – opowiada kapłan. – Chłopak miał duże kłopoty z czystością i wciągał w to ciągle swoją dziewczynę. Zrozumiał, że jest za słaby, by poważnie przygotować się do małżeństwa. Rozstał się z nią, bo naprawdę ją kochał. Mówi: musiałem to zrobić, gdy po raz kolejny zobaczyłem moją dziewczynę, jak spowiada się przez moje zachcianki. Teraz ciągle pracuję nad sobą. Może uda mi się do niej wrócić. To jest miłość i odpowiedzialność za drugiego człowieka. Krzyż jest zawsze sprawdzianem miłości.

Wiele razy musimy coś zrobić przeciwko sobie. Uczucia są dobre, ale mogą nieraz bardzo przeszkadzać. Miłość to niekiedy ciężkie wiosłowanie pod wiatr. Trzeba mieć wiosła i wytrwałość.

Czekając na...
Jeśli chodzi o piękno – mówi ks. Piotr Pawlukiewicz − obserwuję nierzadko, że dziewczyny, które skarżą mi się na samotność, są zaniedbane. Nie chodzi tu tylko o piękno zewnętrzne – dodaje – lecz także o duchowe. Kobieta może nie mieć wyjątkowej prezencji, ale jeśli jest zadbana i ma urok wewnętrzny, który wypływa z serca, to proszę mi wierzyć, nie powinna mieć kłopotów ze zwracaniem na siebie uwagi.

Być może Pan Bóg nieraz mówi: Dam ci kandydata na współmałżonka, tylko co ty z nim zrobisz? Jak ci dam tego człowieka teraz, to może w jakiś sposób zniszczycie jeszcze przed ślubem ten związek. Więc ja ci go jeszcze nie daję, abyś ty się przygotował.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki