Kościół jest mieszkaniem
Abp Marian Przykucki
Fot.
W drugim czytaniu dzisiejszej niedzieli św. Paweł przekonuje: Bóg mi świadkiem, że w tym, co do was mówię, nie ma równocześnie tak i nie. Syn Boży, Chrystus Jezus, nie był tak i nie, lecz dokonało się w Nim tak (2 Kor 1,18).
I w nas nie powinno być rozdźwięku pomiędzy tak i nie naszej...
W drugim czytaniu dzisiejszej niedzieli św. Paweł przekonuje: „Bóg mi świadkiem, że w tym, co do was mówię, nie ma równocześnie «tak» i «nie». Syn Boży, Chrystus Jezus, nie był «tak» i «nie», lecz dokonało się w Nim «tak»” (2 Kor 1,18).
I w nas nie powinno być rozdźwięku pomiędzy «tak» i «nie» naszej wiary. W imię szczęścia doczesnego i wiecznego, powinniśmy sercem i duszą unikać wszystkiego, co by mogło u nas podrywać i osłabiać wiarę świętą. Powinniśmy trzymać się jak najdalej zwłaszcza od lektury celowo wymierzonej przeciw Kościołowi. Trzeba się starać pokonywać napotykane trudności, skądkolwiek one płyną, dokładając wszelkich starań, by wiarę w sobie pogłębiać, wzmacniać i równocześnie wyrabiać świadomą dumę, że należymy do tak wielkiego i świętego Kościoła.
Tak, naprawdę powinniśmy być dumni i stanowczo, i raz na zawsze zerwać z tym małomiasteczkowym wstydem, który zwłaszcza przy wykonywaniu praktyk religijnych niejednego jeszcze do dziś ogarnia. Przeciwnie: musimy wszelkimi środkami, będącymi do naszej dyspozycji, zdobywać, gruntować w sobie odwagę i śmiałość wyznawania przed ludźmi tego, co piękne, wielkie, święte i nieśmiertelne!
A wreszcie: wyzyskujmy każdą sposobność, by kształcić w sobie zmysł spostrzegawczości. To dla nas konieczne i bardzo pożyteczne! To pozwoli nam dostrzec, że właśnie ci, którzy usiłują innym mącić w głowach i zatruwać duchowe źródła tryskające z sakramentów świętych, później sami i niejako chyłkiem, bojaźliwie, skradają się do tych samych źródeł, by gasić i swoje pragnienie.
I nie można się temu dziwić, gdyż Bóg nie chce śmierci grzesznika, lecz by się nawrócił i żył (por. Ez 33,11), ale wolno i trzeba z tego wyciągnąć odpowiednią naukę. Albowiem Kościół Chrystusowy na ziemi jest wszystkim dla wszystkich (por. Kol 3,11). Jest on nadprzyrodzoną siłą dla walczących; otuchą i jedynym pocieszeniem dla strapionych, cierpiących i nieszczęśliwych; niezawodnym schronieniem przed burzą; najwierniejszym światłem w ciemności; ostatecznym ratunkiem dla tonących i rozbitków życiowych.
Będąc dziś przeszło osiemdziesięcioletnim człowiekiem, miałem wiele sposobności i smutnych okazji, aby poznać życie i jego różnorakie koleje; by z ludźmi przeżywać ich tragedie i przeglądać całe ich życie. I dlatego wiem, że i was w przyszłości obok jasnych chwil czekają burze i zawody, podstępy i fałsze, a może... ponure dramaty.
Nawet wy, którzy gotujecie się i zdążacie do tego, by sobie życie urządzić na różowo, ułożyć po linii najmniejszego oporu – nierzadko spotkacie się z rozczarowaniem i zawodem, poniżeniem i bólem... i wy, którym będzie się zdawać, że same róże posypią się pod stopy, natraficie w nich na niejeden bolesny, a nieraz zatruty kolec.
I dlatego nieustannie zdążajmy do tego, aby umysły i serca kierować do Chrystusa, żeby zawsze i wszędzie Go poznawać, a Boskie Jego rysy na stałe utrwalać nie tylko w pamięci, ale w rozumie, woli, czynach i całym życiu. Aby nigdy nie zapominać, że mieszkaniem, tronem i Królestwem Chrystusa na ziemi jest Kościół katolicki i że wierność temu Kościołowi jest jednocześnie wiernością Chrystusowi!