Tak mroźnej zimy nie było w Europie od dawna. W Polsce temperatura spadła nawet do minus 35 stopni Celsjusza. Zamarzło ponad 200 osób. Arktyczne mrozy zaatakowały także na obszarze od Japonii po Turcję. Od zimna ludzie ginęli nawet w Indiach. Czy to dowód, że ocieplenie klimatu, przed którym od lat ostrzegają klimatolodzy, to mrzonka? Niestety, nie. Na dowód tego naukowcy wskazują na topnienie lodowców i zmianę zachowań niedźwiedzi polarnych.
Fala arktycznych chłodów przyszła do nas z Syberii. Na rosyjskim dalekim wschodzie temperatury spadły do minus 50-60 stopni Celsjusza. Tylko trochę cieplej było w europejskiej części Rosji. W Petersburgu odnotowano minus 40 stopni Celsjusza. Takich temperatur nie wytrzymywały urządzenia ciepłownicze. W nieogrzewanych mieszkaniach temperatura dorównywała tej na zewnątrz. Trzeba było ewakuować całe osiedla. Zamarzali ludzie i zwierzęta. W Jarosławiu, gdzie pękła rura ciepłownicza, słoniom w cyrku na rozgrzewkę podawano do picia wódkę. By zapewnić ciepło w kraju, rząd Rosji musiał zmniejszyć eksport surowców energetycznych. W Japonii tegoroczna zima była najsroższą, odkąd prowadzi się statystyki. Śnieg padał nieprzerwanie przez sześć tygodni. Kraj został sparaliżowany, wiele miejscowości zostało odciętych od świata, zaspy sięgały czterech metrów. Równie zimno było w Chinach, gdzie z zasypanych miejscowości ewakuowano ludzi. Śnieg padał także w Delhi, gdzie z wychłodzenia zmarło kilkaset osób. W Hiszpanii śnieg przykrył dojrzewające na drzewach pomarańcze.
Rekordowe ciepło
Nie wszędzie jednak zima była tak sroga. W Stanach Zjednoczonych i Kanadzie była wręcz niewiarygodnie łagodna. W wielu stanach styczeń był najcieplejszy, od kiedy prowadzi się pomiary. Kanada zamiast w śniegu tonęła w deszczu. W Vancouver deszcz padał przez większość dni stycznia. W niektórych regionach kraju ociepliło się tak bardzo, że temperatura sięgała 10 stopni Celsjusza. O tej porze roku to w tym kraju prawdziwe kuriozum. Niespotykane mrozy w jednej części świata natura równoważyła rekordowymi upałami w innej. W Adelajdzie, Australii, temperatura sięgała nawet 43 stopni Celsjusza, w Melbourne na początku roku była nawet o dwa stopnie wyższa. Takich temperatur nie notowano tu od 1940 roku. Urządzenia klimatyzacyjne eksploatowane do granic możliwości co rusz przyczyniały się do awarii sieci energetycznych. Rekordowe temperatury panowały także na Arktyce. Na Spitsbergenie w styczniu było cieplej niż w Polsce. Średnia temperatura w grudniu i styczniu wynosiła zaledwie minus 1,6 stopnia Celsjusza, czyli była o 13 stopni wyższa od średniej wieloletniej. W połowie stycznie słupek rtęci pokazał nawet 8 stopni Celsjusza. Podobnie było na Islandii i Grenlandii. Na Islandii rekord temperatury był tylko o jeden stopień niższy.
Zdezorientowane niedźwiedzie
Wszystko to sprawia, że już od lat topnieją lody Arktyki, siedlisko niedźwiedzi polarnych. Tamtejsza pokrywa lodowa zmniejsza się co dekadę o ok. 10 proc. Temperatury arktycznego lata są zaś nawet o 2 st. Celsjusza wyższe niż przed 50 laty. Wskutek topnienia w ciągu ostatnich czterech lat, zniknął obszar ok. 1,3 mln km kwadratowych. Białe niedźwiedzie nie mają gdzie żerować. W poszukiwaniu pożywienia zmuszone są do pływania na coraz dłuższe odległości, co prowadzi do wyziębienia ich organizmów i wyczerpania. Wycieńczonym zwierzętom trudniej zdobyć pokarm. W ich zachowaniu widać większą nerwowość. Zaczynają nawet zjadać się nawzajem. Na ten problem zwrócili uwagę ekolodzy ze Światowego Funduszu na rzecz Ochrony Przyrody (WWF) oraz biolodzy z amerykańskiego Minerals Management Service, którzy dyskutowali o tym problemie na konferencji dotyczącej ssaków morskich w San Diego. Nienormalne zachowania białych niedźwiedzi obserwuje się także w rosyjskiej części Arktyki. Agresywne niedźwiedzie coraz częściej atakują ludzi. W styczniu w rejonie czukockim niedźwiedź śmiertelnie poranił piętnastoletnią dziewczynkę. Trzy inne agresywne niedźwiedzie polarne musiano zastrzelić. Naukowcy ze Światowego Funduszu na rzecz Ochrony Przyrody (WWF) wiążą to zjawisko z postępującym ociepleniem klimatu. Organizacja World Conservation Union przewiduje, że w ciągu następnych 35-50 lat całkowita liczba niedźwiedzi polarnych zmniejszy się o 30 proc. – przede wszystkim ze względu na brak odpowiednich miejsc na siedliska.
Niestety, będzie gorzej
Wbrew temu, co tej zimy mogliśmy zobaczyć za oknem, na Ziemi jest coraz cieplej. Pięć najgorętszych lat w historii Ziemi (od 1890 r., od kiedy to zaczęto prowadzić pomiary) zanotowano w ostatniej dekadzie. Były to, począwszy od najcieplejszego: 2005, 1998, 2002, 2003 oraz 2004. Zdaniem specjalistów z NASA, ubiegły rok mógł być najcieplejszym nawet od wielu tysięcy lat. W ciągu ostatnich 30 lat Ziemia ociepliła się średnio o 0,6 stopnia Celsjusza, a przez ostatnie 100 lat – o 0,8 stopnia Celsjusza. Zdaniem naukowców w obecnym wieku średnia temperatura może wzrosnąć nawet o 5 stopni Celsjusza. Ma to już swoje konsekwencje. Np. Portugalia na południe od Lizbony może w tym stuleciu zmienić się w pustynię. Naukowcy ostrzegają, że z roku na rok kraj ten nawiedzają coraz większe susze. Już teraz brakuje tu wody, a będzie jeszcze gorzej, bo według prognoz, wielkość opadów może w tym wieku zmniejszyć się w tym państwie nawet o jedną trzecią. Tempo zmian klimatycznych w ostatnich 30 latach przypisywane jest działaniom człowieka.
Obserwowane globalne ocieplenie jest bez precedensu od tysięcy lat. W dużej mierze odpowiada za nie wzrost stężenia gazów cieplarnianych w atmosferze. Ocieplenie klimatu ma bezpośredni wpływ na stan lodowców. Tempo ich znikania jest zastraszające. W niektórych regionach w miesiąc ubywa ich tyle, ile pół wieku temu w ciągu roku. Zmiany te najbardziej widoczne są na Arktyce, ale nie tylko. Według prognoz do 2015 r. znikną wszystkie lodowce w Peru poniżej 5,5 tys. metrów. Powierzchnia lodowca, który pokrywa górę Pastoruri, jest już obecnie o 25 proc. mniejsza niż ćwierć wieku temu. W ostatnich dwóch dekadach lodowce alpejskie skurczyły się o ponad 20 procent. Według analiz Związku Alpejskiego i Uniwersytetu w Innsbrucku, w ostatnim roku wszystkie lodowce w austriackich Alpach cofnęły się średnio o 23 metry. Wśród 107 austriackich lodowców najszybciej topniał ostatnio tyrolski Sexegerten-Ferner, który w ciągu roku cofnął się o prawie 74 metry. W 2003 roku lodowce topniały dwa razy szybciej niż rok wcześniej. Oprócz wyraźnego „skracania się” lodowców, badacze zaobserwowali także zmniejszenie grubości wiecznego lodu.