Logo Przewdonik Katolicki

Od wiary w potrzebie, do wiary uwielbienia

Ks. Mariusz Pohl
Fot.

Jeśli Jezus prawie od razu i bez zastrzeżeń wysłuchał ich prośby, to znaczy, że sytuacja trędowatych była naprawdę rozpaczliwa Już sam fakt, że pośród nich znajdował się Samarytanin, ukazuje, że dramat trędowatych, wyrzuconych poza nawias społeczeństwa, jest nieporównanie większy niż dramat waśni żydowsko-samarytańskich. W każdej innej sytuacji Samarytanin nie miałby czego...

Jeśli Jezus prawie od razu i bez zastrzeżeń wysłuchał ich prośby, to znaczy, że sytuacja trędowatych była naprawdę rozpaczliwa

Już sam fakt, że pośród nich znajdował się Samarytanin, ukazuje, że dramat trędowatych, wyrzuconych poza nawias społeczeństwa, jest nieporównanie większy niż dramat waśni żydowsko-samarytańskich. W każdej innej sytuacji Samarytanin nie miałby czego szukać pośród Żydów. Nieuleczalna choroba i społeczna banicja wymusiły na trędowatych niespotykaną solidarność.

Z owej solidarności i rozpaczy musiała się też zrodzić ich wiara. Zgodna prośba o ratunek wypływała z samego dna ich cierpienia. Ludzka nędza i doskwierające potrzeby, sytuacje beznadziejne, zagrożenie życia są bardzo skutecznym katalizatorem wiary. Jak trwoga, to do Boga – któż nie zna tej zasady i nie stosował jej z powodzeniem w różnych sytuacjach. Trwoga i cierpienie czynią bowiem człowieka autentycznym i spontanicznym. Gdy łamie nas ból i lęk, nie myślimy o udawaniu czy sprawianiu dobrego wrażenia, lecz za wszelką cenę przyzywamy pomocy. Zwrot ku Bogu jest wówczas naturalnym odruchem, wskazującym na nasze najgłębsze potrzeby i nadzieje.

Ale wiara nie może być tylko kwestią odruchu i lęku; co najwyżej w punkcie wyjścia. Potem jednak powinna zostać przekształcona w bezinteresowną, świadomą postawę wdzięczności, uwielbienia i zaufania względem Boga. Trzeba przejść od religijności naturalnej, wrodzonej i instynktownej, gdy człowiek potrzebuje Boga, do postawy oddania i bezwarunkowego powierzenia się Bogu, gdy pragniemy Go nie ze względu na swoje potrzeby, lecz dla Niego samego. Doświadczenie Bożej miłości i łaskawości budzi w nas zdolność bezinteresownego miłowania Boga, a nie tylko troski o własne bezpieczeństwo i dobro.

Niestety, postawa ta nie jest powszechna. Ewangelia pokazuje, że proporcje takiej dojrzałej wiary są jak jeden do dziesięciu. W dodatku wiarę taką zaprezentował Samarytanin, czyli według ówczesnych, powszechnych przekonań, człowiek drugiej kategorii. Uzdrowieni Żydzi skupili się i poprzestali na dopełnieniu formalności religijnych, ale Boga w tym swoim nadzwyczajnym przeżyciu nie dostrzegli. Nie po raz pierwszy sam dar stał się ważniejszy od Dawcy daru.

Słowa Chrystusa o uzdrowieniu przez wiarę, zwrócone do Samarytanina, sugerują, że pozostali zostali uzdrowieni jedynie połowicznie i że ostatecznie w ich uzdrowieniu prawdziwej wiary zabrakło. Powinno to obudzić naszą wrażliwość i szczere pytanie: czy w naszym osobistym życiu mamy do czynienia z wiarą i Bogiem, czy jedynie ze swoimi potrzebami i życzeniami, które adresujemy w zaświaty?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki